K. Tlaga: „Nie muszę niczego udowadniać”
6 czerwca 2018, 22:07 | Autor: Ryan
Kamil Tlaga spędził w Widzewie tylko dwa lata, ale zdążył w tym czasie wywalczyć awans do III ligi i zżyć się z klubem. Teraz stanie jednak po drugiej strony barykady. Jako piłkarz Lechii Tomaszów Mazowiecki będzie chciał w sobotę popsuć świętowanie łódzkim kibicom.
– Na Widzewie kibice nie mogą się już doczekać soboty. Jak u ciebie?
– U mnie spokojnie, bez nadmiernej „spinki”. Bez chęci udowodnienia czegoś komukolwiek. Liczę na fajny mecz.
– Dla ciebie będzie to dodatkowy smaczek, ze względu na twoją krótką, ale dość burzliwą przygodę z klubem (śmiech)?
– Ja wiem, czy była ona taka burzliwa. Nie mam do nikogo w Widzewie pretensji. Wiadomo, że człowiek chciałby zostać w klubie dłużej, ale powtarzam sobie, że zawsze w życiu coś dzieje się po coś. Na pewno będzie to dla mnie sentymentalny powrót. Cieszę się, że się tak złożyło, że właśnie w meczu z Widzewem będziemy walczyć o zwycięstwo w całym sezonie.
– Jesteś zaskoczony, że na dwie kolejki przed końcem macie tyle samo punktów?
– Może nie powinienem tego mówić, ale jestem. Spodziewałem się, że Widzew będzie miał na tyle dużą przewagę, że na dwie kolejki przed końcem sezonu wszystko będzie już jasne. Przewidywania swoje, a boisko swoje. Ta III liga jest bardzo specyficzna i trzeba do tej rywalizacji podejść z pokorą. Myślę, że nie tylko ja jestem zaskoczony, ale chłopaki w Widzewie też.
– Jak rozmawialiśmy zimą, gdy odchodziłeś z klubu, zapowiadałeś, że wiosną przyjedziesz się bić z Widzewem. Takiej bitwy oczekiwałeś?
– Owszem, będziemy się bić. To jest mecz o awans. Zielone boisko, dwie bramki – wszystko może się zdarzyć. Niech wygra lepszy, choć oczywiście serce będzie trochę rozdarte. Ale moim pracodawcą jest obecnie Lechia i muszę dla niej teraz zostawiać zdrowie na boisku. To samo robiłem wcześniej dla Widzewa i do dziś niektórzy to pamiętają i doceniają.
– Z perspektywy kończącej się rundy nie żałujesz tego odejścia? Nikt cię z Piłsudskiego nie wyganiał.
– Uważam, że podjąłem dobrą decyzję. Chciałem grać i o to walczyłem w Widzewie. Nie odstawiałem nogi, nie opuszczałem rękawicy. Po rozmowie z trenerem Smudą uznałem jednak, że lepiej odejść tam, gdzie będę mógł regularnie grać. Ciężko teraz gdybać i zastanawiać się, co by było w Widzewie. Zdecydowałem się pójść do Lechii, bo byłem ukierunkowany na współpracę z bardzo dobry trenerem, jakim jest Bogdan Jóźwiak. Nie żałuję. Poza kartkami czy drobnym urazem gram regularnie.
– W Lechii czuć już większe napięcie przed finiszem? Nie uwierzę, że jest tak samo, jak osiem-dziesięć kolejek temu.
– Normalnie trenujemy i podchodzimy do tego na spokojnie. Mamy doświadczony zespół, nikt tego meczu nie rozgrywa jeszcze w głowie. Dla niektórych chłopaków będzie to wydarzenie, bo przy takiej publiczności jeszcze nie grali. My możemy, ale nie musimy. W Łodzi ciśnienie jest większe – chłopaki wiedzą, że muszą. Rożnie się to układało. My też mieliśmy wpadki, ale dalej się nakręcaliśmy i teraz złapaliśmy serię. Widzew też miał swoje różne chwile. Fajnie, że ten mecz będzie o coś, a nie tylko o prestiż.
– A w klubie mówi się coś o planach na kolejny sezon, gdybyście wygrali ligę?
– My jesteśmy skoncentrowani na boisku i nie zajmujemy się sprawami organizacyjnymi. Wiem tylko, że klub złożył dokumenty potrzebne do uzyskania licencji na II ligę, więc chce w niej grać w przypadku wywalczenia awansu. Zgłoszono stadion w Opocznie. Tyle mi wiadomo, reszta jest w gestii działaczy, a my skupiamy się na grze w piłkę.
– Jakiego meczu spodziewasz się w sobotę? I Widzew, i Lechia, mają raczej podejście ofensywne. Z drugiej strony nikt może nie chcieć się otworzyć.
– Fajnie, jakby to spotkanie miało swoją dramaturgię. Jednak to jest piłka i różnie się to może ułożyć. Na początku nikt nie będzie chciał popełnić błędu, żeby plan taktyczny trenerów nie legł w gruzach i już w pierwszych minutach nie trzeba było wszystkiego przewracać do góry nogami. Nie wiemy jeszcze, jak zagramy. Analiza gry Widzewa dopiero przed nami i wtedy też poznamy nasze założenia taktyczne.
– U ciebie emocje nie wezmą góry?
– Wszystko się może wydarzyć. Nie chciałbym się przemotywować. Już w jednym pamiętnym meczu byłem tak nastawiony i wiadomo, jak to się skończyło.
– Mówisz o derbach przy al. Unii?
– Dokładnie. Słabo to wyszło z mojej strony. Dlatego teraz trzeba zachować chłodną głowę i tak jak mówię – nie muszę niczego udowadniać, robić czegoś na siłę. Z klubem rozstałem się w sposób bardzo dobry. Mam z nim same miłe wspomnienia. Teraz muszę sentymenty odłożyć na bok i zrobić swoje. Niech wygra lepszy.
Rozmawiał Ryan





Wisła Płock
Górnik Zabrze
Raków Częstochowa
Jagiellonia Białystok
Cracovia
Radomiak Radom
Lech Poznań
Zagłębie Lubin
Korona Kielce
Pogoń Szczecin
Arka Gdynia
Lechia Gdańsk
Widzew Łódź
GKS Katowice
Motor Lublin
Legia Warszawa
Termalica Nieciecza
Piast Gliwice
Legia II Warszawa
Warta Sieradz
ŁKS Łomża
Ząbkovia Ząbki
Wigry Suwałki
Wisła II Płock
Świt Nowy Dwór Maz.
Broń Radom
KS CK Troszyn
Lechia Tomaszów Maz.
Olimpia Elbląg
Widzew II Łódź
Jagiellonia II Białystok
GKS Bełchatów
Mławianka Mława
GKS Wikielec
KS Wasilków
Znicz Biała Piska
Podziwiałem Twój występ w „ZegarMistrz”
W sobotę postaraj się na Szaware (Huragan. M)- 1910 pkt. Za taki gol ;)