Międzynarodowe towarzystwo Widzewa. Koniec walki o napastnika?

W niedzielę we francuskich mediach społecznościowych gruchnęła wieść o zaawansowanych negocjacjach między Widzewem a FC Lorient w sprawie transferu napastnika. Przełomu w rozmowach nie, ma za to pojawiają się kolejne kluby, łączone z tym graczem. A cena rośnie…

Teza mówiąca o tym, że pozyskanie Sambou Soumano przez łodzian jest realna, od początku wydawała się zbyt śmiała. Mowa o piłkarzu, który w ostatnim meczu beniaminka Ligue 1 wybiegł w podstawowym składzie i strzelił ważnego gola, otwierającego wynik. Zdaniem znanego influencera Rudyego Galletiego temat jest był możliwy do zrealizowania, a wszystko miało się rozstrzygnąć nawet w ciągu kilku godzin. Od tamtej pory nie wydarzyło się jednak nic nowego, za to Senegalczyka zaczęto łączyć z kolejnymi klubami. Trzeba przyznać, że jest to towarzystwo iście międzynarodowe.

Według zagranicznych portali, Soumano na celownik miały wziąć takie marki, jak Celtic Glasgow, Sunderland czy Blackubrn Rovers. Przewijał się także temat bogatego azerskiego Karabachu Agdam, będącego o krok od awansu do fazy zasadniczej Ligi Mistrzów. Wraz z pojawianiem się kolejnych potencjalnych kupców 23-latka, rosnąć zaczęła również jego wirtualna cena. Dziś portal The Telegramme podał, że włodarze Blackburn złożyli już ofertę transferową, ale została ona odrzucona przez Francuzów. Mieliby bowiem żądać za swojego zawodnika aż 6 milionów euro, co jest oczywiście kwotą absolutnie nieosiągalną dla RTS. Przypomnijmy, że pierwotnie mówiło się, że suma odstępnego ma wynieść  maksymalnie 2 miliony euro, więc medialnie zdążyła się w ciągu kilku dni potroić!

Dziś gol w Ligue 1, wkrótce transfer do Widzewa?!

Niewykluczone, że zainteresowanie innych klubów pojawiło się już po opublikowaniu informacji o targach z widzewiakami, a Lorient chce po prostu wykorzystać sytuację i osiągnąć jak najwyższą kwotę za swojego snajpera. Z drugiej strony nie można wykluczyć, że to tylko gra pomiędzy klubami a agentami, przeniesiona na płaszczyznę medialną. Tak czy inaczej, wygląda na to, że widzewiacy w walce o tego piłkarza już nie uczestniczą. Żaden z dziennikarzy już o nich nie wspomina.

Prawdopodobne fiasko transferu Soumano nie musi oznaczać, że na Piłsudskiego nie trafi już żadna nowa „dziewiątka”. Wręcz przeciwnie, z wypowiedzi szefów klubu płyną zapewnienia, że prace nad wzmocnieniem linii ataku cały czas trwają. „Okienko transferowe powoli się kończy. Mieliśmy w planie zakup dwunastu zawodników i brakuje nam tylko napastnika, którego za chwilę – mam nadzieję – także pozyskamy” – stwierdził w poniedziałek Robert Dobrzycki. O dalsze ruchy kadrowe pytano także we wtorek Mindaugasa Nikoliciusa. On również potwierdził, że takowe są planowane, ale nie wskazywał, kiedy do nich dojdzie. „Nie chcę mówić kto i kiedy zasili zespół, ale mogę zagwarantować, że ciągle ciężko pracujemy, żeby drużyna była mocniejsza” – zapewnił dyrektor sportowy Widzewa.

Wszystko wskazuje więc, że czerwono-biało-czerwoni będą musieli zagrać w niedzielę przy Bułgarskiej bez nominalnego napastnika w składzie. Kibice mieli cichą nadzieję, że Nikolicius zdąży sprowadzić snajpera przed meczem z Lechem Poznań, który z marszu zastąpi zawieszonego za czerwoną kartkę Sebastiana Bergiera. Niestety, czas ucieka i szanse na takie działania maleją.

Foto: FC Lorient