P. Olszowy: „Nie możemy dać się wykiwać”

28 października 2014, 20:42 | Autor:

Przemysław_Olszowy

16 listopada, a więc już za niecałe trzy tygodnie, odbędą się Wybory Samorządowe, w których startują kibice Widzewa. Wielokrotnie podkreślamy na naszych łamach, jak ważne dla przyszłości klubu jest to wydarzenie. Cyklicznie prezentujemy też sylwetki naszych kandydatów. Po Marcinie Chruściku czas na Przemysława Olszowego.– Tradycyjnie prośba o przedstawienie pokrótce swojej osoby.

– Nazywam się Przemysław Olszowy, na trybunach jestem znany jako „Przemas”. Na meczach Widzewa zacząłem bywać jako dzieciak, a trybunę pod Zegarem regularnie odwiedzam od  lat osiemdziesiątych. Także miałem to szczęście, że dane mi było na żywo oglądać piłkarskie sławy tworzące legendę Widzewa, zarówno z ósmej dekady ubiegłego wieku, jak i z lat 90-tych, kiedy to już czynnie uczestniczyłem w wyjazdowych eskapadach, biorąc również czynnie udział przy organizowaniu pociągów specjalnych czy wynajmie autokarów, aby jak największa liczba widzewiaków mogła na żywo oglądać występy swych ulubieńców w innych polskich miastach, jak i po za granicami kraju.

– Jeżdżenie za drużyną po kraju jest chyba Twoją największą pasją. Nie ma meczu, na którym nie byłbyś obecny.

– Tak, staram się być z drużyną nie tylko w Łodzi, ale również na wszystkich meczach wyjazdowych. Do dziś takich ligowych i pucharowych wyjazdów za czerwono-biało-czerwonymi uzbierało mi się trzy i pół setki. Nie chciałbym jednak, by ktoś postrzegał moją osobę, jako człowieka jedynie podróżującego po kraju – robiłem i robię dużo więcej. Moja działalność na Widzewie związana była zarówno z jednym jak i z drugim stowarzyszeniem kibiców. Brałem czynnie udział w różnych przedsięwzięciach np. objazdach z piłkarzami Widzewa po fan clubach, organizacji turniejów kibicowskich, Widzewskiego Pikniku Rodzinnego, współpracy ze stowarzyszeniem Byłych Piłkarzy Widzewa im. Ludwika Sobolewskiego itp.

– Obecnie pomagasz również rozwijać projekt TMRF Widzew.

– Tak, można powiedzieć, że jest on naszym najnowszym „dzieckiem”. Angażuje się przy tym projekcie, pełnię funkcję wiceprezesa. Drużyna sprawia nam dużą frajdę i daje wielu kibicom sporo radości w tych jakże trudnych obecnie czasach dla Widzewa. Docelowo ma być także zapleczem dla klubu, kształcąc młodych piłkarzy. TMRF dopiero się rozkręca i wkrótce kibice usłyszą o tej inicjatywie jeszcze wiele dobrego.

– Drugi raz starasz się o wejście do Rady Miasta. Przed czterema laty było blisko, ale się nie udało. Nie poddajesz się jednak i nadal walczysz.

– Owszem, zamierzam po raz drugi podjąć tą rękawicę i wierzę, że przy wsparciu kibiców uda się mnie i moim kolegom wygrać te Wybory. Widzę wiele niedoskonałości w naszym ukochanym mieście. Dla nas, kibiców Widzewa najbardziej zauważalny jest brak odpowiedniego stadionu. To wstyd, że w tak dużym mieście, tak zasłużona drużyna dla polskiej piłki rozgrywa swoje mecze na obiekcie pamiętającym jakieś większe modernizacje w czasach gry w Lidze Mistrzów. Wraz z przyznaniem Polsce organizacji Euro 2012, wiele osób myślało, że być może wtedy powstanie u nas nowoczesny stadion, dający klubowi szansę rozwoju. Stadiony powstały i powstają nadal, ale nie w Łodzi. W I lidze też sporo klubów, niekiedy naprawdę w małych miejscowościach, ma nowe stadiony. Człowiek jeżdżąc na mecze wyjazdowe Widzewa przeciera oczy ze zdziwienia, patrząc na tamtejsze obiekty i zadaje sobie pytanie: czemu nie w Łodzi, czemu nie na Widzewie? Czy czterokrotny Mistrz Polski, ostatni polski uczestnik fazy grupowej Ligi Mistrzów nie może mieć nowego stadionu?

– Stadion przecież ma być. Jest zwycięzca przetargu, jest podpisana umowa. Jutro kibice zobaczą wizualizację…

– Dobrze wiesz, że w każdej chwili czar może prysnąć. Władze Łodzi już wielokrotnie zmieniały zdanie w kwestii inwestycji na Widzewie. Pamiętamy przecież Wybory przed czterema laty i obietnice Pani Prezydent, które nie zostały spełnione. Mimo, iż wszystko pozornie wygląda na spokojne realizowanie projektu, cały czas musimy być czujni i pilnować, by nikt nie chciał nas wykiwać. Ruchy naszego magistratu wciąż sprawiają wrażenie, że jest spora determinacja, by nie doprowadzić do powstania nowego, widzewskiego obiektu. Zarówno ja, jak i wiele innych osób, nie wierzy już w obietnice łódzkiego magistratu czy Pana Sylwestra Cacka w tej kwestii.

– Jako przyszły Radny mógłbyś również mieć większy wpływ na to relacje Miasto-Widzew.

– Dokładnie, w tej chwili nikogo w UMŁ nie obchodzą losy naszego klubu, najchętniej zabrano by mu wszelkie dotacje i przekazali je na drugą stronę Łodzi. Nie bez winy jest też tutaj Pan Sylwester Cacek, którego wojowniczy charakter i aroganckie podejście do partnerów sprawiło, że ta niechęć urzędników jeszcze się pogłębiła. Gdy Pan Cacek przejmował stery w Widzewie było sporo obietnic związanych ze stworzeniem wspaniałego, silnego zespołu, walczącego o mistrzowski tytuł i grającego w europejskich pucharach. Minęło ponad siedem lat i co mamy, niestety widzimy wszyscy. Czas poprawić te relacje, by klub mógł się rozwijać i dzięki wsparciu Miasta być wizytówką całego województwa.

– Cały czas staramy się uzmysławiać kibicom, jak ważny będzie ten 16 listopada.

– Bardzo ważny. Powiem tak: cztery lata temu do Rady Miejskiej w Łodzi dostał się nasz człowiek. To dzięki staraniom „Rafusa” pojawiła się nadzieja na rozpoczęcie budowy naszego, nowego stadionu. To dzięki niemu wiedzieliśmy co dzieje się w Urzędzie Miasta. Bez naszych ludzi w Radzie Miejskiej ciężko będzie tego wszystkiego dopilnować. Im będzie nas tam więcej, tym lepiej. A zatem Panie i Panowie zapraszam 16 listopada do urn!

– Zwykli ludzie – umówmy się – mają sport i los Widzewa w nosie. Masz pomysł, jak przekonać ich do głosowania na siebie? Co możesz dla nich zrobić?

– Oczywiście, że w Radzie Miejskiej nie będziemy zajmować się tylko sprawami Widzewa. Oprócz pracy zawodowej pełnię też funkcję prezesa TPD w Oddziale Dzielnicowym Łódź Śródmieście. Niedawno obchodziliśmy 95-lecie tego Towarzystwa. Widzę, jakie są potrzeby dzieciaków z ubogich rodzin. Dla niektórych półkolonie w TPD, wyjście do kina, na basen czy na lodowisko, to atrakcje, na które nie zawsze mogą sobie pozwolić ich rodzice. Nie oszukujmy się – Łódź jest biednym miastem, a wszystkim dzieciom trzeba dać równy start w życie. Trzeba będzie zawalczyć o większe środki na łódzkie świetlice środowiskowe i dołożyć starań, aby powstawało jak najwięcej boisk dla dzieci i młodzieży, a także całych osiedlowych kompleksów sportowo-edukacyjnych, mogących służyć całym rodzinom. Chciałbym modernizować obecne ścieżki rowerowe i budować nowe tak, aby wszędzie można było dotrzeć rowerem, nie utrudniając przy tym życia kierowcom i pieszym.
Jeśli już jesteśmy przy tym temacie, to warto też zwrócić uwagę na naszą, łódzką komunikację. Jej częstotliwość jest słaba i to nie tylko w porównaniu z Londynem czy Berlinem, ale nawet w Warszawie czy we Wrocławiu nie trzeba tyle czekać na tramwaj, czy autobus. I nie odkryję Ameryki widząc potrzebę modernizacji taboru z uwzględnieniem ułatwień dla osób niepełnosprawnych czy też starszych, bo niestety nasze miasto starzeje się. Mimo dużej ilości Szkół Wyższych młodzi ludzie po ukończeniu studiów emigrują z naszego miasta. Emigrują nie tylko za granicę, ale do innych polskich miast, w których będą mieli lepszą pracę, łatwiejsze życie. Także jest tu dużo do zrobienia.

Rozmawiał Ryan