Widzew – Świt (wypowiedzi)

7 sierpnia 2016, 20:00 | Autor:

Marcin_Płuska (2)

Widzew pokonał 2:0 Świt, choć po pierwszej połowie można było mieć obawy, czy golkiper gości nie zaczarował swojej bramki. Przed przerwą łodzianie aż trzykrotnie obijali słupki! Po zmianie stron do głosu doszedł jednak Daniel Mąka i w debiucie zaliczył dwa trafienia. Jak mecz ocenili trenerzy obu drużyn i piłkarze RTS?

Przemysław Cecherz:
„Na pewno Widzew był dzisiaj lepszy. Trójka zawodników: Mąka, Zawodziński i Budka napsuła sporo krwi naszym graczom. Przede wszystkim wygrywali pojedynki jeden na jednego, co było kluczem do wygranej. Nie mogliśmy sobie z tym poradzić. Szkoda straconych bramek, bo Widzew miał trzy szanse i trzy razy strzelał w słupek. A potem najniższy Mąka strzela nam gola z głowy. Drugi gol po szkolnym, dziecinnym błędzie. Mój piłkarz stracił piłkę broniąc jej przed wyjściem na aut. My mieliśmy swoje dwie-trzy okazje. Szkoda tej z pierwszej połowy, gdy strzał Radwańskiego został zablokowany przez obrońcę. Ale nie ukrywajmy – Widzew był lepszy, a nas czeka sporo pracy. Jestem jednak dobrej myśli.”

Marcin Płuska:
„Czekaliśmy na ten mecz i trochę się go obawialiśmy. Zespół trenera Cecherza jest dobrze zorganizowany. Mieliśmy pomysł na grę. W pierwszej połowie, tak jak mówił mój przedmówca, mogliśmy strzelić kilka bramek, ale piłka nie chciała wpaść do siatki. W drugiej połowie trochę pozmienialiśmy, chcieliśmy bardziej wykorzystać boczne sektory boiska. W dalszym ciągu chcieliśmy dominować i tak było. Cieszymy się, że wygraliśmy to pierwsze spotkanie. Duży szacunek dla moich zawodników, którzy włożyli w ten mecz solidną pracę. Teraz chwila radości, ale już od wtorku skupiamy się na meczu z Motorem Lubawa.

Princewill Okachi już piątek miał problemy żołądkowe. Przedłużyło się to do soboty, dlatego nie chcieliśmy dłużej zwlekać i zamieniliśmy go w meczowej osiemnastce na Marcina Kozłowskiego. Marcin miał zagrać 90 minut w meczu TMRF, ale jak tylko dostaliśmy sygnał od Okachiego, po 30 minutach zdjęliśmy go z boiska.

Przeskok z IV ligi do III ligi jest duży. Dlatego wzmocniliśmy zespół pod kątem rywalizacji. Decyzje, podjęte wraz z Mateuszem Koziełem, okazały się słuszne, bo piłkarze rozegrali dobry mecz. Byliśmy wczoraj w Lubawie. Obserwowaliśmy ich mecz i mamy pomysł na grę.”

Daniel Mąka:
„Zakończyło się tak, jak chciałem, czyli zwycięstwem. Statystyki są tylko dodatkiem do dobrej gry całej drużyny. Mam nadzieję, że ten występ będzie dobrym prognostykiem. Kiedyś w debiucie, w innym klubie, też strzeliłem dwa gole i zakończyło się to potem awansem do Ekstraklasy. Nie miałbym nic przeciwko, by powtórzyło się to w czerwcu!”

Mariusz Zawodziński:
„Pierwszy mecz zawsze jest małą zagadką. Chcieliśmy dobrze rozpocząć ten sezon i wygrać ze Świtem. Udało się i dzięki temu trzy punkty zostają w Łodzi. Szkoda, że spotkanie odbywało się bez udziału publiczności. Jestem jednak pewien, że wkrótce znów się spotkamy z kibicami, a ich doping poniesie nas do kolejnych zwycięstw!”

Michał Czaplarski:
„Znów powtórzę to, co mówię po każdym zwycięstwie: najważniejsze są trzy punkty. Tak sobie to zakładaliśmy. Chcieliśmy wygrać, co udało nam się osiągnąć po dobrej grze. Byliśmy zdecydowanie lepsi. Szkoda niewykorzystanych sytuacji w pierwszej połowie. W drugiej już postawiliśmy kropkę nad i. Cieszymy się z punktów, ale nie podniecamy się nim zbytnio. Od wtorku myślimy już o następnym meczu. Właśnie się dowiedzieliśmy, że zostaliśmy liderem, ale to nieistotne. Ważne, by liderem być w czerwcu! Zwycięstwo dedykujemy naszym kibicom, którzy nie mogli dziś nas dopingować!”

Bartłomiej Gromek:
„Cieszy zwycięstwo w premierowym meczu, na starcie ligi. Uważam, że dominowaliśmy nad rywalem w każdym elemencie tego spotkania. Dobrze nam się dzisiaj układała ta gra. Można żałować, że wygraliśmy tylko 2:0, bo sytuacji mieliśmy sporo. Brakowało nam troszeczkę szczęścia, ale i tak jest super. Trzy punkty zdobyte i jedziemy dalej!”

Maciej Szewczyk:
„Wygrana w debiucie w Widzewie na pewno sprawia radość. Pierwszy mecz jest zawsze bardzo ważny. Istotne, by wejść w sezon ze zwycięstwem. To my zgarnęliśmy dziś trzy punkty, ale ten mecz jest już historią. Patrzymy dalej. Czym zasłużyłem sobie na miejsce w wyjściowej jedenastce? To już pytanie do trenera. Trochę się domyślałem, że zagram, ale o taki powody takiego wyboru, to już pytajcie trenera (śmiech).”

Kamil Tlaga:
„Cały czas prowadziliśmy grę i mogliśmy szybko rozstrzygnąć mecz. W pierwszym kwadransie piłka trzy razy odbijała się od słupków! Świt nastawił się na kontrataki, szybko chciał przechodzić z obrony do ataku. Próbowali też odcinać nas – bocznych obrońców. Byliśmy jednak cierpliwi i za czwartym razem, od słupka, piłka wpadła. Żałuję, że atmosfera była trochę piknikowa. Oby od następnego meczu kibice mogli wrócić, bo razem z nimi wróci też klimat z tamtego sezonu. Fajnie, że wygraliśmy. Jutro regeneracja, a od wtorku przygotowania do meczu z Lubawą. Chcemy wygrywać nie tylko u siebie.  Ta liga różni się poziomem. Widać większe doświadczenie u trenera, który wiedział, jak nas neutralizować. Będzie trudniej, ale damy sobie radę. Osobiście cieszę się, że jestem zdrowy. Nic mi nie dolega i oby tak dalej!”

Michał Choroś:
„Myślę, że całe spotkanie przebiegało pod nasze dyktando. Bywały jednak momenty, gdy Świt podchodził agresywniej, a my oddawaliśmy kawałek pola, co skutkowało paroma sytuacjami. Mój występ nie był bezbłędny. Mam nad czym pracować. O tym, że będę bronił, dowiedziałem się dopiero w szatni przed meczem, jak większość osób. Czy się spodziewałem? Nie, stawiałem pół na pół. Całej drużynie należą się brawa za walkę! Miejmy nadzieję, że po następnym meczu znów będziemy mogli świętować. Tylko już z kibicami, bo bez nich to nie to samo.”