Rydz koryguje przekaz Nikiliciusa: „Nie jesteśmy jeszcze gotowi na puchary”

W trakcie wrześniowej przerwy reprezentacyjnej dyrektor sportowy Widzewa zapowiedział walkę o awans do europejskich pucharów, co zdziwiło wielu kibiców. Jego słowa zdecydowanie tonuje jednak prezes klubu. O więc mają walczyć łodzianie?

Minaugas Nikolicius zaskoczył wówczas swoją deklaracją, wygłoszoną w wywiadzie dla serwisu Goal.pl. Po siedmiu ligowych kolejkach czerwono-biało-czerwoni mieli na koncie zaledwie siedem punktów i zajmowali trzynaste miejsce w tabeli. Bliżej było im do strefy spadkowej niż miejsc dających przepustkę do walki na międzynarodowej arenie, a do tego dopiero co przegrali trzeci z rzędu mecz. W wyjazdowym starciu z Lechem Poznań drużynę prowadził nowy trener, co zwiastowało kolejne problemy ze stabilizacją pracy z zawodnikami. Przekaz Litwina wydawał się zdecydowanie na wyrost, biorąc pod uwagę jego timing. Powtórzył je także przy okazji konferencji prasowej, na której prezentowano… już trzeciego nowego szkoleniowca!

Słowa Nikoliciusa wyraźnie stały też w sprzeczności z tym, co wcześniej mówili o planach na ten sezon szefowie klubu. Zarówno właściciel Robert Dobrzycki, jak i prezes Michał Rydz konsekwentnie podkreślali, że obecna kampania ma być lepsza od poprzednich, ale stanowczo uciekali przed definiowaniem celu, jakim miałaby być walka o czołową czwórkę. Obaj przyznawali, że RTS ma znów włączyć się do walki o najwyższe laury, z mistrzostwem Polski włącznie, ale bez konkretnego umiejscowienia tego w czasie. Odważną postawę dyrektora sportowego można było przyjąć więc, jako swojego rodzaju zmianę strategii, ale okazuje się, że była to wyłącznie jego własna koncepcja.

Wcześniejszą retorykę, w najnowszej wypowiedzi, podtrzymał bowiem Rydz. „Mówił o tym Robert Dobrzycki, ja również, więc przekaz idący od osób, które te cele powinny wyznaczać, jest jasny. Zdajemy sobie sprawę, że ta droga będzie długa i wyboista. Gdy pojawiają się pieniądze, wraz z nimi rodzą się oczekiwania, ale piłka nożna to nie Football Manager. Gdyby wiele elementów w drużynie szybciej zaskoczyło, wynik byłby lepszy, a póki co jest niezadowalający. To wymaga czasu i cierpliwości przy takiej ilości zmian” – studził emocje w programie Ekstraklasa LIVE.

Prezes Widzewa poszedł dalej i wprost zdementował słowa dyrektora sportowego! „Chcemy rywalizować z najlepszymi, ale otwarte mówienie o europejskich pucharach nie pomogło, ponieważ dało dodatkową presję drużynie, a do tego kibice mogli uznać, że skoro mówi tak dyrektor sportowy, to znaczy że jesteśmy na to gotowi. A ja tak nie uważam, zarówno pod kątem zmian w kadrze czy dlatego, że drużynę prowadzi już trzeci trener. Nie jesteśmy więc jeszcze na to gotowi” – korygował.

Dowodem perspektywicznego działania miałaby być strategia przyjęta w letnim oknie transferowym, gdy pozyskiwano samych młodych graczy, których angaż zaprocentować ma dopiero w przyszłości. „Dziś postawiliśmy na potencjał, znacznie obniżając średnią wieku, a Dariusz Adamczuk i Piotr Burlikowski pojawili się w klubie, żeby wnieść więcej pragmatyki i doświadczenia. By przełożyło się to na wynik tu i teraz, bo tego potrzebujemy. Mamy potencjał, ale jeszcze nieodkryty i niepotwierdzony na boisku” – wyjaśniał sternik klubu z Piłsudskiego.

O co więc widzewiacy mają walczyć w bieżących rozgrywkach Ekstraklasy? „Chcemy budować drużynę, postawić się najlepszym, ale niezbędne są integralność, konsekwencja czy spokojna praca sztabu szkoleniowego. Potrzeba też zimą jeszcze skorygować i wzmocnić skład, a w kolejne lato w pełni go ukształtować” – powiedział Michał Rydz.