Legia W-wa – Widzew Łódź (02.05.1987)
10 stycznia 2010, 16:20 | Autor: RyanMecz Legia Warszawa- Widzew Łódź rozegrany w Warszawie 02.05.1987r. wobec 12 tys. widzów miał istotne znaczenie dla układu w górnej części tabeli tego sezonu. Każda z drużyn walczyła o utrzymanie nadziei na występy w pucharze UEFA i reprezentowania tam Polski.
Przez pierwsze 30 minut zdecydowaną przewagę mieli legioniści, ale właściwie wypracowali tylko jedną, doskonałą okazję kiedy to w 6 minucie Łatka strzelił w poprzeczkę. Bardzo dobrze grała w tym czasie jak i w ogóle przez cały mecz obrona Widzewa a także dobrze spisywali się w linii środkowej boiska pomocnicy. Najlepszym zawodnikiem był M. Dziuba, który między innymi w 63 minucie uratował Widzew wybijając piłkę z linii bramkowej. Legia przeważała, ale jej przewaga ograniczała się do ciągłych wrzutek na pole karne z rzutów różnych, które na nie wiele się zdawały. Widzewiacy broniąc dostępu do własnej bramki wykorzystali w 79 minucie sytuację po przechwycie piłki przez L. Iwanickiego. Jego potężny strzał z 20 metrów na bramkę Kazimierskiego spowodował, że ten wybił piłkę przed siebie wprost pod nogi do S. Chałaśkiewicza. Takiego prezentu nie zmarnował napastnik Widzewa i przy dobitce nie dał mu żadnych szans obrony. Wynik 1:0 (0:0) dla łodzian utrzymał się już do końca meczu i pierwsza porażka Legii na własnym stadionie w trwającym jeszcze sezonie stała się faktem. Po ostatnim gwizdku sędziego kibice Legii gotowi byli wysłać wszystkich piłkarzy do jednostek wojskowych by ci tam nauczyli się rygoru i byli opłacani zgodnie z żołnierskim żołdem. Ten mecz tak wspomina Radek z Sochaczewa, kibic Widzewa: „Byłem na tym meczu i dołączyłem do naszej grupy jadąc samemu z Grodziska Mazowieckiego podmiejskim „żółtkiem” całym „zapchanym” legionistami. Na stadionie Widzewiaków było jakieś 200-300 osób ubranych w specyficzne czapeczki na głowach i oczywiście szaliki ”dziergane” przez babcie, ciotki na drutach. Siedzieliśmy od strony Łazienkowskiej, na łuku, na przeciwko zegara. Legioniści robili podchody pod nasz sektor, ale robiły to pojedyncze osoby z tzw. partyzanta. W szczególności utkwił mi w pamięci pijaczek, który usłyszawszy od niektórych z nas epitet „złodzieje” (chodziło o wcielanie do wojska piłkarzy innych klubów, którzy swoją służbę odbywali grając w zespole Legii) tak się rozjuszył, że z okrzykiem „ja wam dam złodzieje” ruszył w naszym kierunku, wywołując salwy śmiechu a przy tym spowodował szybką reakcję policji. Dużo też dokuczano bramkarzowi stołecznej drużyny Kazimierskiemu, którego chciano „zniszczyć psychicznie” wykorzystując jego nieudany występ w meczu wyjazdowym reprezentacji Polski w ramach eliminacji ME przeciwko Grecji. Tam wpuścił on tak zwaną „szmatę” po strzale greckiego napastnika Saravakosa i w momentach kiedy bramkarz musiał się odwracać w kierunku naszego sektora lub iść po piłkę odbywała się wrzawa i śmiechy na stojąco z okrzykami „Saravakos , Saravakos….”





Górnik Zabrze
Wisła Płock
Jagiellonia Białystok
Cracovia
Lech Poznań
Korona Kielce
Raków Częstochowa
Radomiak Radom
Zagłębie Lubin
Legia Warszawa
Widzew Łódź
GKS Katowice
Pogoń Szczecin
Motor Lublin
Arka Gdynia
Lechia Gdańsk
Termalica Nieciecza
Piast Gliwice 
Legia II Warszawa
Ząbkovia Ząbki
Warta Sieradz
ŁKS Łomża
Wigry Suwałki
Wisła II Płock
Świt Nowy Dwór Maz.
Broń Radom
Widzew II Łódź
Lechia Tomaszów Maz.
Olimpia Elbląg
KS CK Troszyn
GKS Bełchatów
Jagiellonia II Białystok
GKS Wikielec
KS Wasilków
Mławianka Mława
Znicz Biała Piska