J. Bartkowski: „Żal już minął, życie toczy się dalej”

7 maja 2015, 19:57 | Autor:

Kuba_Bartkowski

Jakub Bartkowski należy do najważniejszych ludzi w suwalskiej ekipie. W tym sezonie był widzewiak opuścił tylko dwa spotkania, w sobotę będzie gotowy, by, jak mówi WTM, pomóc drużynie w wywalczeniu pierwszego wyjazdowego zwycięstwa w rundzie wiosennej.

23-letni zawodnik podkreślał w rozmowie z WTM, że jego drużyna jest w dobrej formie i celować będzie właśnie w wygraną. „W zespole nastroje są pozytywne. Dobrze punktujemy w tej rundzie, zwłaszcza u siebie, gdzie wygraliśmy wszystkie mecze. Chcielibyśmy dołożyć też w końcu jakieś zwycięstwo na wyjeździe” – mówi. „Nasza skuteczna gra pozwala nam patrzeć w przyszłość z większym spokojem. Natomiast wiemy, że Widzew musi wygrywać praktycznie co tydzień, by móc się utrzymać. Zaznaczam jednak, że ten komfort, jaki mamy, nie wpłynie na nas demobilizująco. Nie jedziemy do Byczyny, by komuś ułatwiać zadanie” – dodaje.

Bartkowski dostrzega, że przewagą Widzewa jest sztuczna nawierzchnia na obiekcie w Byczynie. „Mamy świadomość, że gra może na innej murawie wyglądać nieco inaczej. To trochę nietypowa sytuacja, nikt inny w lidze na sztucznej nawierzchni nie gra. Oczywiście, w razie niekorzystnego dla nas wyniku nie będzie mowy o tłumaczeniu się boiskiem. Musimy po prostu dobrze wejść w mecz, zaadaptować się do tych warunków i grać o pełną pulę” – stwierdził.

Obrońca, który czuje się wychowankiem Widzewa (pierwszy rok juniorskiej kariery spędził w Różycy), nie ukrywa zaskoczenia, że łódzki zespół jest jedną nogą w II lidze. „Po spadku Widzewa z ekstraklasy nawet przez myśl mi nie przeszło, że może też zlecieć z I ligi. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna i niestety II liga jest bardzo blisko. Przykro się na to patrzy, bo taki klub w żadnym wypadku nie powinien grać na tak niskim poziomie. Spodziewałem się, że drużyna spokojnie utrzyma się, a w przyszłym sezonie będzie walczyła już o awans” – powiedział WTM. „Ciężko mi powiedzieć, dlaczego tak się dzieje, bo nie jestem wewnątrz klubu. Może za bardzo nadmuchano ten balon przed sezonem? Start rozgrywek był słaby i trzeba było zreflektować swoje oczekiwania. Powodów takiego stanu rzeczy jednak musi być kilka” – dodaje.

Samo odejście Bartkowskiego z Widzewa nie było szczytem elegancji (zawodnik został „odstrzelony”, gdy doznał kontuzji w meczu z Górnikiem), ale piłkarz nie żywi już urazy. Sama okazja do gry przeciwko łodzianom cieszy go. „Trochę czasu już minęło, życie toczy się dalej. Na pewno serce w sobotę mocniej zabije, bo wciąż darzę Widzew dużym sentymentem, a nie ze względu na miniony żal. Każdy piłkarz, grając przeciwko byłemu klubowi, stara się pokazać z jak najlepszej strony. Ze mną też tak będzie” – podkreśla.

Wigry przyjadą do Byczyny z serią pięciu meczów bez porażki. Czy to wystarczy na grający w kratkę Widzew? „Forma nam dopisuje, zobaczymy czy i w sobotę tak będzie. Ostatnio szczęście nam dopisuje, bo strzelamy kluczowe bramki w ostatnich minutach. Jesienią tego szczęścia trochę nam brakowało, teraz bilans wychodzi na zero” – powiedział.

Jak wyglądają plany eks widzewiaka na następne lata kariery? „Na razie skupiam się na grze w Suwałkach. Patrzymy do przodu tabeli, a nie za siebie. Kontrakt mam do końca sezonu i zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Na razie jest to sprawą otwartą” – kończy Kuba Bartkowski.