Komendanta Banachowicza rozdwojenie jaźni

Dariusz_Banachowicz

14 lutego, to dzień kojarzący się z zakochanymi i sercami w sklepowych witrynach. Również tego dnia, zeszłego roku, na stanowisko Komendanta Wojewódzkiego Policji w Łodzi wprowadzony został Dariusz Banachowicz. Wcześniej inspektor ten pełnił funkcję zastępcy od spraw kryminalnych.

Chwilę po nominacji Pan Banachowicz udzielił wywiadu „Dziennikowi Łódzkiemu”, w którym opisywał swoją dotychczasową karierę i pokrótce życiorys. Dowiedzieć się z tej rozmowy można, że nasz bohater urodził się na Bałutach, ale za młodu przeniósł się na Retkinię. Tam też zaczął interesować się sportem, sztukami walki, głównie judo.
W kuluarach mówi się, że Banachowicz w młodości sympatyzował z Łódzkim Klubem Sportowym, to uczucie miało mu pozostać po dziś dzień. Trudno się jednak dziwić, bowiem ta część Łodzi mocno związana jest biało-czerwono-białym klubem.
Do legendy przeszedł nawet herb klubu z al. Unii 2, tzw. „przeplatanka”, który Pan Komendant miał mięć umiejscowiony na swoim służbowym biurku.
Dariusz Banachowicz zaczął swoją komendancką karierę od zapewnień, że odtąd Łódź stanie się miastem prawym i bezpiecznym, a ściganie przestępców zacznie oczywiście od pseudokibiców.

W poprzednim sezonie, Jolanta Chełmińska, wojewoda łódzka, zamknęła trybunę pod Zegarem na mecz Widzewa Łódź z Lechią Gdańsk. Wnioskowała o to właśnie policja wojewódzka. W notatce wojewody widnieje informacja:

W dniu 11 kwietnia 2013 r. Komendant Wojewódzki Policji w Łodzi zawiadomił Wojewodę Łódzkiego o licznych incydentach, które miały miejsce na stadionie, gdzie kibice klubu RTS Widzew Łódź celowo, świadomie i nagminnie naruszali ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych oraz regulaminy: imprezy masowej i obiektu, w tym:
16 marca 2013 r. podczas meczu Widzew Łódź – Zagłębie Lubin kibice znajdujący się w sektorze D rozwinęli flagę wielkoformatową, tzw. „sektorówkę”,
8 kwietnia 2013 r. w trakcie meczu Widzew Łódź – Polonia Warszawa w sektorze D dwukrotnie rozwinięto tzw. „sektorówki”, odpalono również liczne petardy hukowe oraz race świetlne i stroboskopowe. Ponadto, w sektorze B odpalono kilka rac stroboskopowych.

W komunikacie biura prasowego wojewody napisano również, że komendant Banachowicz uznał, iż osoby dopuszczające się załamania zapisów ustawy o imprezach masowych działali z premedytacją. Dodał też, że takie zachowanie może w przyszłości skutkować nasileniem się tegoż zjawiska.

Do analogicznej sytuacji doszło w lipcu. Ponownie na wniosek policji Jolanta Chełmińska postanowiła zamknąć Zegar. Uzasadnienie? To samo co poprzednio: race i wulgaryzmy. Żeby dodać do całej sprawy szczyptę absurdu, to Komendantowi oraz Pani Wojewodzie, podjęcie decyzji o zamknięciu trybuny zajęło dwa miesiące! W międzyczasie, na Zegar, który zdaniem ww. duetu od meczu z Legią Warszawa ich zdaniem nie spełniał  już wymogów bezpieczeństwa, kibice byli normalnie wpuszczeni na ligowe spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Przed tamtym spotkaniem policja o zamknięcie sektora nie wnioskowała. Czy złamała więc prawo, skoro od maja trybuna „D” była „niebezpieczna”? Nie każdy czytelnik odpowie sobie sam.

Do usilnych działań aparatu władzy, pod postacią funkcjonariuszy policji i urzędników, kibice Widzewa zdążyli przywyknąć. Żadnej innej grupie kibiców tak często nie zamyka się drzwi na stadion. W ostatnim czasie łódzcy fani nie mogli obejrzeć na żywo: meczu z Lechią w Gdańsku (choć trzy dni wcześniej wpuszczono do sektora gości kibiców reprezentacji Polski), spotkania w Krakowie z Wisłą (decyzję wydano na 48h przed meczem, kiedy kibice zdążyli ponieść kilku dziesięciozłotowe koszta organizacji wyjazdu; powodem było odpalenie rac przez…fanów innej drużyny!), a także starcia w Poznaniu z Lechem tydzień później (tam też winni byli fani innego zespołu). Szczytem arogancji Państwa było jednak zamknięcie, w maju 2011 roku, całego stadionu Widzewa z powodu…transparentów niezwiązanych z meczem oraz okrzyków krytykujących  Prezesa Rady Ministrów, Donalda Tuska!!!

Trudno jednak przejść do porządku dziennego nad słowami, których użył bohater naszego artykułu. Otóż Pan Komendant Banachowicz udzielił wczoraj kolejnego wywiadu. Z inspektorem, na łamach „Gazety Wyborczej”, rozmawiał Jerzy Walczyk. Lektura tegoż wywiadu, w którym „Szeryf ze starych Bałut” (jak tytułował kiedyś Dariusza Banachowicza „Dziennik Łódzki”) broni kibiców ŁKS i zachęca kluby do przyjmowania ich na wyjazdach,  rodziła pytania, czy z Panem Komendantem wszystko w porządku. Czy nie ma może kłopotów z pamięcią, postrzeganiem rzeczywistości. Zacytujmy fragment:

„Tyle że stadiony czwartoligowych klubów mogą zwykle pomieścić po kilkaset osób, a nie tysiąc czy półtora.

– To oczywiste, ale często jest tak, że stadion jest ogrodzony siatką, zza której można spokojnie obejrzeć mecz. Jeżeli kluby zdecydowały się na start w rozgrywkach ligowych, to musiały się liczyć z tym, że na niektóre mecze przyjedzie więcej kibiców niż do tej pory. W Przedborzu ktoś rzucił na boisko świecę dymną, ale przecież to się zdarzało na wielu stadionach. Czy czyjeś życie lub zdrowie było zagrożone? To był chuligański wybryk, przez który mecz został przerwany na kilka minut, ale nie może to być powodem rezygnacji z rozgrywek. Nie dajmy się zwariować, niech zwycięży sport.”

Pan Banachowicz ma więc chyba rozdwojenie jaźni lub amnezję. Niedawno jeszcze twierdził, że odpalenie środków pirotechnicznych i używanie wulgaryzmów, to świadome naruszanie przepisów, które mogą się w przyszłości nasilać, a dziś uważa, że jedna raca (choć było ich o wiele więcej), to raptem wybryk!
Absolutnie nie mamy na celu donosić na fanów z Al. Unii. Przeciwnie, kolorowa atmosfera w sektorze jest nam bardzo bliska. Chcemy jedynie zapytać Pana Komendanta: dlaczego za te same czyny zamyka Pan trybuny na Widzewie, a o kibiców ŁKS walczy Pan w mediach apelując do prezesów klubów, by ci ochoczo wpuszczali ich na stadiony?!
Dlaczego wydał Pan zgodę na organizację imprez masowych przy Piłsudskiego 138 dopiero na kilka godzin przed meczem z Zawiszą Bydgoszcz robiąc szefom Widzewa liczne problemu?
Czyżby proporczyk z herbem pewnego klubu, z pańskiego biurka, wyznaczał Panu jasny kierunek?