TKzM: „CTRL+C – CTRL+V”

5 listopada 2013, 12:56 | Autor:

twardy kibol z młyna

Prezentujemy kolejny artykuł Waszego ulubionego felietonisty, Twardego Kibola z Młyna. Tym razem sporo o sąsiadach zza miedzy, trochę o gościach na Widzewie i szczypta podziwu dla bałkańskiej sceny ultras.
Zapraszamy!

„CTRL+C – CTRL+V”

No jak tu nie „kochać” naszych niespełna rozumu sąsiadów z al.Unii 2? Zaczęło się od „wspaniałej” oprawy na meczu z Concordią, podczas której „najwierniejsi kibice z miasta Łodzi, fanatycy z Galery ŁKS” chcieli choć trochę poczuć. jak to jest na Widzewie i postanowili „pokazać” widzewskim ultrasom, że to na Karolewie oprawy wychodzą najlepiej. A chcieli się poczuć jak u nas, bo nie tak dawno byliśmy świadkami bardzo klimatycznej oprawy przy al. Piłsudskiego z użyciem dymów, rac, pasów materiału i sektorówek.
„Że jak? Że my też tak nie umiemy?” – mówili do siebie „ultrasi” w jarmułkach. No i postanowili zrobić to samo. Zamiast pasów materiału – małe flagi na kij (oczywiście drukowane), zamiast tematycznej sektorówki – stara z magazynu, zamiast rac – wyrób świeczko-podobny. Dymy? No nie róbmy tajemnicy z tego, że było ich trochę za mało jak na oprawę rundy i dym się trochę „rozlazł”. Kulminacyjnym punktem programu był podpalony transparent na płocie oraz „sweet focie” z ręki na sektorze. Nie zabrakło również wejścia na płot w maskach – których oczywiście wszyscy się boimy – w celu wykonania epickich zdjęć z wyrobami raco-podobnymi w rękach. Ta ostatnia czynność wyszła im zdecydowanie najlepiej, bo magazyn „TMK” zamieścił jedno z takich zdjęć na okładce swego najnowszego numeru.
Całość tej oprawy była żałosną próbą dorównania temu, co działo się na Piłsudskiego 138 w meczu z Lechią. Nie ta skala, nie ten efekt, nie ci ludzie. Idealnie oddaje to porównanie zdjęć dostępne w internecie na zasadzie „CORRECT – FAIL”.

Dobra, to na tyle jeśli chodzi o kompromitowanie się „Galerianek” na meczu, a teraz co po meczu. Zaraz po tych występach, dzielny komendant Darek, kazał zamknąć trybuny na al.Unii 2. Cwane „Icki” z ŁKS napisały do Radnych, którzy bronili Widzew przed zamknięciem trybun po oprawie na Lechii, aby wstawili się również i za nimi (zapomniały im to tylko wysłać). Sprytne? Niekoniecznie. Przecież wystarczyło pójść wprost do pana komendanta – ich kolegi po szalu – i wyjaśnić, że wszystko było okej. Jeśli to by nie pomogło, to zostaje jeszcze PIERWSZY KIBIC ŁKS, czyli pani prezydent Hanna. Ona na pewno pomoże, jak zawsze w myśl zasady: „ŁKS nigdy nie zginie!”. Może jeszcze przy okazji udzieliłaby kolejnego wywiadu dla „LKSFANS.TV” i dorzuciła im obietnicę postawienia dodatkowych trzech trybun za pieniądze przeznaczone na stadion Widzewa. Bo, że taki będzie finał naszej bajki o obiekcie, to ja nie mam najmniejszych wątpliwości.

Podsumowując, oprawa Ultras Widzew chyba najbardziej spodobała się na al.Unii, skoro zdecydowano się tam na próbę zrobienia czegoś, co choćby w ułamku było podobne do „Diabelskiego Młynu”

***

Chyba wszyscy obecni na meczu z Pogonią, czuli się nieswojo widząc pokaźnych rozmiarów grupę kibiców gości na naszym stadionie. Ile to już miesięcy, lat bez zorganizowanych grup kibiców przyjezdnych na Widzewie? Sam już tego nie pamiętam i boję się, że za bardzo się do tego przyzwyczailiśmy. Konkluzja z tego, jak i z innych przypadków, mających miejsce w rozgrywkach ligowych, jest prosta – organizacją zarządzającą polską piłką nożną nie jest wcale PZPN, tylko Komenda Główna Policji, a prezesem nie Zbigniew Boniek, tylko nadinsp. Marek Działoszyński.
Organizacja ta ma oczywiście swoje odnogi, dzięki czemu w każdym województwie piłką nożną na szczeblu regionalnym zarządzają Komendy Wojewódzkie Policji na czele z ich komendantami, ze wsparciem anioła stróża w postaci wojewody.

***

Na deser coś z zagranicy. Derby Sarajewa i derby Belgradu, to już chyba ostatni bastion totalnego, kibolskiego rozpierdolu bez żadnej kalkulacji! Ilością pirotechniki,użytą w obu meczach, można by obdzielić chyba wszystkie ligowe mecze w Europie podczas jednego weekendu. A w Polsce? Na szlagierze LechLegia 40 tys. kibiców „Kolejorza” i 2 tys. legionistów – oprawa to…konfetti i serpentyny. Quo vadis kibolu?

Twardy Kibol z Młyna