Oceny piłkarzy po meczu z ŁKS

17 października 2016, 12:46 | Autor:

pilkarze

Z poczuciem ogromnego niedosytu opuszczali wczoraj obiekt przy al. Unii 2 piłkarze Widzewa. Zwycięstwo na wrogim terenie mieli na wyciągnięcie dłoni. Znów pechowo stracili gola w doliczonym czasie gry. Goście ponownie zagrali też dwie diametralnie różne połowy.

Michał Choroś:
Po straconej bramce na 0:1 wylano na młodego bramkarza kubeł pomyj. Owszem, Choroś powinien był złapać piłkę, do której wyszedł, ale gdyby został na linii, Aleksander Ślęzak znalazłby się przed nim sam z piłką na piątym metrze. W drugiej połowie golkiper Widzewa zrehabilitował się dwoma celnymi wykopami  (w tym jeden „z ręki” !), po których padały gole. 19-latek był elektryczny w interwencjach, znów za dużo piąstkował. Ranga spotkania mogła go jednak przerosnąć.
Ocena: 6

Kamil Tlaga:
Trudny do oceny mecz w wykonaniu prawego obrońcy. W pierwszej, fatalnej w wykonaniu całego zespołu połowy był chyba najjaśniejszym jego punktem. Obejrzał jednak niepotrzebną kartkę, która swoje dalsze konsekwencje miała po przerwie. Niedługo po zdobyciu prowadzenia Tlaga wyleciał z boiska za drugi kartonik. Szkoda, bo każdym zagraniem zawodnik pokazuje, że gra w Widzewie znaczy dla niego bardzo wiele. Docenić trzeba fakt, że zagrał na środkach znieczulających ból w mięśniu dwugłowym!
Ocena: 5,5

Norbert Jędrzejczyk:
Jego zagrania do przodu, próby wyprowadzenia piłki, wołały wczoraj o pomstę do nieba. W zasadzie każde zagranie, głównie w pierwszej połowie, przynosiło stratę. Co innego gra w obronie. Mimo niezbyt dużej szybkości, Jędrzejczyk wygrywał pojedynki z napastnikami ŁKS i dobrze bronił dostępu do bramki gości. Gdyby oceniać go tylko za ten element gry, „Norbi” jest bardzo solidnym, choć niedocenianym piłkarzem.
Ocena: 6,5

Sebastian Zieleniecki:
Jeden z lepszych występów Zielenieckiego w Widzewie. Nie popełniał błędów w ustawieniu i dobrze komunikował się z Jędrzejczykiem. Razić mogło to, że każdą trudniejszą piłkę wybijał w aut, zamiast starać się ją przyjąć i utrzymać w posiadaniu. Widocznie taka była decyzja trenera, by nie ryzykować i dmuchać na zimne. Po dwóch straconych golach występ stopera nie może być przesadnie wysoko oceniony, ale solidnie to dobre określenie jego gry. Co ciekawe, gol na 2:2 powinien być zaliczony, jako samobój „Ziela”, ponieważ piłka po strzale Maksyma Kowala odbiła się przypadkiem od jego nogi i zmyliła Chorosia.
Ocena: 6,5

Bartłomiej Gromek:
Wrócił do składu w Białymstoku, szykowany pod derby. Tam zagrał przynajmniej przyzwoicie, przeciwko ŁKS fatalnie. To właśnie Gromek ponosi największą winę przy straconym golu, bo przy kryciu indywidualnym przy stałych fragmentach gry był o metr spóźniony do Ślęzaka. Gdyby stał przed nim, wybiłby piłkę, a Choroś spokojnie zostałby na linii. Lewy obrońca był też mocno elektryczny, złapał żółtą kartkę. Zły na niego Płuska przed drugą połową zostawił go w szatni.
Ocena: 4,5

Adrian Budka:
Derbowy weteran, dla którego niedzielny występ był siódmym przeciwko ŁKS w barwach Widzewa. Bardzo zależało mu na wygraniu spotkania, a klasę pokazał jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, nie przyjmując proporczyka bez herbu RTS od Ślęzaka. W pierwszej połowie prezentował się przeciętnie, co jest komplementem, biorąc pod uwagę grę całej drużyny. Po przerwie pomógł przejąć inicjatywę i mentalnie napędzał kolegów do walki. Końcówkę meczu grał jako prawy obrońca, po czerwonej kartce Tlagi.
Ocena: 6,5

Przemysław Rodak:
Kolejny z widzewiaków, którego ciężko nam ocenić. W pierwszej połowie mieliśmy go dość – psuł każdą piłkę, podawał rywalom pod nogi, przegrywał pojedynki w powietrzu. Płuska zostawił go jednak, nie chcąc obniżać średniej wzrostu w zespole. Opłaciło się, bo to właśnie Rodak zgrał piłkę głową przy golu na 2:1. Po tym trafieniu nabrał trochę pewności siebie i bronił całkiem nieźle. Zmazał więc tym samym nieco plamę sprzed przerwy. Obejrzał jednak kartkę i w Morągu nie zagra.
Ocena: 6

Princewill Okachi:
Liczyliśmy na jego doświadczenie i ogranie w meczach o tak dużym ciężarze gatunkowym. Niestety, w pierwszej połowie Okachi dostroił się do gry kolegów. Prezentował się nerwowo i ŁKS dominował w środku pola. Po przerwie w Widzewie nastąpiła wielka odmiana, do czego przyczynił się również Nigeryjczyk. W końcówce bardzo przydały się jego liczne odbiory.
Ocena: 6,5

Mateusz Michalski:
Wciąż znajduje się w wybornej formie. W pierwszej połowie był jedynym graczem, który nie bał się pójść w drybling z rywalami. Szczęście uśmiechnęło się do niego po przerwie. Najpierw groźnie strzelał prawą nogą w krótki róg, a w 62. minucie strzelił na 2:1! Michalski jest w tej chwili jedną z najważniejszych postaci w zespole Widzewa.
Ocena: 7,5

Daniel Mąka (piłkarz meczu):
W III-ligowych realiach okazał się być profesorem. Bez niego Widzew miałby kilka punktów na koncie mniej. Przeciwko ŁKS zagrał kolejne dobre zawody i znów dostaje od nas tytuł piłkarza meczu (tak samo nagrodzili go inni dziennikarze). Nie odstawiał nogi, ani łokci. Ale umówmy się, po tym drugim wejściu powinien wylecieć z boiska. Jego gol na 1:1 dał drużynie wiatr w żagle. Chuchać, dmuchać i przedłużyć z Mąką kontrakt do 2020 roku!
Ocena: 7,5

Piotr Burski:
Najsłabszy występ Burskiego w Widzewie. W pierwszej połowie w zasadzie go nie było. Ograniczał się do bezproduktywnego biegania od jednego obrońcy do drugiego i zaliczania tzw. pustego przelotu przy 90% przegranych główkach. Dużo lepiej w absorbowaniu obrony rywali radzi sobie kontuzjowany Robert Kowalczyk. „Bury” jest graczem na zespół broniący się, gdy można atakować pozycyjnie. Do kontry się nie nadaje. Na dodatek pojawia się coraz więcej plotek o niezbyt profesjonalnym prowadzeniu się przez napastnika. Oby kolejnymi występami pokazał, że to nieprawda. O ile zagra.
Ocena: 4,5

Rezerwowi

Maciej Szewczyk:
Zaraz po przerwie zastąpił na lewej obronie Gromka i do 92. minuty wydawało się, że będzie to zmiana na plus. Niestety, w feralnej dla widzewiaków akcji to właśnie Szewczyk dał się łatwo ograć Jakubowi Nowakowi, który potem świetnie obsłużył Kowala. Mimo to powinien naszym zdaniem wygryźć Gromka ze składu.
Ocena: 5,5

Krzysztof Możdżonek:
Drugi ze zmienników w przerwie. Obawialiśmy się, że w meczu derbowym może mu zabraknąć atutów fizycznych, ale Możdżonek pokazał, że nawet przy takich warunkach może stanowić dla drużyny Widzewa wartość dodaną. Świetnie wprowadził się na boisko. Notował przechwyty, łapał rzuty wolne po faulach na nim i zagrywał dobre piłki do przodu. Zdecydowanie pozytywne 45 minut w jego wykonaniu.
Ocena: 6,5

Kamil Sabiłło:
Wszedł na boisko, gdy Widzew prowadził 2:1 grając w dziesiątkę. To był odważny ruch Płuski, ale Sabiłło pokazał, że przemyślany. Napastnik zajął miejsce na lewym skrzydle i walczył z atakującym tą stroną Pyciakiem.
Ocena: 6

Patryk Strus:
Zagrał krótko, ale miał swoją małą szansę. Gdyby lepiej zabrał się z zagraną prostopadle przez Możdżonka piłką, mógłby „zamknąć” mecz. Strus wyrzucił się jednak na bok pola karnego, a potem podał niecelnie.
Ocena: brak