Koniarek wspomina Eintracht, Smudę i autokar Widzewa
8 września 2014, 12:37 | Autor: RyanLata 90 były w Widzewie złotym okresem. Pomijając krótką obecność w II lidze, klub był potęgą, wywalczył dwa mistrzostwa Polski i awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Jednym z architektów tych sukcesów był super strzelec łodzian, Marek Koniarek. Kilka ciekawych wspomnień „Koniara” z tamtych czasów, znalazło się w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”.
Koniarek w niedawnej rozmowie z dziennikarzami „PS” wspominał jednak nie tylko chwile przyjemne, wracał pamięcią m.in. do spotkania we Frankfurcie i bolesną porażkę 0:9. „Dzień przed meczem ryczeliśmy ze śmiechu, bo jacyś Bułgarzy z Rumunami 2:7 dostali. „Jak trzeba grać, żeby siedem goli stracić? – zastanawialiśmy się wspólnie (…) Do Frankfurtu pojechaliśmy z nadziejami po 2:2 w pierwszym meczu. W Łodzi prowadziliśmy 2:0 i miałem lagę z pięciu metrów na podwyższenie wyniku. Może lepiej, że się skończyło remisem, a nie 3:0, bo ich to by jeszcze bardziej rozjuszyło. (…) Najbardziej zapamiętałem spikera i jego: „Kruse. Eins zu null. Kruse. Zwei zu null. Yeboah. Drei zu null. Yeboah. Vier zu null”. Obaj byli napastnikami, ścigali się ze sobą naszym kosztem. (…) Do przerwy przegrywaliśmy 0:6. W drodze do szatni Tomek Łapiński poprosił: „Koniar, znasz trochę niemiecki, idź do nich pogadać, żeby już nie wariowali”. Ktoś inny zauważył czerwone kable, chyba telewizyjne. Rzucił pomysł, żeby je wyrwać, bo transmisja idzie na Polskę (…)” – mówił napastnik.
Popularny „Koniar” opowiadał też o okolicznościach zdobycia setnej bramki w ekstraklasie i nagrodzie za to wydarzenie, którą nie dane było mu długo się nacieszyć. Winni okazali się…kibice Widzewa! „Wymarzyłem sobie, żeby tego jubileuszowego gola strzelić u siebie, na stadionie Widzewa, w ostatniej kolejce z Zagłębiem Lubin. (…) Wcześniej czekał nas wyjazd do Poznania, pojechałem tam z tymi swoimi 99 golami. Bramkarz Lecha był czarnoskóry, nazwiska, wybaczcie, nie pamiętam. (…) Ktoś z naszych strzelił, on popełnił błąd i wypuścił piłkę. Trafiła mi pod nogi i grzechem było nie strzelić. Zły byłem jak cholera, bo święto wypadło w Poznaniu. (…) Za gola dostałem ekstra wypasiony zegarek, ale długo się nim nie nacieszyłem. W Łodzi pod stadionem czekali kibice, żeby razem świętować mistrzostwo Polski. Wyciągali nas z autokaru. Mnie zanieśli pod drugą bramkę, po przeciwnej stronie zegara. Jak już tam się znalazłem, to zorientowałem się, że nie mam zegarka” – wspomina piłkarz.
Legendarna widzewska „dziewiątka” opowiadała także o zdezelowanym autokarze, jakim drużyna podróżowała na mecze. Przed pamiętnym spotkaniem na Łazienkowskiej (2:1 dla Widzewa i trzeci w historii klubu tytuł mistrzowski) złapano gumę. „Widzew dostał go w połowie lat 80. za transfer Wijasa do Katowic. Wybrał się z nami raz na mecz Sobolewski. Lało jak ciul, prezes usiadł w złym miejscu, tam gdzie dach przeciekał. Woda się nazbierała i lunęła mu za kołnierz. (…) Jadąc do Warszawy na mecz z Legią o mistrzostwo Polski złapaliśmy kapcia. Uznaliśmy, że to na szczęście.” – mówił napastnik.
Wspomnienia zawodnika, wybranego przez kibiców do złotej jedenastki na stulecie Widzewa, dosięgły także Franciszka Smudę. „Na wyjazdy zabierałem książki, bo przygotowywałem się do egzaminów w Szkole Trenerskiej. Smuda zaczepiał mnie w autokarze: „Co ty czytasz? Po chuj ty się uczysz?”. Nie miałem z nim najgorzej, bo grałem i strzelałem” – opowiadał Marek Koniarek.
Cały wywiad z ikoną Widzewa na stronach „Przeglądu Sportowego”.






Górnik Zabrze
Wisła Płock
Jagiellonia Białystok
Cracovia
Lech Poznań
Korona Kielce
Raków Częstochowa
Radomiak Radom
Zagłębie Lubin
Legia Warszawa
Widzew Łódź
GKS Katowice
Pogoń Szczecin
Motor Lublin
Arka Gdynia
Lechia Gdańsk
Termalica Nieciecza
Piast Gliwice 
Legia II Warszawa
Ząbkovia Ząbki
Warta Sieradz
ŁKS Łomża
Wigry Suwałki
Wisła II Płock
Świt Nowy Dwór Maz.
Broń Radom
Widzew II Łódź
Lechia Tomaszów Maz.
Olimpia Elbląg
KS CK Troszyn
GKS Bełchatów
Jagiellonia II Białystok
GKS Wikielec
KS Wasilków
Mławianka Mława
Znicz Biała Piska