Oceny po meczu z Lechem

11 marca 2014, 09:51 | Autor:

Widzew_Piłkarze

Oceniamy piłkarzy i trenera Widzewa Łódź po meczu ligowym z Lechem Poznań:

Patryk Wolański:
Najlepszy występ młodego bramkarza, odkąd wszedł do widzewskiej bramki. Co prawda jego notę powinno zaniżyć wpuszczenie dwóch goli, ale przy żadnym Wolański nie miał żadnych szans. Świetnie zachował się natomiast w kilku innych sytuacjach, jak potrójna interwencja w 42 minucie, czy znakomicie przerzucona nad poprzeczną główką Teodorczyka w 76 minucie. Golkiper czujny był też, kiedy trzeba było szybko wyjść z bramki, raz  ten sposób  wyprzedził Dawida Kownackiego i uratował zespół.
Ocena: 8

Patryk Stępiński:
Obecności Stępińskiego w wyjściowym składzie się nie spodziewaliśmy, stawiając na Marcina Kikuta, który doskonale zna drużynę Lecha. Trener Artur Skowronek postawił jednak na 19-latka, czy nie żałował? Patryk zagrał przeciętny mecz, był mało aktywny w ofensywie, a w tyłach przeżywał gehennę, gdy niemiłosiernie kręcił nim Gergo Lovrencsics. Ocenę ratuje nieco fakt, że nie popełnił on żadnego rażącego błędu, który dałby gościom wymierną korzyść.
Ocena: 5

Krystian Nowak:
Najsolidniejszy od dawna obrońca Widzewa z każdym meczem udowadnia, że ma wielkie papiery na granie. Wczoraj jednak nie ustrzegł się prostych błędów, głównie w ustawieniu, co było zmorą łodzian. Dla Nowaka poniedziałkowy występ był najsłabszym w tej rundzie, a mimo to był chyba najlepszy z całego bloku defensywnego.
W drugiej połowie kapitanował drużynie, przejmując opaskę od Mateusza Cetnarskiego.
Ocena: 5

Piotr Mroziński:
Słabszy z pary stoperów Nowak – Mroziński. Piotrkowi nie pomaga chyba ciągła rotacja pomiędzy pozycją środkowego obrońcy, a defensywnego pomocnika, przez co brak mu pewności i wyuczonych zachowań. Przeciwko Lechowi popełnił kilka błędów w ustawieniu, przez co Wolański musiał się uwijać jak w ukropie, żeby nie stracić gola.
Ocena: 4

Yani Urdinov:
Pierwsza połowa w wykonaniu Urdinova była koszmarna do tego stopnia, że już w okolicach 40 minuty domagaliśmy się zmiany. Główny zarzut, to bojaźń w grze obronnej i zostawianie mnóstwo miejsca Łukaszowi Teodorczykowi, Szymonowi Pawłowskiemu i Kasparowi Hamalainenowi, którzy wyczuli co jest grane i często ustawiali się za plecami lewego defensora.
Po przerwie było już ciut lepiej w obronie, ale też znacznie lepiej w przodzie. Macedończyk przy golu na 2:2 zanotował pół asysty, swoją wolą walki zarażał resztę zespołu. Tylko te dwa czynniki ratują nieco jego notę.
Ocena: 4

Kevin Lafrance:
Skowronek uparcie wystawia Haitańczyka na środku pomocy, a ten wyraźnie się tam nie sprawdza. Nie ma z niego wiele pożytku zarówno w powietrzu (przegrana większość główek) oraz na ziemi, gdzie nie potrafił rozegrać piłki. Praktycznie jedynym powodem, dla którego warto go mieć bliżej pola karnego rywali, to możliwość oddania przez przez niego soczystego uderzenia z dalszej odległości. Niestety w poniedziałek tego również zabrakło. Lafrance zawalił także przy obu golach, zostawiając bez krycia Manuela Abroledą przy pierwszej i z łatwością pozwalając ograć się Karolowi Linettyemu, który zaraz potem posłał piłkę do Teodorczyka, przy drugiej bramce.
Pomóc powinien mu powrót do obrony, może zamiana pozycji z Piotrem Mrozińskim, który też by na tym skorzystał?
Ocena: 2

Mateusz Cetnarski:
Zagrał w każdym z czterech dotychczasowych meczów, i to w pierwszym składzie. Niestety z tygodnia na tydzień jego gra wygląda coraz gorzej, a w poniedziałek była wręcz dramatyczna. Widział to dobrze Artur Skowronek zdejmując go z boiska już po pierwszej połowie. Czym wyróżnił się Cetnarski w pierwszych 45 minutach? 2-3 rozrzucił piłkę na skrzydła, tyle że do tyłu, zwalniając akcję Widzewa. Przez większość czasu był schowany, unikał odpowiedzialności, nie dyrygował drużyną. Był cieniem zawodnika z końcówki rundy jesiennej, gdzie z powodzeniem zastępował w Śląsku Wrocław kontuzjowanego Sebastiana Milę. Zmiana w przerwie musi na niego podziałać: albo weźmie się w garść i zacznie grać na miarę niemałych umiejętności albo niech pakuje walizki i idzie przetruchtać rundę na jakimś Orliku.
Ocena: 2

Marcin Kaczmarek (piłkarz meczu):
Zaczął mecz na prawej flance, a i tak jego kluczowe zagrania padały z lewej strony, na którą przeniósł się po wejściu Alexa Bruno i przejściu łodzian na system z dwoma napastnikami. W ten sposób zamykał podanie właśnie Brazylijczyka, przy golu kontaktowym. Również z lewego skrzydła doskonale obsłużył Eduardsa Visnakovsa.
Poza bramką i asystą dawał drużynie to, co zawsze, czyli harówkę, walkę, nieustępliwość, co było przykładem dla młodych zawodników. Jak sam mówił Kaczmarek, nie zakończył jeszcze kariery tylko dlatego, że wciąż wierzy w utrzymanie Widzewa. Należy się to „Kace” , jak mało komu!
Wbrew wyborowi kapituły, skrzydłowy jest naszym piłkarzem meczu. Nie dostał 9-tki tylko dlatego, że złapał kilka słabych zagrań na początku meczu (przede wszystkim złe podanie w kontrze 4 na 1), no i drużyna nie wygrała.
Ocena: 8

Veljko Batrovic:
W poniedziałek zagrał na swojej ulubionej pozycji, ofensywnego pomocnika. Niestety pozbawiony wsparcia ze strony Cetnarskiego musiał sam radzić sobie z dobrze grającym pressingiem Lechem, przez co tracił sporo sił. W jego grze widać było nierówność. Czasami pokazywał się z dobrej strony, głównie wyprowadzając niezłe kontry, ale miał też dłuższe okresy przestoju. Być może brak wybitnej wydolności nakazywał Veljko Batrovicowi  ostrożne gospodarowanie energią. Podsumowując niczym wielkim tym razem nie błysnął i niczego wyraźnie nie zawalił.
Ocena: 6

Patryk Mikita:
Jego gra była podobna do tej z meczu z Piastem Gliwice. Niby się starał, był aktywny, dryblował schodząc z lewej flanki do środka, ale czegoś zawsze mu zabrakło. A to zimnej krwi, a to poszukania lepiej ustawionego partnera, a to szczęścia, kiedy strzelał po długim rogu, w 33 minucie, i uderzenie odbił Maciej Gostomski. Pamiętać też należy, że pośrednio odpowiada za bramkę na 1:0, kiedy to przegrał w polu karnym główkę z Teodorczykiem, dogrywającym potem do Arboledy.
Za chęci i odciążenie Eduardsa Visnakovsa rozważaliśmy obdarowanie go 6-stką, ale uznaliśmy, że od legionisty w koszulce Widzewa, trzeba wymagać nieco więcej.
Ocena: 5

Eduards Visnakovs:
Dla Łotysza poniedziałek stał oczywiście pod znakiem przełamania i zrzucenia z siebie ogromnego bagażu meczów bez strzelonej bramki. Udało się to dopiero w 78 minucie, ale gol dał łodzianom punkt, więc trafienie było bardzo cenne. Wcześniej „Wiśnia” starał się przedostać w pole karne Lecha, ale wychodziło mu to tak sobie. Zwłaszcza, gdy miał szansę na wyjście sam na sam z Gostomskim, ale dogonił go Hubert Wołąkiewicz zmuszając do oddania trudnego strzału tuż zza 16-stki. Jesteśmy przekonani, że Visnakovs w formie motorycznej z lata, gdy przychodził do Widzewa, zostawiłby obrońcę z Poznania daleko z tyłu. Nie mniej pochwalić należy Eduardsa za gola i większe zaangażowanie w grę, niż w słabym meczu w Chorzowie.
Ocena: 7

Zmiany

Alex Bruno:
Na boisku zameldował się w 46 minucie i dał kapitalną zmianę. Początkowo dla Alexa planowano występ tylko w meczu rezerw i nieobecność w starciu z Lechem, ale zmieniono zdanie i był to strzał w dziesiątkę. Brazylijczyk pokazał wielką ambicję, a co najważniejsze popisy techniczne łączył z dobrą współpracą z kolegami, a nie grał pod siebie, jak Mikita. Był też autorem przełomowej akcji, kiedy to wyłuskał piłkę Arboledzie, podał do Kaczmarka i dał gospodarzom nadzieję na uratowanie tego meczu.
To, co rzucało się w oczy, to dużo większa szybkość i świeżość Alexa Bruno, który do rundy wiosennej przygotowywał się przecież w zespole rezerw…
Ocena: 8

Xhevdet Gela:
Fin z albańskimi korzeniami wszedł na plac gry dopiero w 76 minucie. Zagrał więc niecały kwadrans, dlatego nie będziemy mu wystawiać żadnej noty. To, co można o nim powiedzieć, to fakt, iż nie było go zbytnio widać w tym krótkim okresie czasu. Zajął miejsce w środku pola i za zadanie miał chyba pomóc kolegom w rozbijaniu ataków Lecha. W tym jako-tako sobie radził, choć bez szału.
Ocena: brak

Trener

Artur Skowronek:
Ostro krytykowaliśmy szkoleniowca za decyzje personalne podjęte przed meczem. Nie podobał nam się fakt, iż Artur Skowronek stawia na inny skład osobowy w linii obrony od tego, jaki zgrywał w zimowych sparingach. Czy Widzew nie straciłby bramek, gdyby w defesywie grali  Marek Wasiluk i Kikut? To tylko gdybanie.
To, co w poprzednich spotkaniach rzucało nam się w oczy, to także nie czytanie gry i złe decyzje podejmowane w trakcie zawodów. Wczoraj pod tym względem opiekun łodzian zaimponował nam. Nie bał się już w przerwie wysłać pod prysznic Cetnarskiego i postawienie na niedawnego banitę, Alexa Bruno. Podobało nam się również odważne przejście na ustawienie 3-5-2 i gonienie wyniku nawet przy dwubramkowej przewadze Lecha.
Ocena: 7

Drużyna:

Trudno sprawiedliwie ocenić widzewiaków po poniedziałkowym starciu. Z jednej strony drużyna pokazała wielki charakter i odrobiła dwubramkową stratę w meczu z wicemistrzem Polski i jednym z kandydatów do tytuły w tym sezonie. Z drugiej, zespół dopisał sobie tylko punkt i wydłużył serię meczów bez wygranej do 1o spotkań. Jak w takiej sytuacji myśleć o utrzymaniu? To proste, podziękowania słać należy do PZPN, który przed sezonem wprowadził system dzielenia punktów. To jeszcze może uratować łodzian, o ile zaczną regularnie punktować, najlepiej za trzy.
Ocena: 6