Sylwester Cacek – budowniczy normalności
31 lipca 2013, 10:58 | Autor: RyanW ostatnich dniach ukazały się dwa wywiady z właścicielem Widzewa, Sylwestrem Cackiem. Inwestor opowiadał m.in. o niesprawiedliwej ocenie jego osoby przez kibiców, czy o tym jak „sprowadzali” Eduardsa Visbakovsa.
Już po lekturze wczorajszej rozmowy Cacka z „Widzewiakiem„ można było odnieść wrażenie, że biznesmen żyje w nieco innej rzeczywistości niż ta realna. Na pytanie odnośnie kulisów sprowadzenia do Widzewa Eduardsa Visnakovsa odpowiedział: – Wiedzieliśmy od początku, że to dobry zawodnik. Trzeba było jednak dograć szczegóły, a jego agenci byli twardzi w negocjacjach. Musiało to potrwać. Trzeba było dobrze to rozegrać, żeby Visnjakovsa mieć w Widzewie.
To wszystko prawda, menedżer Łotysza do końca żonglował kartą napastnika wożąc ją z pomiędzy Łodzią a Bełchatowem, byleby wywalczyć jak największe pieniądze. Jest to jednak w dzisiejszej piłce rzecz najnormalniejsza na świecie, choć oczywiście patologiczna. Sęk w tym, że to nie Cacek walczył o Łotysza, nie on za niego zapłacił, nie do niego zwracał się sztab szkoleniowy, kiedy przekonał się, że piłkarz ma duże umiejętności i może być wybawieniem w ataku! Z lektury wywiadu można jednak odnieść wrażenie, że transfer Visnakovsa na Piłsudskiego, to wyłącznie zasługa właściciela, co jest nieprawdą.
Nieprawdziwe są też stwierdzenia Cacka, że w klubie nie wiedziano o wyjeździe Phibela do domu. O tym napiszemy jednak osobny artykuł, już wkrótce.
Inny wywiad ukazał się na łamach portalu onet.pl. Cacek kolejny raz opowiadał o biznesie, emocjonalnej stronie inwestycji w Widzew, czy niesprawiedliwości z jaką spotyka się słysząc lub czytając opinie o sobie wygłaszane przez kibiców.
„Z ich perspektywy byłoby lepiej gdybym został sponsorem, dał przykładowo 200 tysięcy złotych na rok, zrobił wokół tego PR i oni by mnie na rękach nosili. Ale jak się uratowało klub, który ktoś totalnie zepsuł wcześniej, no to już się tego nie docenia. Tak jest z kibicami.” – powiedział Cacek.
Między wierszami można tu przeczytać aluzję skierowaną w stronę Grzegorza Waraneckiego, który jak wiemy za własne pieniądze sfinansował sprowadzenie do Łodzi Eduardsa Visnakovsa. Dzięki temu dla klubu ma kto strzelać bramki i ratować drużynę Sylwestra Cacka przed spadkiem z ligi, o czym inwestor chyba zapomniał.
Chociaż nie, przepraszam, to ja mam amnezję, przecież sprowadzenie Visnakovsa negocjował Cacek, a zakaz transferowy i górny pułap wynagrodzeń na poziomie 5 tys. zł. brutto, to przecież „odcięcie finansowania, aby budować normalność”.
Pozostaje więc tylko zdjąć czapkę przed wielkim, widzewskim budowniczym. Aby wyrazić swą wdzięczność użyję słów, których jemu nie przystoi wymawiać: „Dziękuję”!






Wisła Płock
Górnik Zabrze
Raków Częstochowa
Jagiellonia Białystok
Cracovia
Radomiak Radom
Lech Poznań
Zagłębie Lubin
Korona Kielce
Pogoń Szczecin
Arka Gdynia
Lechia Gdańsk
Widzew Łódź
GKS Katowice
Motor Lublin
Legia Warszawa
Termalica Nieciecza
Piast Gliwice
Legia II Warszawa
Warta Sieradz
ŁKS Łomża
Ząbkovia Ząbki
Wigry Suwałki
Wisła II Płock
Świt Nowy Dwór Maz.
Broń Radom
KS CK Troszyn
Lechia Tomaszów Maz.
Olimpia Elbląg
Widzew II Łódź
Jagiellonia II Białystok
GKS Bełchatów
Mławianka Mława
GKS Wikielec
KS Wasilków
Znicz Biała Piska