Urodziny Henryka Bolesty, Krzysztofa Kajrysa i Józefa Młynarczyka

20 września 2025, 08:44 | Autor:

Dziś urodziny obchodzi aż trzech byłych piłkarzy Widzewa, w tym dwóch legendarnych bramkarzy. Henrykowi Boleście, Krzysztofowi Kajrysowi oraz Józefowi Młynarczykowi składamy życzenia dużo zdrowia oraz wszelkiej pomyślności!

Bolesta urodził się 20 września 1957 roku w Radomiu. Jako junior występował w miejscowym Radomiaku, z którego przeniósł się do Stara Starachowice, by po sezonie na pół roku wrócić do macierzystego klubu. Wiosną 1975 roku został sprowadzony przez Ruch Chorzów. Zagrał jedynie w dwóch meczach, ale rozgrywki zakończył jako mistrz Polski. Przez kolejne lata przesiadywał na ławce rezerwowych „Niebieskich”, pierwszym bramkarzem stając się dopiero w sezonie 1978/1979. Przyniósł mu on podwójną radość, bo z Bolestą między słupkami chorzowianie znów zgarnęli tytuł najlepszej drużyny w kraju. Golkiper spędził przy Cichej 6 jeszcze trzy sezony i po ośmiu latach zasilił szeregi Widzewa.

Trafił do zespołu, który triumfował w rozgrywkach w dwóch poprzednich kampaniach, więc piłkarz z pewnością liczył na swoje trzecie mistrzostwo. Nie udało się – RTS finiszował w tabeli punkt za Lechem Poznań. Łodzianie odbili sobie to na arenie międzynarodowej, docierając do półfinału Pucharu Mistrzów. Wkład Bolesty w ten niesamowity sukces był jednak niewielki, ponieważ zagrał w zaledwie jednym spotkaniu. Musiał pogodzić się z rolą zmiennika Młynarczyka, choć w lidze zaliczył cztery występy więcej.

W kolejnym sezonie „Młynarz” nie dawał już za wiele pograć cztery lata młodszemu koledze, w dodatku drużyna znów została wyprzedzona przez Lecha, tym razem z powodu gorszego bilansu bramkowego. Rozgrywki 1984/1985 należały już do Henryka Bolesty, który skorzystał na odejściu konkurenta. Zagrał we wszystkich ligowych meczach, pomagając w zajęciu trzeciego miejsca, a także sięgnął po swój pierwszy i jedyny Puchar Polski. Co ciekawe, w finale z GKS Katowice zachował czyste konto, by w konkursie rzutów karnych skutecznie wykonać jedną z jedenastek! Bolesta był numerem jeden w widzewskiej bramce także w dwóch kolejnych latach i dopiero w sezonie 1987/1988 zaczął mocno naciskać na niego Jerzy Zajda.

Słabnąca pozycja w zespole sprawiła, że Bolesta postanowił skorzystać z oferty wyjazdu zagranicznego i zimą 1988 roku został piłkarzem Feyenoordu Rotterdam. Pół roku później zamienił go na Rodę JC Kerkrade, broniąc jej barw przez cztery lata. To w niej zakończył karierę w 1993 roku. Raz zagrał w reprezentacji Polski.

Przy ówczesnej Armii Czerwonej 80, pół roku po transferze Henryka Bolesty, pojawił się także Kajrys. Dwa lata młodszy zawodnik także występował wcześniej w Ruchu, ale rozegrał w nim tylko dziewięć spotkań. Początkowo losy pomocnika układały się w Widzewie podobnie. Również nie był kluczowym ogniwem łódzkiej drużyny (nie wystąpił ani razu w Pucharze Mistrzów), ale już w sezonie 1983/1984 wywalczył pewne miejsce w podstawowym składzie. Tak było też w trzech kolejnych latach, choć akurat nie dane było mu zagrać w meczu Pucharu Polski z katowiczanami. Złoty medal jednak mu się należał, ponieważ po drodze do finału zaliczył sześć występów.

Drogi byłych „Niebieskich” rozeszły się po zakończeniu sezonu 1986/1987. Kajrys odszedł półtora roku przed Bolestą, także obierając kierunek zachodni. Zasilił szeregi niemieckiego FC 08 Homburg, w którym zakończył karierę po trzech latach gry. Trzykrotnie wystąpił w narodowym zespole, strzelając jednego gola.

Spośród trójki dzisiejszych solenizantów najwięcej w futbolu osiągnął Młynarczyk. Urodzony w 1953 roku w Nowej Soli był nie tylko najstarszy, ale też najlepszy. Gry w piłkę uczył się w lokalnej Astrze, z której w 1970 roku przeniósł się do innego klubu z rodzimego miasta – Dozametu. Następnie bronił w BKS Bielsko-Biała oraz Odrze Opole, w której wyrobił sobie dużą markę i trafił do reprezentacji. Przed rozpoczęciem sezonu 1980/1981 sięgnął po niego Widzew, co – jak się później okazało – otworzyło bramkarzowi drogę do międzynarodowej kariery. Niewiele jednak brakowało, by jego losy potoczyły się inaczej.

Kilka miesięcy po przenosinach do Łodzi, golkiper został zawieszony przez Polski Związek Piłki Nożnej, co było pokłosiem pamiętnej „Afery na Okęciu”. Pierwotnie ukarano go aż dwuletnim zakazem gry dla biało-czerwonych, ale później wyrok złagodzono. Niemniej czerwono-biało-czerwoni przypieczętowali swoje pierwsze mistrzostwo bez Józefa Młynarczyka w składzie. Do gry pozwolono mu wrócić latem i sezon 1981/1982 „Młynarz” rozpoczął już w bramce RTS. Pomógł obronić tytuł, a następnie zdobył w Hiszpanii trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata. Wracał więc do klubu jako wielka gwiazda, która nie przestała świecić również w swoim przedostatnim roku w widzewskich barwach. Walnie przyczynił się do awansu zespołu do półfinału Pucharu Mistrzów, a w lidze sięgnął po wicemistrzostwo.

Najmniej udany był dla Młynarczyka sezon 1983/1984. Ponownie musiał zadowolić się drugim miejscem w tabeli, a do tego widzewiacy na wczesnym etapie odpadli z europejskich pucharów. Bramkarz uznał wtedy, że czas skonsumować popularność na arenie międzynarodowej, decydując się na transfer do francuskiej Bastii. Spędził w niej jednak tylko rok, obierając kurs na Portugalię. W barwach FC Porto zdobył dwa mistrzowskie tytuły, a w 1987 sięgnął po najcenniejsze klubowe trofeum – Puchar Mistrzów. Stał się tym samym drugim Polakiem, po widzewskim przyjacielu Zbigniewie Bońku, z tym osiągnięciem.

Rok wcześniej Młynarczyk po raz drugi wystąpił na Mistrzostwach Świata, ale meksykański mundial był dla biało-czerwonych mniej udany. Co prawda Polacy wyszli z grupy, ale w 1/8 finału doznali klęski z Brazylią (0:4). Po tym meczu „Młynarz” zakończył reprezentacyjną karierę. W Porto występował jeszcze do 1989 roku, po czym całkowicie skończył z grą w piłkę. Został trenerem bramkarzy, w 2006 roku wracając w nowej roli na Piłsudskiego. Obecnie opiekuje się golkiperami pierwszej reprezentacji Polski, będąc członkiem sztabu Jana Urbana. W 2010 roku znalazł się w „Złotej Jedenastce” Widzewa, wybranej przez kibiców na 100-lecie klubu. Podobny zaszczyt spotkał go dziewięć lat później, gdy trafił do „Jedenastki Stulecia” PZPN.

Wszystkiego najlepszego dla całej trójki solenizantów!

Subskrybuj
Powiadom o
7 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Vigo
1 dzień temu

Zdrowia Panowie!!!

mrj27
1 dzień temu

Best of The Best.

Last edited 1 dzień temu by mrj27
ZAWSZE TYLKO WIDZEW
1 dzień temu

Wszystkim szanownym solenizantom zdrowia i wszystkiego najlepszego życzę. Kiedyś to każdy grał w piłkę nożną,gdzie się dało,i czym się dało,pewnie dlatego mieliśmy tak wielu utalentowanych piłkarzy,w Widzewie lat osiemdziesiątych sami Polacy.Teraz młodzież też namiętnie grywa w piłkę,ale w większości przed komputerem.To jak mają się rozwijać rodzime talenty futbolowe ?

banał
1 dzień temu

Z tym naciskanie przez Zajdę to nie przesadzajcie…. Ci co go pamiętają to pewnie tylko się uśmiechają co do jego umiejętności bramkarskich…. Czasem się zastanawiano czy to nie zawodnik z pola przebrany za bramkarza….

Krzysztofpiastòw
Odpowiedź do  banał
1 dzień temu

Zajda to był ze zwykłej łapanki wzięty. Śpiewano Zajda – ciamajda. Ale w sumie solidny ligowiec i nic więcej.

Grzesiek
Odpowiedź do  Krzysztofpiastòw
1 dzień temu

Pisano o nim także… przeogromna to była frajda patrzeć jak broni Jurek Zajda…
Przypominam, że przed przyjściem do Widzewa był przez cztery lata podstawowym bramkarzem Wisły Kraków, mającym na swoim koncie mecze w… pucharach europejskich oraz medale ME i grę w reprezentacjach Polski U-18 i U-20, w których to na zmianę najpierw z Gaszyńskim, a potem z Wandzikiem bronił.
Tak że z tą łapanką to niemała przesada jest. Co nie zmienia faktu, że w Widzewie nie bronił na miarę oczekiwań Jerzy Zajda — ciamajda…
Sto lat dla utytułowanych Piłkarzy Widzewa sprzed lat, pozdrawiam!

Sibui
21 godzin temu

Trzech muszkieterów Widzewa !!! 100 lat i dziękuję za piękne wspomnienia Panie Józefie, Panie Krzysztofie, Panie Henryku !!!

7
0
Would love your thoughts, please comment.x