150 fanów Widzewa z Ruchem w Gdańsku

15 maja 2013, 01:22 | Autor:

W niedzielne popołudnie, na PGE Arenie w Gdańsku, stawiło się 150 kibiców Widzewa. Łodzianie, „sportowym składem”, wspierali tego dnia przyjaciół z Ruchu Chorzów, którzy mierzyli się z tamtejszą Lechią. Spotkanie dostarczyło niesamowitych emocji i ostatecznie zakończyło remisem 4:4! Poniżej prezentujemy relację z wyjazdu do Gdańska pisaną piórem zaprzyjaźnionej redakcji serwisu Niebiescy.pl:

Wyjazdy, a zwłaszcza te dalekie, są kwintesencją kibicowskiej pasji. Do takowych spokojnie można zaliczyć te z Górnego Śląska nad polskie morze. Tym razem fanom „Niebieskich” przypadło udać się do Gdańska, gdzie chorzowscy piłkarze w niedzielne popołudnie rozgrywali mecz z Lechią.

Ostatni raz na PGE Arenie byliśmy 28 listopada 2011 w 1600 osób. Wiadomo nowy stadion – większe zainteresowanie. Tym razem wiadomo było, że na wyjazd pojedzie znacznie mniej osób z różnych względów. Można winić termin, słabe wyniki czy też koszta, bo należało zainwestować 120 zł w swoją dziwną dla większości pasję.

Poświęcenie jest jednak nieodłącznym elementem życia kibica. Bo kto normalny wyszedłby z domu w środku nocy, żeby zdążyć na zaplanowaną o godz. 1:30 zbiórkę? Niespełna 40 minut później „Niebieska Ferajna” w ponad 300 osób wyruszyła w kierunku Wrocławia. Po dotarciu na miejsce pozostało oczekiwać w pociągu 1,5 godziny na planowy odjazd bezpośredniego pociągu do Gdańska. Później ciekawie było podczas postoju w Poznaniu, gdzie pojawiły się głośne śpiewy i pirotechnika, a pomimo padającego deszczu i słownych docinek pewien chłopaczek, śmigający z torebką i dziewczyną za rękę, chciał pochwalić się koszulką Lech&Cracovia, jednak ta przy ściąganiu bluzy zaplątała mu się na brzuchu ;)

Droga przebiegła spokojnie w dobrych nastrojach. W Bydgoszczy na dworcu głównym dosiadła się ponad 100-osobowa grupa Widzewiaków, która podobnie jak „Niebiescy” we Wrocławiu czekała 1,5 godziny na pociąg do Gdańska. Do stacji Gdańsk Główny dojechaliśmy planowo o godz. 15:11, skąd cała grupa została przewieziona podstawionym pociągiem podmiejskim pod stadion. O dziwo wchodzenie przebiegało dosyć sprawnie. Zabrakło jedynie depozytu, który na nowym stadionie powinien być standardem. Również przeszukania były chwilami zabawne. Śledzący pies tropiący albo ściąganie w wybranych przypadkach tylko lewego buta do kontroli ;)

W międzyczasie pod stadion dotarła grupa Elanowców, która dojechała autokarem i samochodami oraz 35 Widzewiaków z Grudziądza, którzy również wybrali transport kołowy. W Gdańsku pojawiliśmy się łącznie w 540 głów, z czego na sektorze gości zasiadło 525 osób. Razem z nami około 150 fanów Widzewa i 62 toruńskich fanatyków. Kilku zakazowiczów zostało pod stadionem, a kilku już na dworcu odłączyło się i wyruszyło na zwiedzanie Trójmiasta.

Sektor gości przyozdobiło 9 flag. Cztery Ruchu: „P/R\F”, „19/R\20”, „ULTRAS”, „To My Naród Śląski”; trzy Widzewa: „Łódzki Widzew”, „WFCG” i debiutująca „FC Tomaszów Mazowiecki”, która miała zawisnąć już ostatnio w Krakowie; jedna Elany: „Grubasy”, a także łączona Ruchu i Widzewa „Criminal Family”. Ochrona chciała ściągnąć wywieszoną „Konfederatkę”, tłumacząc, że to symbol zakazany, ale nie potrafiła tego niczym umotywować. Flaga wisiała do końca spotkania…

Doping można ocenić jako średni, ale momentami „Niebiescy” dawali całkiem dobre popisy wokalne, w szczególności po bramkach. Po drugim trafieniu część kontynuowała doping bez koszulek. W dopingu nie zabrakło pozdrowień dla naszych przyjaciół z Widzewa oraz Elany. Również Lechii nie szczędzono uprzejmości.

Niestety, piłkarze pokazali jak w przeciągu chwili można zaprzepaścić wszystko i prowadząc 4:2 do 90 minuty pozwolili rywalowi wyrównać. Udowodnili, że można przegrać wygrany mecz, zdobywając tylko jeden punkt. Za postawę w końcówce spotkania zawodnicy Ruchu musieli usłyszeć kilka gorzkich słów od kibiców, które przyszło im wysłuchać jedynie ze spuszczonymi głowami. Jedynie kilku (Łukasz Janoszka, Marcin Malinowski) odważyło się podejść bliżej, by rzucić koszulki meczowe.

Po meczu ponad dwie godziny oczekiwania na stadionie, aby wyruszyć w kierunku dworca. Porównując z naszą ostatnią wizytą, tym razem zdecydowanie mniej czasu spędziliśmy na Baltic Arenie. Niestety, catering również podupadł i już normą na nowych stadionach staje się nijaka kiełbasa w bułce i hot dog, a na pocieszenie festynowe piwo za 10 złotych.

Ze stadionu wcześniej wypuszczono zmotoryzowaną grupę Elanowców i fanów Widzewa z WFCG . Reszta po godz. 21 została odeskortowana na dworzec, skąd po godz. 22 wyruszał bezpośredni pociąg na Górny Śląsk. Nie obyło się bez nadgorliwości policji, która wiedząc, że kibice Ruchu mają dostawione wagony postanowiła sprawdzić, czy każdy ma bilet wypychając zajmujących miejsca. Jak widać spodobała im się książka o psie, który jeździł koleją i wczuli się w rolę konduktorów pomimo innych decyzji przełożonego. No ale skąd mają wiedzieć o czymś takim jak bilet grupowy, skoro sami jeżdżą z kibicami za darmo.

Po przystanku w Toruniu i uzupełnieniu zapasów jedzenia i picia (za co wielkie dzięki dla Elanowców i UET) pociąg ruszył dalej. W Zgierzu i Łodzi wysiedli Widzewiacy. Przy postojach oczywiście nie zabrakło wspólnych śpiewów i pozdrowień.

Pociąg planowo dojechał do Katowic o godz. 8:11, skąd część wyjazdowiczów wyruszyła kolejnym pociągiem do Chorzowa po auta, a reszta porozchodziła się na dworcu i tak w poniedziałkowy poranek zakończyła się niebieska wyprawa do Gdańska. Wielkie dzięki dla Widzewa i Elany za wsparcie i do zobaczenia na kibicowskim szlaku. A przed nami już za niespełna dwa tygodnie kolejny wyjazd. Tym razem jedziemy do Krakowa na Wisłę i miejmy nadzieję, że wojewoda po raz kolejny nie zamknie sektora gości.

Misiek
(Niebiescy.pl)