Oceny widzewiaków po meczu z Miedzią

7 września 2014, 12:11 | Autor:

Piłkarze

Czwarty mecz z rzędu bez wygranej przed własną publicznością, to dla Widzewa seria mocno wstydliwa. Ostatnio łodzianie przełamali serię wyjazdową, a teraz kibice muszą odliczać mecze do końca smutnej passy bez zwycięstwa na swoim boisku. Kto zawiódł w meczu z Miedzią, a kto wyróżnił się na plus? Jak spisał się trener?

Dino Hamzic:
Bośniacki bramkarz znów był bezrobotny, ale wtedy, gdy już musiał interweniować, robił to skutecznie. Najgorącej pod jego bramką było jeszcze w pierwszej połowie, gdzie tylko dobre wyjście Hamzica na 15 metr pozwoliło zażegnać niebezpieczeństwo ze strony osamotnionego Wojciecha Łobodzińskiego. Drugie z rzędu czyste konto i brak jakichkolwiek błędów, dają dobrą ocenę.
Ocena: 7

Marcin Kozłowski:
Jeszcze w piątek nie było wiadomo, czy zagra z Miedzią, bowiem pogłębił mu się uraz mięśnia dwugłowego. Postanowiono jednak, że Kozłowski zagra na lekach przeciwbólowych i w takich warunkach prawy obrońca zaprezentował się solidnie. Co prawda ze względu na kontuzję mało atakował, ale w defensywie spisywał się bez zarzutu, walcząc nieraz z dwoma przeciwnikami. Mógł nawet strzelić gola w pierwszej połowie, ale uderzona przez niego piłka przeszła nad poprzeczką. Zmieniony w 78 minucie. Ocena zaniżona za brak aktywności z przodu, ale rozumiemy z czego ten brak wynikał.
Ocena: 6

Krystian Nowak (piłkarz meczu):
Drugi mecz z rzędu z czystym kontem, to zasługa nie tylko niemrawości rywali w ataku, ale także bardzo dobrej postawy Nowaka. Młodzieżowy reprezentant, ze względu na powołanie do kadry, mało trenował z drużyną w tym tygodniu, a i tak był najlepszy na boisku. Pewny w starciach zarówno na ziemi, jak i w powietrzu. Dobrze się ustawiał i wreszcie posyłał dobre długie piłki. Kilka crossów musiało robić wrażenie. Dobry występ odpowiedzialnego za kierowanie obroną Krystiana.
Ocena: 7

Wolodymir Pidvirnyi:
Ukrainiec, podobnie jak Nowak, był w zasadzie bezbłędny. Pewnie trzymał się na nogach, nie pozwalał atakować legniczanom, a nieraz też musiał łatać dziury po Piotrze Mrozińskim. Partner ze środka obrony był jednak od niego lepszy, bowiem nie bał się rozgrywać piłki – Pidvirnyi grał zawsze tylko do najbliższego kolegi. Niemniej obrońca, który nie popełnił żadnej pomyłki i pomógł zagrać na zero z tyłu, musi dostać co najmniej siódemkę.
Ocena: 7

Piotr Mroziński:
Z całego bloku defensywnego Mroziński był wyraźnie najsłabszy. Piotrek wyraźnie nie miał dnia, bo psuł w zasadzie każdą akcję. Nie było z niego pożytku ani w ataku, gdzie miał problem, by opanować piłkę lub dośrodkować ją w pole karne, ani w obronie, gdzie krył na radar i jego stroną Miedź stwarzała największe zagrożenie. Nie podoba nam się, że „Mrozu” ciągle rzucany jest na różne pozycje, ale mimo to wiemy, że stać go na więcej nawet na lewej obronie.
Ocena: 4

Rafał Augustyniak:
Początek meczu miał udany. Dla rywali stanowił ścianę nie do przejścia, odbierał piłki i obsługiwał kolegów. Z każdą minutą było jednak słabiej, brakowało mu przede wszystkim pomysłu na rozegranie ataku pozycyjnego. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że Augustyniak nie jest rozgrywającym, więc nieco przymykamy oko na jego niecelne podania.
Ocena: 6

Bartłomiej Kasprzak:
Kolejny mecz, w którym Bartek przegrywa walkę fizyczną w środku pola. Pomocnik od początku sezonu znajduje się w średniej formie i jest cieniem piłkarza z końcówki rundy wiosennej poprzednich rozgrywek. Nie umiał dać drużynie nic w rozegraniu, wycofany do środka pola zostawiał dziurę na 30 metrze. W destrukcji też szło mu tak sobie, co wynikało po prostu z przeciętnej dyspozycji, bo walki i zaangażowania odmówić mu nie sposób.
Ocena: 5

Mateusz Broź:
„Broziu” znów dobrze zaczął i źle skończył. Pierwsze minuty w jego wykonaniu były niezłe. Zaliczył kilka szybkich rajdów, zakończonych dośrodkowaniami. W pierwszej połowie miał też najlepszą okazję do strzelenia gola, ale piłka po jego uderzeniu głową została w świetnym stylu przerzucona nad poprzeczką przez Aleksandra Ptaka. W drugiej połowie Broź prezentował się fatalnie, tracił każdą piłkę i w końcu zszedł z mirawy.
Ocena: 5

Mateusz Janiec:
Zaczął na 10-tce, ale w trakcie meczu zmieniał się pozycjami z Broziem i Konradem Wrzesińskim. Mateusz zagrał słabe zawody, w ofensywie nie wniósł praktycznie nic, raz próbował strzelać sytuacyjnie z 20 metrów, ale kopnął na poziomie trzeciego piętra. Albo Janiec musi grać na boku, gdzie można wykorzystać jego szybkość, albo więcej być pod piłką i starać się brać na siebie więcej odpowiedzialności za kreowanie akcji – tego wymagamy od klasycznego ofensywnego pomocnika.
Ocena: 5

Konrad Wrzesiński:
W pierwszej połowie był jednym z najlepszych w drużynie. Sprawiał problemy legniczanom na skrzydłach, raz zanotował świetne podanie w pełnym biegu na głowę Brozia, ale Ptak obronił główkę. W drugiej części meczu dostosował się poziomem do kolegów, ale jako jedyny miał chociaż werwę i chęć do zrobienia w końcu czegoś, co zaskoczy obronę rywali. Właśnie za to podnosimy mu ocenę, trochę na zachętę, bo zasłużył w sumie na piątkę.
Ocena: 6

Adam Duda:
Na Dudzie można by wieszać psy, gdyby nie fakt, że partnerzy kompletnie nie ułatwiają mu roboty. Napastnik w ogóle nie dostawał piłek i musiał sfrustrowany cofać się po nią na 30 metr, a jak już ktoś go wyprowadzał, to puszczał mu za mocne podania, a przecież to nie jest sprinter. Wychowanek Lechii miał w meczu pół okazji, ale w jednej z akcji źle przyjął piłkę i ta wyszła w aut.
Ocena: 5

Zmiany

Dimitrije Injac:
Serb dał koszmarną zmianę. W ciągu ośmiu minut zaliczył trzy proste faule i złapał głupią kartkę. Nie pomagał drużynie ani w obronie, gdzie tylko swoimi przeciwnikami stwarzał okazję rywalom, ani w ataku, gdzie po prostu Injaca nie było. W takiej formie, jak wczoraj, 34-latek powinien odpocząć od gry na dłużej.
Ocena: 4

Boris Dosljak:
Zadebiutował w Widzewie wchodząc na boisko na ostatnie 25 minut meczu. Starał się i był aktywny. Oddał nawet strzał głową, ale zbyt lekki, by zaskoczyć Ptaka. Trudno jednak rzetelnie ocenić jego występ, bo krótko był z drużyną i niewiele mógł wskórać.
Ocena: 6

Trener

Włodzimierz Tylak:
Kolejny raz nie mógł wystawić takiej, jedenastki, jakąs chciał. Ze składu wypadł mu Cristian del Toro, David Kwiek i Mariusz Rybicki, a Marcin Kozłowski grał na tabletkach. Stworzona jedenastka powinna jednak spokojnie wygrać ze słabą Miedzią, ale nie potrafiła skonstruować zbyt wielu okazji. Właśnie problemy z atakiem pozycyjnym są największa bolączką łodzian i Tylak musi znaleźć receptę właśnie ten element gry. Inaczej w każdym meczu jego zawodnicy będą dochodzić na 30 metr i walić głową w mur.
Inna sprawa, to powtarzający się kłopot z motywowaniem zawodników. Gdy ci, w jednej z przerw na interwencję lekarzy, podeszli do ławki, to instrukcji udzielał im asystent Jacek Janowski. Pierwszy szkoleniowiec postał chwilę z boku i bez słowa udal sie do szatni. Zgadzamy się, że o warsztacie trenerskim nie decyduje ilość wykrzyczanych ze złości słów przy linii bocznej, ale totalny brak charyzmy i możlwowści rozpalenia jakieś iskry w piłkarzach, jest u Tylaka bardzo widoczny. Nie da się ukryć, że bardzo oddziałuje to na styl gry zespołu.
Ocena: 5