Lech Poznań – Widzew Łódź 2:1 (1:0)

Nie było efektu „nowej miotły”, była trzecia z rzędu porażka. Choć Widzew pod wodzą nowego szkoleniowca zaprezentował się przy Bułgarskiej nieźle, nie zdołał wywalczyć w starciu z Lechem Poznań nawet remisu. Mistrzowie Polski wypunktowali łodzian, dla których jedynego gola strzelił z rzutu karnego Bartłomiej Pawłowski.

Czerwono-biało-czerwoni przystąpili do tego spotkania mocno przebudowani. Na ławce trenerskiej zasiadał już Patryk Czubak, a od pierwszej minuty na boisku pojawiło się trzech nowych zawodników, w porównaniu do ostatniej konfrontacji pod wodzą Zeljko Sopicia. Mowa o Szymonie Czyżu, Mariuszu Fornalczyku oraz Pawłowskim. Duża rotacja nastąpiła też w składzie miejscowych, na co wpływ miała spora liczba kontuzji. Ostatecznie zabrakło m.in. kapitana Mikaela Ishaka.

Już pierwszy ofensywny wypad mógł dać widzewiakom prowadzenie. Wysoko odebrana piłka została zagrana w pole karne przez Angela Baenę, lecz nikt nie zdołał zamknąć akcji. Hiszpan wykazywał sporą ochotę do gry, ale brakowało lepszego podania. Cieszyć oko mógł jednak fakt, że to przyjezdni prowadzili grę na połowie przeciwnika i choć na początku dawało im to głównie rzuty rożne, w 9. minucie przyniosło chwilę radości. Zaczęło się od strzału Beany i złej reakcji Bartosza Mrozka. Do odbitej przed siebie piłki dopadł Juljan Shehu i upadając na ziemię posłał ją w kierunku bramki. Interweniowali defensorzy Lecha, ale najsprytniejszy był Pawłowski, który z poświęceniem wpakował futbolówkę do siatki. Niestety, VAR dostrzegł pozycję spaloną Shehu i gol musiał zostać anulowany!

Mający w tym sezonie wielkiego pecha do sędziowskich decyzji zawodnicy z Piłsudskiego cały czas starali się robić swoje i atakować. Z czasem i „Kolejorz” zaczął zagrażać i praktycznie pierwsza groźniejsza akcja dała im trafienie. Obrona RTS została rozciągnięta, wrzutka Joela Pereiry trafiła na głowę niepilnowanego Luisa Palmy, a ten otworzył wynik, nie dając szans Maciejowi Kikolskiemu! Byliśmy więc świadkami deja vu sprzed dokładnie siedmiu miesięcy, gdy także łodzianie objęli prowadzenie, zabrane po wideo weryfikacji, po którym trafienie zanotowali gospodarze…

Odbija Palma… piłkę głową

PKO BP #Ekstraklasa oglądaj w serwisie streamingowym CANAL+ https://t.co/r0n3taNu7Q #reklamapic.twitter.com/rcPWSlLanl

— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) August 31, 2025

Pięć minut później znów pokazał się Palma, który zszedł z lewej strony do środka i nieźle uderzył z dystansu. Tym razem Kikolski miał jednak obowiązek sobie poradzić i zrobił to bez zarzutu. Z upływem minut obraz gry się nie zmieniał – optyczną przewagę miała ekipa Czubaka, nie umiejąc jednak dojść do dobrych okazji na wyrównanie. Swoją miał z kolei zespół Nielsa Frederiksena, ale w ostatniej chwili znakomicie zareagował Ricardo Visus. Dopiero w ostatniej minucie podstawowego czasu gry było blisko szczęścia. Na indywidualny finisz własnego ataku zdecydował się Fornalczyk, skrzydłowy uderzył kąśliwie, lecz tuż obok słupka.

Po przerwie nadal nic się nie zmieniało. Aktywność była po stronie gości, którzy w 47. minucie mogli wrócić do gry. Świetnym podaniem z głębi pola popisał się Czyż, szybkość pokazał Baena, ale w kluczowym momencie strzelił niecelnie. Odpowiedzieć chciał za moment Leo Bengtsson, ale on z kolei posłał piłkę w boczną siatkę. Mocny początek drugiej połowy trwał. Dośrodkowanie na drugi słupek miał szansę zamknąć Shehu, lecz został pchnięty w plecy przez Joao Moutinho i Patryk Gryckiewicz odgwizdał rzut karny. Po potwierdzeniu od VAR do piłki podszedł Pawłowski i doprowadził do remisu!

Bartłomiej Pawłowski wykorzystuje rzut karny i Widzew doprowadza do remisu przy Bułgarskiej!

Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3, CANAL+ PREMIUM i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/MTq4rtB8Af

— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 31, 2025

Widzew wciąż miał jednak ochotę na więcej i utrzymał się przy piłce. Sam próbował zwieść przeciwników Fornalczyk, niechlujnie strzelał Shehu. Później znów przebudził się najgroźniejszy u mistrzów kraju Palma, jednak Kikolski zatrzymał jego próbę. Strachu napędził wszystkim również Mateusz Żyro, będąc blisko samobójczego trafienia po kiksie. Napięcie rosło, po szybkim wyjściu z dystansu kropnął Fran Alvarez, a piłka musnęła obramowania na wysokości okienka i wyszła poza boisko! Po godzinie gry nastąpiły pierwsze korekty personalne u gospodarzy – aż cztery w jednym czasie!

W 64. minucie dwukrotnie interweniować musiał Kikolski, najpierw przy centrze Michała Gurgula, a po chwili – w dużo trudniejszych okolicznościach – strzał z dystansu Gisli Thordarson. Golkiper spisał się znakomicie, by po chwili… popełnić fatalny błąd na przedpolu. 21-latek źle trafił w piłkę przy próbie piąstkowania, co skrzętnie wykorzystał Bryan Fiabema, umieszczając ją w siatce! Natychmiast na murawie pojawili dwaj nowi gracze: Samuel Akere oraz Antoni Klukowski. Nie poprawiało to jednak sytuacji łodzian, którzy szukając swoich okazji coraz mocniej się odkrywali. W 73. minucie powinni przegrywać już 1:3. Błąd Fiabema łatwo ograł Visusa i wystawił piłkę jak na tacy Kornelowi Lismanowi. Ten jednak odchylił się przy uderzeniu i posłał ją wysoko nad poprzeczką.

! ⚪ ! ☝️⚽

Gospodarze prowadzą z Widzewem 2:1!

Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3, CANAL+ PREMIUM i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/nDst82XVST

— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 31, 2025

Na kwadrans przed końcem Czubak posłał w bój Tonio Teklicia i to właśnie on mógł przypadkiem trafić do bramki – chcąc wrzucać piłkę, zagrał w boczną siatkę tuż przy słupku. Niedługo później swoją szansę miał też Akere, dopadając do bezpańskiej piłki. Niestety Nigeryjczyk strzelił za wysoko. Raz jeszcze próbował Teklić i znów skończyło się niecelną próbą. Ten ciekawy okres w grze zakończyła ostatnia zmiana u widzewiaków i wejście na boisko największego dotąd nieobecnego – Lindona Selahiego.

Końcowe fragmenty to cały czas starania RTS, by doprowadzić do wyrównania i nastawienie lechitów, by nie utracić prowadzenia i szukać okazji do kontrataków. Lepiej ze swoich zadaniach wywiązywali się podopieczni Frederiksena, nie dopuszczając w pobliże swojego pola karnego. W czterech doliczonych przez Gryckiewicza minutach oglądaliśmy pełną kontrolę obrońców tytułu nad przebiegiem boiskowych zdarzeń i skuteczne dotrwanie do końcowego gwizdka.

Dla piłkarzy z Łodzi był to trzeci wyjazdowy mecz w tym sezonie i z żadnego nie zdołali jeszcze przywieźć choćby punktu. Po przerwie reprezentacyjnej wrócą na swój stadion, by podjąć Arkę Gdynia.

Lech Poznań – Widzew Łódź 2:1 (1:0)
21′ Palma, 64′ Fiabema – 50′ Pawłowski (k)

Lech:
Mrozek – Pereira (86′ Douglas), Skrzypczak, Mońka, Moutinho (60′ Gurgul) – Ouma (60′ Thordarson), Kozubal (60′ Rodriguez) – Bengtsson (60′ Lisman), Jagiełło, Palma – Fiabema

Rezerwowi: Bąkowski – Dudek, Barański, Szymczak, Jakóbczyk

Trener: Niels Frederiksen

Widzew:
Kikolski – Krajewski, Żyro, Visus, Gallapeni – Alvarez, Czyż (81′ Selahi), Shehu – Baena (66′ Akere), Pawłowski (66′ Klukowski), Fornalczyk (76′ Teklić)

Rezerwowi: Gikiewicz, Krzywański – Andreou, Volanakis, Hanousek, Cybulski

Trener: Patryk Czubak

Żółte kartki: Kozubal, Bengtsson, Moutinho

Sędzia: Patryk Gryckiewicz (Toruń)

Widzów: 32 877