M. Pipczyński: „Chciałbym się spotkać z T. Gapińskim”

29 lipca 2016, 18:20 | Autor:

Marcin_Pipczyński

Od trzech tygodni Widzew ma nowego kierownika zespołu. Dotychczas w roli tej oglądaliśmy Waldemara Krajewskiego, ale ten zyskał więcej obowiązków, dlatego pierwsza drużyna potrzebowała świeżej krwi i dodatkowej pary rąk do pomocy.

Wybór padł na Marcina Pipczyńskiego, pracującego wcześniej z ekipa juniorów starszych. „Zarządowi polecił mnie trener Marcin Płuska. Złapałem z nim dobry kontakt, gdy byłem jeszcze kierownikiem drużyny juniorów starszych. Pomagaliśmy sobie wtedy wzajemnie. Padła więc propozycja ze strony Marcina, żebym zastąpił Waldemara Krajewskiego. Zarząd się zgodził. Czasu na zastanowienie nie miałem dużo – albo się podejmuję, albo nie” – mówił nowy kierownik, cytowany przez klubową witrynę.

Pipczyński na razie nie widzi różnicy między współpracą z juniorami a seniorami. Inaczej może być jednak w trakcie sezonu ligowego. „Przepaść nie jest duża, nie miałem żadnej trudności w przeskoczeniu z juniorów na seniorów. Chociaż w roli kierownika byłem dopiero na kilku meczach, w dodatku towarzyskich, to chyba w tej juniorskiej bardziej się gotowało. Na tę chwilę tutaj jest spokojnie, nie ma żadnych nieporozumień. Ale na atmosferę typowo meczową będzie trzeba jeszcze poczekać do startu ligi” – stwierdził kierownik.

Członek sztabu szkoleniowego przyznał, że otrzymał propozycję rozmowy z ikoną klubu, Tadeuszem Gapińskim. Mógłby się od niego wiele nauczyć. „To wielki zaszczyt piastować w Widzewie stanowisko, które kiedyś było zajmowane przez Tadeusza Gapińskiego. Nie chcę się jednak nawet porównywać z człowiekiem, który jest żywą legendą tego klubu. Do jego rekordu daleka droga. Ja jestem kierownikiem pierwszej drużyny dopiero trzeci tydzień, więc nawet o tym nie myślę. Na pewno chciałbym się kiedyś z nim spotkać – prezes Marcin Ferdzyn proponował mi nawet taki namiar – i porozmawiać o tym, co robić, by wykonywać tę funkcję dla Widzewa najlepiej, jak tylko się da” – przyznał Piczyński.

Dla Marcina Pipczyńskiego Widzew nie jest jedynie miejscem pracy. Widać to po jego życiorysie. „Na mecze Widzewa chodzę od siódmego roku życia, a rok temu stuknęła mi już czterdziestka. Bliżej związany z Widzewem jestem natomiast od momentu, w którym syn rozpoczął przygodę z piłką, oczywiście w barwach RTS. Najpierw przy śp. kierowniku Borczyku, później już samodzielnie zostałem kierownikiem grup juniorskich. Wielu chłopaków, którzy grali w Widzewie w roczniku 97/98, przeszło w tym roku do piłki seniorskiej. Ze mną jest tak samo” – zauważa.