Tylko 45 minut Shehu. Dlaczego opuścił boisko?

Nie trzeba chyba przekonywać żadnego kibica, jaki wpływ na grę drużyny Widzewa ma obecnie Juljan Shehu. Pomocnik wybiegł w podstawowym składzie w dzisiejszym meczu z Rakowem Częstochowa, ale po przerwie nie wrócił już na boisko.

Decyzja o zejściu Albańczyka i wprowadzeniu w jego miejsce Szymona Czyża nie była pomysłem taktycznym Patryka Czubaka, tylko efektem kłopotów zdrowotnych. W trakcie spotkania wyjaśniali to dziennikarze Canal+ Sport, według których piłkarz sam zgłosił problem mięśniowy. „Shehu poprosił o zmianę, ponieważ nie czuł się na 100% gotowy do dalszej gry” – donosił pracujący w niedzielę z poziomu murawy reporter Cezary Olbrycht.

Na obecnym etapie nie wiadomo jeszcze, czy przerodzi się to w dłuższą nieobecność kluczowego zawodnika. Wykażą to dopiero bardziej szczegółowe badania, które – miejmy nadzieję – przyniosą wnioski podobne, jak miało to niedawno miejsce u Samuela Akere. Po środowym meczu w Niecieczy skrzydłowy miał podobny problem, ale cztery dni później był w stanie rozpocząć zawody od pierwszej minuty i nawet strzelić bramkę, ostatecznie anulowaną z powodu pozycji spalonej innego gracza. Oby na strachu skończyło się to też w przypadku Shehu, bez którego ciężko wyobrazić sobie jedenastkę łodzian.

27-latek ma na swoim koncie w obecnym sezonie cztery gole, dwie asysty oraz jeden kluczowy udział przy bramce, sumując dorobek ligowy z tym z Pucharu Polski. Uczestniczył więc w siedmiu z piętnastu trafień czerwono-biało-czerwonych, czyli prawie przy połowie z nich. Cały czas trwają negocjacje w sprawie przedłużenia umowy z Shehu. Obecna wygasa z końcem czerwca przyszłego roku.

Szansą na większy odpoczynek dla Juljana Shehu mogłaby być zbliżająca się druga tej jesieni przerwa reprezentacyjna (po następnej kolejce, w której RTS zagra z Termaliką), ale trzeba pamiętać, że ostatnio widzewiak regularnie powoływany jest do drużyny narodowej.