Oceny widzewiaków po meczu z Orłem

9 maja 2016, 19:44 | Autor:

piłkarze

Widzew śrubuje niesamowitą serię i nie wiadomo, kiedy się zatrzyma. Piłkarze coraz głośniej zapewniają, że zamierzają odprawiać z kwitkiem każdego rywala aż do końca sezonu. Jeśli wygrają trzy najbliższe mecze pobiją historyczny rekord. Na razie przyjrzymy się ich ocenom za rozbicie Orła Nieborów.

Michał Sokołowicz:
Bramkarz Widzewa do efektownego zwycięstwa zbytnio się nie przyczynił. To oczywiście nie jego wina, że przeciwnik tylko raz na kilka minut przekraczał linię środkową boiska. Sokołowicz tym razem nie musiał obronić żadnego strzału i przeciął może ze dwa groźniejsze dośrodkowania. Tak czy inaczej, on sam wykręca niezłe liczby – 17 czyste konto w sezonie i 4 z rzędu!
Ocena: 6

Kamil Bartos:
Zaczął na prawej obronie, ale po zejściu Kamila Bartosiewicza przesunął się do drugiej linii. Bartos zagrał w typowy dla siebie sposób. Dużo szarpał, walczył i napędzał ataki prawą stroną. Niestety, jego gra nie przełożyła się na żadne wymierne korzyści, czyli bramka lub asysta.
Ocena: 7

Michał Czaplarski:
Orzeł atakował niezwykle rzadko i był zdecydowanie najsłabszym rywalem z dziesięciu wiosennych potyczek. Obrona Widzewa miała więc niewiele pracy, a gdy już musiała interweniować, robiła to bez zarzutu. Czaplarski podobał nam się przy wyprowadzaniu piłki. Kilka razy naprawdę fajnie zagrał po przekątnej, a raz doskonale znalazł w polu karnym Roberta Kowalczyka.
Ocena: 7

Kacper Bargieł:
Podobny występ do tego przeciwko rezerwom GKS-u, z tym, że nie popełniał błędów w obronie. Kilka razy zapędził się w pole karne Orła i w pierwszej połowie bliski był strzelenia gola. Jego wolej niestety był niecelny – tak samo, jak w środę w Bełchatowie. Bargieł nadal nie daje swoją grą żadnych podstaw, by do składu miał wrócić Damian Dudała.
Ocena: 7

Bartłomiej Gromek:
Asysta zaliczona w Bełchatowie rozbudziła chyba jego apetyt, bo w niedzielę był nastawiony zdecydowanie bardziej ofensywnie, niż w poprzednich meczach. Możliwe, że wpływ na to miała także klasa rywala. Jego rajdy lewą stroną mogły się podobać. Widzew miał po nich wiele rzutów rożnych. Szkoda, że piłka po strzale Gromka z 73. minuty, lecąca pod poprzeczkę, została wybroniona. Miałby gola marzenie.
Ocena: 7

Kamil Bartosiewicz:
Dopóki był na boisku, szalał na prawym skrzydle i nękał obronę Orła. Po jego rajdach drużyna non stop wykonywała kornery, bo goście inaczej nie potrafili zatrzymać widzewiaka. Niestety, w 32. minucie, bez kontaktu z przeciwnikiem, Bartosiewicz doznał urazu mięśnia dwugłowego, który może wyeliminować go z gry nawet do końca rundy.
Ocena: 6

Przemysław Rodak:
Jeden z lepszych występów doświadczonego pomocnika w tej rundzie. Tradycyjnie wygrywał wszystkie pojedynki o górne piłki, zwłaszcza przy licznych ofensywnych stałych fragmentach gry. Po jednym z nich Rodak zgrał futbolówkę do Kowalczyka, a ten mógł wpakować ją do siatki. Profesor w każdym elemencie gry.
Ocena: 8

Princewill Okachi:
Nie miał w niedzielę swojego dnia, jeśli chodzi o ustawienie celownika. Aktywny Okachi miał w ciągu 90 minut, spędzonych na boisku, co najmniej trzy 100% sytuacje do strzelenia gola. W pierwszej połowie chciał powtórzyć akcję z meczu z Zawiszą Rzgów, ale wpadając w pole karne uderzył tuż obok dłuższego słupka. Równie źle wykańczał sytuację, atakując bramkę od strony ul. Tymienieckiego, tylko celując w krótki róg. W końcu przełamał się w chyba najtrudniejszej sytuacji, gdy głową strzelił na 4:0. To uratowało jego notę.
Ocena: 7

Patryk Strus:
Jak zwykle bardzo aktywny, ale bez szczęścia w polu karnym. Tym razem piłka nie szukała go w każdej sytuacji. Te, w których udawało mu się znaleźć marnował. Docenić trzeba jednak, że to po jego strzale futbolówkę ręką zagrał jeden z nieborowian i Widzew miał rzut karny. Strus zapisał sobie też asystę drugiego stopnia przy drugim golu.
Ocena: 7

Mariusz Zawodziński:
Po wyczynie z Piotrkowa licznik asyst przy jego nazwisku zatrzymał się. W niedzielę Zawodzińskiemu udało się dopisać jednak kolejne kluczowe podanie. W 61. minucie kapitalnie obsłużył Kowalczyka i ten mógł cieszyć się z hat-tricka. „Owca” standardowo uprzykrzał życie rywalom, którzy nie potrafili odebrać mu piłki inaczej, jak faulując.
Ocena: 8

Robert Kowalczyk (piłkarz meczu):
Długo musiał czekać na taki występ, z którego on i kibice mogliby być w pełni zadowoleni. Co prawda nie wykorzystał rzutu karnego, ale w tej samej akcji pospieszył z przytomną dobitką i poprawił się. Później był klasą sam dla siebie. Z bliska wykończył dwa dobre podania Rodaka i Zawodzińskiego i zaliczył pierwszego hat-tricka w barwach pierwszej drużyny Widzewa. Kowalczyk zimą zapowiadał strzelenie 15 goli. Choć do niedawna wydawało się to nie do wykonania, chyba trzeba stwierdzić, że „Kowal” wraca do gry! Trzy bramki przeciwko Orłowi mogą do odpowiednio nastawić na drugą połowę rundy wiosennej.
Ocena: 9

Zmiany

Kamil Tlaga:
Już po ok. pół godzinie gry musiał zastąpić kontuzjowanego Kamila Bartosiewicza. Dobrze wprowadził się do gry i często zagrażał obronie z Nieborowa. Zmieniał się pozycjami z Bartosem i Adrianem Budką i czasami występował w roli pomocnika. Mógł zaliczyć asystę, ale w doskonałej sytuacji za plecy podał piłkę Strusowi. Gdy Tlaga złapie regularne granie, to będzie lepiej.
Ocena: 7

Adrian Budka:
Po godzinie gry wszedł za Bartosa, dając fenomenalną zmianę. Wrócił Budka z jesieni, który ciągnie drużynę i daje jej wiele jakości. W niedzielę dwa razy perfekcyjnymi dośrodkowaniami z rzutów wolnych obsłużył najpierw Okachiego, a później Sebastiana Kaczyńskiego. Z każdym meczem powinien łapać formę i nawet jeśli Bartosiewicz wypadnie na dłużej, dla zespołu nie będzie to aż tak bolesne.
Ocena: 8

Sebastian Kaczyński:
Fenomenalny zmiennik nie przestaje zadziwiać. Tym razem Marcin Płuska wprowadził go do gry w 70. minucie, a Kaczyński już w pierwszym kontakcie z piłką cieszył się z czwartego gola tej wiosny. Idealnie nabiegł na piłkę zagraną przez Budkę i nie dał szans bramkarzowi. Popisał się nie tylko bramką, ale też kilkoma udanymi zagraniami w środku pola. Kibice coraz głośniej domagają się jego gry od pierwszych minut, ale Kowalczyk miejsca nie chce ustąpić. Podoba nam się taka rywalizacja!
Ocena: 8

Michał Bondara:
Wszedł na boisko na ostatnie dwanaście minut i ciężko powiedzieć, że był to udany występ. Krótka obecność na murawie wystarczyła nawet, żeby Bondara doszedł do bramkowej okazji. Co z tego, skoro każdą szansę zaprzepaścił. Potwierdził, że jego brak w meczowej kadrze w dwóch poprzednich spotkaniach nie był przypadkowy. Na usprawiedliwienie „Bondiego” fakt, że grał on krótko i mógł zwyczajnie nie zdążyć wejść w mecz.
Ocena: brak