Prawie dziewięć miesięcy bez zwycięstwa na wyjeździe

17 czerwca 2020 roku – tego dnia piłkarze Widzewa Łódź, prowadzeni jeszcze przez Marcina Kaczmarka, mierzyli się na wyjeździe z Garbarnią Kraków. I pewnie zwyciężyli 3:1. Jak się okazuje, była to ostatnia ligowa wygrana czerwono-biało-czerwonych poza domem. Na kolejną czekają już prawie dziewięć miesięcy.

Po triumfie w stolicy Małopolski, na szczeblu II ligi widzewiacy rywalizowali jeszcze z czterema klubami na ich terenie. Podczas tych starć udało się im zdobyć zaledwie jeden punkt, w Katowicach, ale był on na tyle ważny, że w ostatecznym rozrachunku dał awans. W rundzie jesiennej nowego sezonu nic się niestety nie zmieniło, a niemoc wciąż trwała. Nie licząc pokonania Unii Skierniewice w Pucharze Polski oraz wygranej z GKS Jastrzębie, w teorii wyjazdowej, ale w rzeczywistości odniesionej w domu, z ligowych pojedynków łodzianie przywieźli jedynie dwa „oczka” – w październiku z Łęcznej i w listopadzie Legnicy.

Wydawało się, że serię uda się przerwać wiosną. Bardzo blisko było w derbach przy al. Unii, gdzie do zwycięstwa zabrakło kilku minut. Najlepsza szansa przyszła jednak w środę. Potyczka ze słabą Odrą Opole była idealną okazją na przełamanie. I choć podopieczni Enkeleida Dobiego dłużej utrzymywali się przy piłce, przeważali, tworzyli sobie sytuacje, to niestety nic z nich nie wyszło, a mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Licznik bez wygranej poza al. Piłsudskiego wciąż zatem bije – na ten moment wynosi już trzynaście spotkań.

W tym sezonie piłkarzy Widzewa czeka jeszcze siedem wyjazdów i jeżeli chcą realnie myśleć o włączeniu się do walki o strefę barażową, to bezapelacyjnie muszą wreszcie zacząć wracać do Łodzi z tarczą. Najbliższa możliwość już za tydzień, gdy czerwono-biało-czerwoni pojadą do Olsztyna. Później wyruszą jeszcze kolejno do Sosnowca, Nowego Sącza, Bełchatowa, Rzeszowa, Gdyni oraz Kielc. O ile końcówka będzie bardzo trudna, to w każdym z pierwszych pięciu starć trzy punkty są w zasięgu gości. Tylko czas w końcu je zdobyć!