Kolejny widzewiak z szansami na transfer do Ekstraklasy. Tym razem nie za darmo

W ostatnich dniach sporo mówi się o możliwych rozstaniach z Michaelem Ameyawem oraz Przemysławem Kitą. Obaj piłkarze wciąż nie przedłużyli z Widzewem Łódź wygasających z końcem czerwca kontraktów. Możliwe jednak, że drużynę opuści jeszcze inny ważny gracz.

Ameyaw i Kita to wiosną jedni z czołowych zawodników zespołu Enkeleida Dobiego. Ten pierwszy w końcu przełamał strzelecką niemoc, trafił do siatki w derbach Łodzi, a gol w Olsztynie dał widzewiakom wyjazdowe zwycięstwo. Kita smaku zdobytej bramki w tym roku jeszcze nie poczuł, ale mimo to ma pewną pozycję w składzie. Przed startem rundy nie było to takie oczywiste, bowiem napastnik wracał po jedenastomiesięcznej przerwie, spowodowanej urazem stawu kolanowego. Choć był sporą niewiadomą, to szybko osiągnął wysoką formę.

Nie jest jednak tajemnicą, że w przypadku braku awansu przy al. Piłsudskiego będą musieli mocno ciąć wynagrodzenia. W związku z tym mogą pojawić się trudności ze spełnieniem oczekiwań wspomnianej dwójki, jeśli chodzi o nowe umowy. Te obecne kończą się 30 czerwca i na razie daleko do ich przedłużenia. Ameyaw obserwowany jest przez kilka klubów, w tym Lechię Gdańsk czy Wisłę Płock. Z kolei agent Kity chciałby, by jego gracz otrzymał bardzo dużą podwyżkę – pisała niedawno „Wyborcza”. Mówi się, że jego pensja miałaby wzrosnąć z dwunastu do czterdziestu tysięcy złotych. Łodzian na to po prostu nie stać.

To nie jedyne ważne postaci, które mogą wkrótce opuścić Widzew. Z końcem sezonu wygasają również kontrakty m.in. Mateusza Możdżenia czy Marcina Robaka. Obaj należą do najlepiej opłacanych w drużynie piłkarzy i choć zdaniem wielu fanów tylko ten drugi broni się sportową jakością, odejść może ten i ten. Trudno przypuszczać, by działacze znaleźli środki na tak wysokie pensje. Sytuację mogłoby zmienić tylko wyraźne obniżenie wynagrodzeń doświadczonych graczy, albo… awans do Ekstraklasy. Wówczas współpraca przedłuży się z automatu na kolejny rok, a do tego Możdżeń i Robak dostaną podwyżkę w wysokości wymaganych przez Polski Związek Piłki Nożnej 20% obecnej podstawy.

Okazuje się, że konieczne może być dołączenie do tego grona kolejnego zawodnika. Chodzi o Patryka Muchę, który znalazł się na celowniku ekstraklasowych drużyn. WTM dowiedział się, że zainteresowane pomocnikiem jest Zagłębie Lubin, w którego akademii piłkarz kiedyś się szkolił. W 2017 roku zaliczył w „Miedziowych” debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale z czasem przestał pojawiać się w kadrze pierwszej drużyny. Konsekwencją tego było przejście do Górnika Polkowice, a stamtąd, w ślad za trenerem Dobim, do Widzewa.

Nie tylko Zagłębie zerka jednak w kierunku środkowego pomocnika. Od dłuższego czasu jest on obserwowany przez wysłanników Rakowa Częstochowa. Przyjechali oni między innymi w zeszłą niedzielę do Olsztyna, ale musieli mieć kwaśne miny, ponieważ Mucha zaczął mecz ze Stomilem na ławce rezerwowych i zaliczył w nim raptem kilka minut. Mimo to, z naszych informacji wynika, że sprawa jest poważna, a przenosiny na południe Polski całkiem realne.

W przypadku Muchy łodzianie są jednak w dużo lepszym położeniu negocjacyjnym, bowiem kontrakt 23-latka ważny jest jeszcze przez ponad rok – do końca sezonu 2021/2022. Jeśli pomocnik miałby odejść z al. Piłsudskiego w ciągu dwóch najbliższych okien transferowych, z pewnością nie za darmo. Nie można wykluczyć, że w umowie znajduje się określona kwota odstępnego dla ekip z Ekstraklasy, ale tak czy inaczej RTS mógłby w końcu dobrze zarobić na swoim zawodniku. Oczywiście pod warunkiem, że do klubu rzeczywiście spłynie oficjalna oferta. Na razie jeszcze do tego nie doszło – usłyszeliśmy nieoficjalnie.

Patryk Mucha trafił do Łodzi latem. Jako jeden z dwóch piłkarzy, obok Dominika Kuna, w bieżących rozgrywkach zagrał we wszystkich spotkaniach. Strzelił w nich trzy gole.