M. Holik: „U siebie zawsze gramy o zwycięstwo”

24 sierpnia 2019, 12:08 | Autor:

Mariusz Holik powinien długo wspominać kwietniowy mecz z Widzewem. Obrońca Skry Częstochowa najpierw strzelił gola samobójczego, później doprowadził do wyrównania, a w doliczonym czasie sprokurował rzut karny, niewykorzystany przez Michaela Ameyaw. Co piłkarz miał do powiedzenia przed niedzielnym zawodami?

– Umówiliśmy się na wywiad po waszym treningu. Wszystko w porządku? Schematy przećwiczone?

– Tak, wszystko jak najbardziej okej. Wykonaliśmy to, co sobie założyliśmy na dzisiejszą jednostkę. Jesteśmy gotowi na Widzew.

– Wróćmy na początek do szalonego meczu z wiosny. Był pan, jakby na to nie patrzeć, w pewnym sensie „bohaterem” tamtego spotkania. Samobój, gol i sprokurowany karny.

– No tak, tamten wiosenny mecz był dosyć osobliwy dla mojej osoby. Natomiast teraz już o nim nie pamiętam. Poprzedni sezon już zamknęliśmy. Wykonaliśmy swoje zadanie, czyli utrzymanie się na poziomie centralnym. Teraz skupiamy się już tylko i wyłącznie na obecnej grze i najbliższych meczach.

– W obecny sezon nie weszliście najlepiej.

– No tak, nie wystartowaliśmy najlepiej. Na początek zaliczyliśmy trzy porażki w lidze oraz jedną w Pucharze Polski z Ruchem Chorzów. Przełamanie przyszło dopiero w meczu z Górnikiem Polkowice. Natomiast jeśli ktoś oglądał nasze mecze, to widział, że nasza gra nie wyglądała źle. Zazwyczaj dobrze wchodziliśmy w spotkanie i problemy pojawiały się dopiero w drugich połowach. Być może to wynikało z przedłużonego lekko okresu przygotowawczego? Na ten moment ciężko powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Kryzys jednak mamy już za sobą i te dwa ostatnie mecze pokazują, że praca, jaką wykonujemy, prowadzi nas w dobrym kierunku.

– Co się wydarzyło w Toruniu? Prowadziliście na wyjeździe i daliście sobie wydrzeć pewne trzy punkty.

– To już wyraźnie nasza wina. Daliśmy się zepchnąć Elanie, która rozpaczliwymi atakami zdobyła bramkę pod koniec spotkania. To była wrzutka na wysokiego stopera, który w końcówce przeszedł już do formacji ataku. Został nieupilnowany, przy jednej z tzw. „wrzutek na aferę”, a my straciliśmy przez to prawie pewne zwycięstwo. Przypadek, który nas na pewno rozczarował, bo mieliśmy apetyt na trzy punkty, aczkolwiek remis doceniamy, bo to jednak punkt wywieziony z ciężkiego terenu. Nie zapominajmy, że Elana biła się o awans do ostatniej kolejki poprzedniego sezonu. Mimo wszystko, to był trudny przeciwnik.

– Czego pan się spodziewa po najbliższym niedzielnym spotkaniu? Widzew przyjeżdża głodny zwycięstwa po dwóch słabszych spotkaniach. Sytuacja podobna do wiosny, gdzie również jechał do Częstochowy przełamanie.

– Na każdy mecz z Widzewem wystąpi podwójna mobilizacja. Na tle takiego przeciwnika każdy gra dwa razy lepiej niż umie, bo chce się pokazać z jak najlepszej strony. Jest to wielki klub, wielka firma i naprawdę na taki mecz nie trzeba nikogo mobilizować. Czego się spodziewam? Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Ja ze swojej strony mogę zagwarantować, że wyjdziemy zdeterminowani i będziemy walczyć o komplet punktów. Na murawie się nie położymy i nie będziemy czekać na stracone bramki. U siebie zawsze gramy o zwycięstwo.

– Pan z Tarnowskich Gór, pierwsze kroki piłkarskie stawiał w Zabrzu. W Skrze natomiast jest pan od trzech lat. Myśli pan jeszcze o zmianie barw klubowych?

– Na chwilę obecną jestem w 100% zadomowiony w Częstochowie, natomiast jeśli kiedyś trafi się jakaś fajna oferta z innego klubu, to jestem jeszcze na tyle młodym zawodnikiem, że czemu by nie spróbować. Natomiast to musi być poważna oferta, bo zmiana dla samej zmiany, czy też tułaczka po jakiś dziwnych klubach to nie dla mnie. W Częstochowie mi dobrze i na razie niech tak zostanie.

– Rozumiem, że jeśli zmiana to jedynie na ligę wyżej?

– Tak, raczej tak. Zostawanie na tym samym poziomie i poznawanie wszystkiego na nowo mnie nie interesuje. Jak ma być ten sam poziom, to w grę wchodzi jedynie Skra. Były co prawda teraz pewne rozmowy, ale nie poszły one w odpowiednim kierunku, w związku z czym podjąłem decyzję, że zostaję w Częstochowie. Natomiast zobaczymy, może po dobrym sezonie uda się za rok, albo za pół roku?

– Skra jest silniejsza niż przed rokiem, kiedy byliście beniaminkiem? Jaki cel obraliście sobie przed aktualnym sezonem?

– W tym sezonie chcemy poprawić miejsce w tabeli, względem sezonu ubiegłego. Nie ukrywam, że liczymy na górną połowę tabeli, ta pierwsza ósemka jest czymś spokojnie w naszym zasięgu i w to powinniśmy celować. Na pewno nie chcemy sytuacji, w której będziemy walczyć o utrzymanie do ostatnich kolejek. Z sezonu na sezon powinniśmy się rozwijać, a nie grać to samo. Także bezpieczne i szybkie zapewnienie utrzymania to nasz cel na aktualny sezon. Myślę też, że jesteśmy silniejsi w odniesieniu to poprzedniego sezonu. Wzmocniliśmy się kilkoma, naprawdę fajnymi zawodnikami, kilku zawodników odeszło, robiąc miejsce tym nowym. Może właśnie z tego też wynika ten słabszy start. Drużyna potrzebuje zgrania się z nowymi zawodnikami. Muszą poznać naszą filozofię gry i do niej się odpowiednio dostosować oraz wyuczyć pewnych schematów.

– Mecz odbędzie się na sztucznej murawie. Jesteście jedyni w lidze, którzy grają na takiej nawierzchni. Będzie ona sprzymierzeńcem w meczu z Widzewem?

– Myślę, że tak. Każdy klub, który do nas przyjeżdża, narzeka na to. My natomiast jesteśmy już do tego przyzwyczajeni, piłka mimo wszystko inaczej zachowuje się na takim boisku, w porównaniu do płyty naturalnej. Z drugiej strony, jest to równa płyta jak stół, nie może być mowy, że będzie źle przygotowana, jak to czasami zdarza się gdzieś późną jesienią na nawierzchniach normalnych. W związku z tym nie powinno to jakoś bardzo przeszkadzać. Inna sprawa, że teraz każdy klub dysponuje sztuczną murawą, Widzew też. Można odbywać jednostki treningowe, przygotowując się na takie spotkanie. Tak naprawdę, to my mamy trochę gorzej, bo naturalnego boiska nie mamy, a gramy na nim co dwa tygodnie na wyjazdach.

Rozmawiał Guzi

Subskrybuj
Powiadom o
8 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
1910
4 lat temu

No w naszej aktualnej formie każdy może z nami grać o zwycięstwo.

marcin
Odpowiedź do  1910
4 lat temu

Chyba nie udolstwie

Marcin
4 lat temu

Nikt się nas nie boi. Po takich juniorskich błędach w naszsj obronie przeciwnik zawsze coś strzeli. Oni potrafią te błędy wykorzystać, my nie. Czy jak nie wygramy w Częstochowie to dalej będziemy szli tą ścieżką czy ktoś jest to w stanie ogarnąć???

I'm rebel
4 lat temu

Holik ochłoń człowieku Widzew to jest potęga…….

urek
4 lat temu

Trener Kaczmarek pod ścianą, dostał wszystko, o czym była mowa. Nie ma miejsca na wymówki.

Alteregoista
4 lat temu

Mariuszu, tak po prawdzie to nie musicie w ogóle się jakoś za bardzo trudzić. Rudol, Amejaw, Radwański, Poczobut czy Wolański sami sprokurują jakąś sytuację pod swoją bramką.xD

4 lat temu

jutro o 16 musimy grać na maxa przez całe 90 minut . Wyrzucić z głów minimalizm bo to nie przystoi Widzewowi . Jeżeli przegramy to możemy zapomnieć o awansie a zostanie nam walka o utrzymanie w II lidze .

bobi
Odpowiedź do  źniwiarz
4 lat temu

co ty pieprzysz.

8
0
Would love your thoughts, please comment.x