M. Kazimierowicz: „Czułem do końca, że wygramy”

9 maja 2017, 08:54 | Autor:

Maciej_Kazimierowicz

Można zaryzykować stwierdzenie, że Maciej Kazimierowicz przebojem zdobył miejsce w wyjściowej jedenastce Widzewa. Jednak ci, którzy dobrze znają jego walory, byli pewni, że pomocnik będzie wartościowym członkiem łódzkiego zespołu.

– Ciężko wam to szło. Dlaczego nie udało się wcześniej trafić do siatki?

– To był mecz, w którym stworzyliśmy sobie najwięcej sytuacji z całej rundy, a paradoksalnie strzeliliśmy tylko jedną bramkę. Trzeba jednak wziąć pod uwagę to, że boisko nie było najlepsze. To przeszkadzało w wykończeniu akcji. Podejrzewam, że grając na Widzewie zamknęlibyśmy to spotkanie już w pierwszej połowie.

– Czyli trzy punkty dopisujemy, a o meczu jak najszybciej zapominamy?

– Trzeba się cieszyć z tego zwycięstwa. To wcale nie jest taki prosty teren i niejeden jeszcze zgubi to punkty. Chłopaki z Ruchu ambitnie podeszli do rywalizacji. Mimo to narzuciliśmy swoje warunki gry, tworzyliśmy sytuacje i cieszymy z trzech punktów.

– Po trafieniu Daniela Mąki spadaniu kamieni z serc nie było końca.

– Można mieć takie odczucia. Ale my do samego końca wierzyliśmy w to zwycięstwo i myślę, że było to widać na boisku. W 80. minucie krzyczeliśmy do siebie, motywowaliśmy się, klaskaliśmy. Do tego czuliśmy wsparcie kibiców. Czułem do końca, że wygramy i udało się.

– Rzeczywiście, było po was widać, że mecz trwałby tak długo, aż strzelicie bramkę.

– My z takim podejściem wychodzimy na każdy mecz. Można mówić, że czasami nie gramy najlepiej, jak z Ursusem czy z Wołominem, ale wtedy też byliśmy na 100% zaangażowani. Inne czynniki wpływały wtedy, że nie udało się tych spotkań wygrać. Wiemy jednak, gdzie się znajdujemy i o co gramy. Walczymy na 100%, bo nie ma innego wyjścia, jeśli chce się myśleć o awansie.

– Trwa ligowo-pucharowy maraton. Jak się czujesz na jego półmetku?

– Czuję się dobrze. Rozsądnie zarządzamy naszymi siłami. Treningi też są skonstruowane tak, żeby dawka wysiłku była odpowiednia i żebyśmy byli przygotowani na i na pucharowe, i na ligowe starcia. Ja jestem gotowy w środę do gry, ale to już decyzja trenera. Mamy wyrównaną kadrę i obojętnie, kto nie zagra w pucharze, zrobi to dobrze i nie obniży jakości. A my dzięki rotacji zaoszczędzimy trochę sił.

– Znów stworzyłeś duet środkowych pomocników z Adamem Radwańskim. Praca w destrukcji rozkładała się jednak dobrze, bo partner mocno pomagał.

– Dużo pomagał w odbiorze, ale też trzeba zauważyć, że my często byliśmy przy piłce. Dzięki temu mniej siły musieliśmy wkładać w jej odzyskanie. Jak to się mówi – najlepszą obroną jest atak. Z Adamem dobrze mi się współpracowało. Wyszliśmy dość ofensywnie i to była dobra taktyka i klucz do zwycięstwa, mimo, że osiągnęliśmy je dopiero w doliczonym czasie.

Rozmawiał Ryan