Relacja z trybun: Zagłębie Lubin – Widzew Łódź 31.05.2014
3 czerwca 2014, 20:59 | Autor: RyanW pożegnalnym meczu Widzewa i Zagłębia z ekstraklasą było wszystko: emocje sportowe w postaci sześciu bramek i emocje kibicowskie – race po obu stronach stadionu i w efekcie przerwany mecz. Z trybun oglądało go 1100 kibiców, którzy kolejny raz udowodnili, że są największym kapitałem klubu.
Chętnych do obejrzenia na żywo ostatniego meczu Widzewa w ekstraklasie było jak zawsze więcej, niż przyznanych biletów, toteż liderzy poszczególnych grup kibicowskich musieli obcinać pule wejściówek. Ostatecznie do Lubina, pociągiem specjalnym, pojechał nadkomplet fanów – 1100 osób, w tym 50 kibiców Ruchu Chorzów.
Jako, że już na ponad tydzień przed meczem wiadome było, iż drużyna spada z ligi, na wyjazd postanowiono przygotować okolicznościowy gadżet – białe i czerwone koszulki z napisem „Czy wygrywasz, czy nie”. Każdy otrzymał ją wraz z biletem i po wejściu na sektor założył na siebie. Jak łatwo można się domyślić, osoby ubrane na czerwono zasiadły po bokach sektora, a te na biało w środku, co dało świetny efekt wizualny w postaci barw klubu. Wypełnieniem przekazu, z jakim „Czerwona Armia” przyjechała na Dolny Śląsk, był transparent o treści: „…Ja i tak kocham Cię”. Całość miała być świadectwem oddania klubowi, mimo fatalnej sytuacji sportowej Widzewa.
Zabawnie wyglądały pierwsze minuty spotkania, kiedy to młyn Zagłębia oczekiwał na to, aż goście skończą śpiewać i dopiero wtedy zaczynał doping dla swojej drużyny. Z perspektywy środka trybuny głównej widzewiacy byli o wiele bardziej słyszalni, na co wpływ miała frekwencja na lubińskim stadionie oraz odpowiednio nakręcona „korba” przez prowadzących doping i bębniarzy w „klatce”.
Bardzo fajny efekt uzyskano po zdjęciu czerwono-białych koszulek i wykorzystaniu ich jako element mini-oprawy.
Spotkanie było bardzo otwarte na boisko, toteż kibice byli co rusz podkręcani do jeszcze większej zabawy. W pierwszej połowie więcej powodów do radości mieli łodzianie, którzy fetowali dwie bramki. Po jednej z nich w sektorze gości spontanicznie zapłonęła pirotechnika, która potem częściowo wylądowała w narożniku boiska. Obok „machajek” z klubowym herbem i znakiem ultrasów płonęły race, stroboskopy, ognie wrocławskie, a czasem wybuchnął też jakiś „achtung”. Nie wyreżyserowana choreografia, a luźna zabawa „świecidełkami” – powrócił na moment klimat trybun sprzed 10 lat!
Pod koniec pierwszej połowy i zaraz na początku drugiej to gospodarze cieszyli się dwóch goli i mieliśmy remis. Strata dwubramkowego prowadzenia nie zdołowała jednak kibiców Widzewa, którzy żegnali się z ekstraklasą w sposób taki, jakby świętowali mistrzostwo. Do łask powrócił odkurzony „Diabelski Młyn” i w pewnym momencie towarzystwo odleciało. Była też okazja, by kolejny raz paść sobie w ramiona, gdy trzecią bramkę strzelił Marcin Kaczmarek. Ogólnie: szał, dzicz, piro i pełna moc!
Na kwadrans przed końcem Zagłębie strzeliło jednak wyrównującego gola, a parę minut później swoje show zaczęli „Miedziowi”. Na tzw. Przodku także zapłonęła pirotechnika, która niemal w całości wylądowała na murawie. Z powodu zagrożenia dla zdrowia zawodników, a przede wszystkim Patryka Wolańskiego, który był dla miejscowych ruchomym celem, sędzia postanowił wstrzymać zawody.
W trakcie 8 minut pauzy oglądaliśmy ciekawy obrazek: na młynie lubinian co jakiś czas odpalano racę i po chwili wrzucaną ją na boisko. Zanim służby porządkowe uprzątnęły jedną flarę, w innym miejscu lądowała kolejna. Ciuciubabka trwała w najlepsze, ale gdy wydawało się, że Zagłębie „wypaliło” się już do końca, arbiter nakazał wznowić grę. Piłkarze zdążyli jednak tylko kilka razy kopnąć piłkę i scenariusz się powtarzał. W końcu sędzia nie wytrzymał i w 90 minucie odgwizdał koniec spotkania!
Widzew prawdopodobnie wygra więc walkowerem i będzie to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo od ponad półtora roku, choć oczywiście niepełne.
Po ostatnim gwizdku cała drużyna RTS podeszła pod sektor, by podziękować fanom za wsparcie w sobotni wieczór, jak i przez cały sezon. Zawodnicy, którzy byli mocno zmieszani faktem, że 1100 osób żegna ich z najwyższymi honorami, mimo spadku z ligi, oddali kibicom swoje koszulki, dostając w zamian te ze wspomnianym wcześniej hasłem.
Po kilku minutach wspólnej zabawy widzewiacy uciekli do szatni. W pomeczowych rozmowach nie ukrywali dumy, że mogli grać dla takiej publiczności, która doskonale rozumiała, że drużyna grała na tyle, na ile umiała, a winni kłopotów klubu zostali wskazani na poprzednim spotkaniu.
Wkrótce okaże się, czy w przyszłym sezonie kibicom Widzewa dane będzie jeździć za ukochaną drużyną w I lidze, czy też może czekać ich będzie jeszcze większy folklor. Jedno jest pewne – 12 zawodnik będzie z zespołem zawsze!






Górnik Zabrze
Jagiellonia Białystok
Wisła Płock
Cracovia
Lech Poznań
Korona Kielce
Zagłębie Lubin
Raków Częstochowa
Pogoń Szczecin
Legia Warszawa
Radomiak Radom
Widzew Łódź
Arka Gdynia
Motor Lublin
GKS Katowice
Lechia Gdańsk
Termalica Nieciecza
Piast Gliwice 
Ząbkovia Ząbki
Legia II Warszawa
Warta Sieradz
ŁKS Łomża
Wigry Suwałki
Broń Radom
Wisła II Płock
Świt Nowy Dwór Maz.
Widzew II Łódź
Lechia Tomaszów Maz.
GKS Bełchatów
KS CK Troszyn
Olimpia Elbląg
GKS Wikielec
Jagiellonia II Białystok
KS Wasilków
Mławianka Mława
Znicz Biała Piska