W. Krajewski: „Rzuciłem wszystko dla Widzewa”

30 czerwca 2016, 15:44 | Autor:

Krajewski_Ferdzyn

Z Reaktywacją Tradycji Sportowych jest od początku jej powstania, a z samym Widzewem od wielu lat. Wcześniej jeździł za łódzką drużyna jako kibic, dzisiaj jest kierownikiem klubu, a od niedawna także członkiem zarządu Łódzkiego Związku Piłki Nożnej.

Mowa oczywiście o Waldemarze Krajewskim, który udzielił obszernego wywiadu oficjalnej witrynie. Opowiadał w niej nie tylko o widzewskich sprawach. Sporo czasu poświęcono także drugiemu zawodowi Krajewskiego, czyli byciu…strażakiem.

Rozmówca zdradził, że czasu na podjęcie decyzji na temat włączenia się w odbudowę Widzewa nie miał w zasadzie w ogóle. „Wszystko wyszło bardzo spontanicznie. Nie było czasu na zastanawianie się. Zadzwonił do mnie jeden z działaczy i otrzymałem pytanie, czy w to wchodzę. Nie miałem nawet minuty, żeby przemyśleć decyzję, skonsultować ją. Ostatecznie stwierdziłem, że rzucam wszystko i działam dla Widzewa” – powiedział.

Krajewski może w RTS wykorzystać doświadczenia, jakie nabywał będąc działaczem, a na końcu prezesem Laktozy Łyszkowice. „Wiedza, którą posiadłem przez te wszystkie lata, a uczyłem się na własnych błędach, pozwala mi unikać wiele pomyłek w Widzewie. Oczywiście, czasem i one się mi przytrafiają, ale ma tak każdy w życiu. Tak, jak jednak mówiłem – jeśli chodzi o sprawy organizacyjne, to opieram się na swoich doświadczeniach, które rozszerzam. To procentuje – po 10 latach siłą rzeczy człowiek opanowuje pewne kwestie” – stwierdził.

Kierownik klubu przyznał też, że popierał zatrudnienie kogoś takiego, jak Marcin Płuska. „Zmiana trenera była w pełni decyzją prezesa, mimo różnych głosów z zewnątrz. Niektórzy mówili, żeby postawić na kogoś bardziej doświadczonego i związanego z Łodzią. Moje zdanie było takie, że dobrze będzie jednak postawić na kogoś nie stąd – chociażby dlatego, żeby swoim chłodnym okiem spojrzał na kadrę i ogólnie na otoczenie” – mówił Krajewski. „Marcin jest bardzo ambitnym trenerem i wiedział, co go czeka, kiedy tu się pojawi. Pewne rzeczy zaskoczyły go na pewno pozytywnie. Nigdy nie miał okazji do tej pory pracować przy dwóch tysiącach dopingujących ludzi, a my chcemy, żeby w przyszłości zespół wspierało regularnie ponad dziesięć! – dodał.

Pytany o kwestię bazy treningowej, co jest olbrzymie ważną sprawą, Krajbewski odpowiadał: „Tak naprawdę cały czas do końca nie mamy pewności, gdzie będziemy trenować. Dlatego też kłaniam się nisko tym, którzy nam w tej kwestii pomagają. Mamy do dyspozycji obiekt ChKS, który wynajmujemy od syndyka. (…) Obecnie trenujemy na obiektach Włókniarza Zgierz, a mamy również możliwość przeprowadzania ćwiczeń w Kalonce oraz Różycy, z którą udało nam się niedawno porozumieć”.

W trakcie rozmowy padło też pytanie o los piłkarzy Widzewa, którzy z chwilą rozpoczęcia nowego sezonu utracą status juniora. „Uzgodniliśmy z zarządem, że ci co zakończą wiek juniorski, będą występować w drużynie rezerw. Do tego trzonu dołączą zawodnicy, którzy nie łapią się do „osiemnastki”. W minionym sezonie tacy piłkarze skazani byli tylko na treningi. Nie mogli grać nigdzie. Druga drużyna stwarza szansę szybszego powrotu do pierwszej. Również zawodnicy, którzy doszli do siebie po kontuzji muszą mieć gdzie się odbudować” – wyjaśniał Krajewski.

Gra w III lidze to nie tylko większe wymagania sportowe. Działacze będą musieli jeszcze bardziej wykazać się w kwestii organizacji. „Myślę, że nie będzie żadnych problemów w temacie. Będzie trzeba poznać bazy w okolicach miast, do których będziemy wybierać się na mecze. To trzeba rozpracować jak najszybciej” – podkreślał kierownik.

Na koniec rozmowy Krajewski podzielił się z czytelnikami swoimi marzeniami. „Chciałbym wejść z Widzewem aż do Ekstraklasy. To marzenie każdego kibica, a ja też nim jestem. Marzę o tym, żeby przeżyć z tym klubem mistrzostwo. Jeżeli zdrowie dopisze, to niech to będzie ze mną na stanowisko kierownika. Pragniemy piątego tytułu mistrza Polski” – uznał.

Cały wywiad z Waldemarem Krajewskim TUTAJ