Pięczek pod lupą WTM!

Wracamy do naszego cyklu, w którym szczegółowo analizujemy grę poszczególnych zawodników Widzewa. Kilka kolejek temu na celownik wzięliśmy Macieja Kazimierowicza, a w minioną sobotę pod nasza lupą znalazł się Marcel Pięczek.

To jedno z największych odkryć Radosława Mroczkowskiego. Dotychczas wychowanek klubowej akademii próbowany był wyłącznie jako zmiennik dla piłkarzy środka pola. Obecny trener dostrzegł jednak w Pięczku cechy, pozwalające mu z powodzeniem (?) radzić sobie na lewej stronie obrony. Nie bez znaczenia jest fakt, że w przeciwieństwie do Marcina Pigiela zawodnik ten jest obunożny. Wiodącą nogą 17-latka jest lewa, ale dobrze operuje on również prawą, czego nie można powiedzieć o Pigielu.

Pięczek spędził w sobotę na boisku pełne 90 minut. Przyglądaliśmy się, jak podaje i odbiera piłkę, czy zabiera się za dośrodkowania i jak broni dostępu do własnej bramki. Widzewiak częściej pod grą był w pierwszej połowie, notując w niej 23 kontakty z piłką. Pozbywał się jej w miarę celnie – na 11 podań tylko 3 były nieudane. Wszystkie zagrania w tej części gry były krótkie. Wychowanek radził sobie w defensywie. Wygrywał pojedynki jeden na jednego i większość główkowych.

Po przerwie było już gorzej, ale to samo można powiedzieć o całej drużynie Mroczkowskiego. Lewy obrońca rzadziej miał piłkę przy nodze i choć nadal podawał ją większości do przodu, co drugie zagranie było długie na co najmniej dziesięć metrów. Często Pięczek grał po prostu na uwolnienie z okolic własnego pola karnego.

Czy Marcel Pięczek wniósł nową jakość do gry łodzian, a której brakowało przy Marcinie Pigielu? Na takie osądy chyba za wcześnie. Młody zawodnik musi odnaleźć się w nowej roli i nauczyć pewnych schematów, obowiązujących na tej pozycji. Można jednak stwierdzić, że potencjał drzemie w nim spory. Zobaczymy, jak dalej rozwijać się będzie ta rywalizacja.

Marcel Pięczek w meczu z Resovią: