M. Stępiński: „Było intensywnie, ale spokojnie”

8 września 2018, 11:27 | Autor:

Mimo młodego wieku Mariusz Stępiński jest już pewną marką w polskim futbolu. Były napastnik Widzewa jest m.in. twarzą fundacji „Pomagamy od Serca”, która w zeszłą niedzielę organizowała swój event na stadionie Widzewa. Co mówił o nim sam bohater?

– Ostatnie tygodnie były dla ciebie chyba bardzo intensywne?

– Można tak powiedzieć. W organizacje meczu „Pomagamy od Serca” angażowałem się trochę w mniejszym stopniu. Moje obowiązki również miały na to wpływ. Cały zarząd fundacji dopinał organizację na ostatni guzik, razem z Łukaszem Masłowskim. Ja starałem się na odległość im pomagać. Intensywnie, ale mimo wszystko spokojnie.

– Rozwój wydarzenia może budzić podziw. Coraz większe zainteresowanie kibiców oraz miasta, w których rozgrywany jest mecz.

– Dokładnie. Co do zainteresowania, to jak na Łódź mogło być większe. Nie oszukujmy się, nie przyszło dużo ludzi na stadion. Spodziewałem się, że będzie większa publika i tak też sobie to obliczałem. Uważam, że jak na stadion Widzewa przyszło mało osób, więc to jest jeszcze do poprawy.

– Mimo, że grałeś mecz ligowy, to jeszcze zdążyłeś pojawić się w Łodzi.

– Zawsze miło być na Widzewie. Jak zapraszało się zawodników do przyjazdu na ten właśnie stadion, to ciężko było im odmówić. „Serce Łodzi” przyciąga do siebie, więc fajnie było znów się tu pojawić.

– Romario w Barcelonie zaraz po zejściu z boiska pojechał na karnawał do Rio. Ty też zaraz po zejściu z boiska wyruszyłeś do Łodzi?

– Nie, po zejściu z boiska do końca spotkania siedziałem na ławce rezerwowych (śmiech). To, że zszedłem z murawy, nie oznaczało, że od razu ruszyłem do Łodzi. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Dla mnie priorytetem jest mecz ligowy i klub, także tego dnia to było dla mnie najważniejsze. Dopiero później ten event.

– Na meczu pojawiło się dużo znanych nazwisk. Pojawiały się trudności w zaproszeniu ich do Łodzi?

– Powiem szczerze, że dużo piłkarzy wysypało się chwilę przed spotkaniem. Czy było ich trudno zaprosić? Raczej nie. Przykładowo Zdenek Ondrasek, osobiście bardzo fajny chłopak, od razu powiedział, że przyjedzie. Sporo pomagał mi Łukasz Masłowski, więc było dużo łatwiej, bo razem zapraszaliśmy zawodników.

– W tym roku zbieraliście środku na leczenie 12-letniej Poli Kowalskiej. Ile udało się zdobyć?

– Jeszcze tego nie ogłaszamy, ponieważ trwają licytacje koszulek na Allgero. Jak one się zakończą, wszystko dokładnie podsumujemy. Potrwa to jeszcze około miesiąca.

– We Włoszech mówią o tobie „Big Match Men”, w związku z tym, że strzelasz bramki bardzo znanym drużynom. Jaki jest twój plan na następny weekend?

– Strzelić bramkę Romie (śmiech). W każdym meczu chciałbym strzelać gole, w dwóch ostatnich się nie udało, ale jest kolejne spotkanie przed nami i mam nadzieję, że zdobędziemy punkty w starciu z rzymianami.

– Będziesz miał możliwość obejrzeć dzisiejsze spotkanie Widzewa?

– Tak. Będę co prawda w podroży, ale będę miał możliwość zerkać na mecz i na pewno to zrobię.

Rozmawiał Karpiu

Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
calgon
5 lat temu

Siepomaga.pl
Pomóżmy Antosiowi, synek naszego brata po szalu. Widzew to nie tylko klub , to jedna WIELKA RODZINA. Ja juz dodałem cegiełkę.
Tomasz

Kibic
5 lat temu

Jeżeli się chce aby na taka imprezę przyszło dużo więcej ludzi trzeba trochę zmienić tok myślenia…
1000 osób przy wstępie za 50 zł daje taka samą kwotę jak 5000 osób po 10 zł. Niestety ale rodzina 2+3 jak moja musiałaby zapłacić za wejście 130zł.
Ja rozumiem że cel szlachetny… ale kogo na to stać…
Inna sprawa że przy cenie 10 zł przyszłoby pewnie z 10 tys bo to jest Widzew. Czy to by się opłaciło? Niech każdy odpowie sobie sam…

2
0
Would love your thoughts, please comment.x