Lud ma dość Gikiewicza. Sopić też? Bramkarz sam zabrał głos

Przez ostatnie dni nasi Czytelnicy mogli oddawać głosy w sprawie Rafała Gikiewicza i jego piłkarskiej dyspozycji. W piątek kolejny rozdział w historii kontrowersyjnego bramkarza napisało samo życie. Wiszą nad nim naprawdę ciemne chmury czy ktoś tylko „szyje mu buty”?

Inaugurację bieżącego sezonu Gikiewicz mógł zapisać po stronie udanych. Nie dość, że Widzew wygrał w pierwszym spotkaniu z Zagłębiem Lubin, to jeszcze zachował czyste konto. Choć sam golkiper nie miał wybitnie trudnej pracy, był przez większość kibiców oceniony pozytywnie. Problemy zaczęły się tydzień później, gdy 37-latek został uznany jako jeden z największych winowajców porażki z Jagiellonią Białystok. Rozpoczęła się dyskusja, czy powinien usiąść na ławce rezerwowych, stąd nasze głosowanie. Zakończyło się ono miażdżącym wyrokiem dla najstarszego w szatni zawodnika. Spośród niemal pięciu tysięcy wskazań, aż 89% to opinia negatywna dla gracza, która powinna zwiastować utratę miejsca między słupkami. Pozostałe 11% osób uznało, że to jeszcze nie czas na degradację do roli zmiennika.

 Loading ...

Zakończenie ankiety zbiegło się z informacjami dotyczącymi podejścia do Gikiewicza ze strony samego sztabu szkoleniowego. Dziś po klubowych korytarzach, przy okazji konferencji prasowej poświęconej meczowi z GKS Katowice, usłyszeć można było nieoficjalne sygnały, że w widzewskiej bramce rzeczywiście szykuje się zmiana. Najważniejsze w tym jest jednak to, że powodem roszady nie miała być stricte ocena sportowej postawy „Gikego„. Sugerowano bowiem, że między nim a grupą trenerów miało dojść do nieporozumień, które oznaczać mają decyzję o wysłaniu piłkarza na ławkę. Nie brakuje nawet głosów, że to jego koniec przy Piłsudskiego i dalsza współpraca jest wykluczona, ale to na razie niezweryfikowane plotki. Gdyby widzewiaka w ogóle zabrakło w sobotę w kadrze, można byłoby się jednak zacząć mocniej nad tym zastanawiać. Póki co, zalecamy ostrożność.

Pytany wprost o sytuację swojego bramkarza Zeljko Sopić nie chciał niczego zdradzać. „Zachęcam do zakupu biletu na mecz. Wtedy Państwo zobaczą” – odpowiadał, choć słowa te zabrzmiało nieco dziwnie. Jak wiadomo, nabycie wejściówki na mecz z udziałem czerwono-biało-czerwonych nie jest prostą sprawą. Traktując wypowiedź opiekuna łodzian jako skrót myślowy, można byłoby spodziewać się wszystkiego, dlatego powstrzymaliśmy się od powielania kuluarowych spekulacji. Innego zdania był jednak portal Meczyki. Na jego łamach pojawił się bowiem artykuł, który zapowiada zmianę w jedenastce RTS i szansę dla Macieja Kikolskiego. Powiela w nim teorię o sporach linii piłkarz – sztab, ale nie ma w nim wzmianki na temat dalszej przyszłości Gikiewicza. Swoją wersję zdarzeń przedstawiło później także Weszło, twierdząc że odstawienie golkipera od gry ma mieć podłoże czysto piłkarskie. Sztab miał stwierdzić, że Kikolski jest po prostu w lepszej formie i to on wystąpi przeciwko „Gieksie„, co starszemu o szesnaście lat koledze miało się nie spodobać. Wykluczono natomiast historie o awanturze czy pakowaniu walizek. Jeszcze inaczej przedstawił to Bartłomiej Stańdo z Sektora Widzew, który całkowicie zdementował doniesienia na temat rzekomej złej reakcji bramkarza.

Po kilku przytoczonych publikacjach do sprawy postanowił odnieść się sam bohater plotek. Za pośrednictwem mediów społecznościowych zaprzeczył, że miało dojść do jakichkolwiek konfliktowych zdarzeń pomiędzy nim a jakimkolwiek innym członkiem zespołu. „Totalne brednie jakobym miał jakiś konflikt z zawodnikiem czy trenerem Widzewa. To samo tyczy się atmosfery w drużynie. Bez odbioru” – napisał na swoim profilu w serwisie Instagram.

Występ we wspomnianym starciu z Jagiellonią, był dla Rafała Gikiewicza jubileuszowym. Po raz pięćdziesiąty z rzędu zagrał w widzewskim zespole, w dodatku za każdym razem wychodząc na boisko w podstawowym składzie i pozostając na nim do końcowego gwizdka. Pisaliśmy już, jak rzadkie to osiągnięcie, ale nie przypuszczaliśmy, że może mieć to tak smutne okoliczności dla samego zainteresowanego…