Zjednoczeni – Widzew (wypowiedzi)

8 czerwca 2016, 20:54 | Autor:

piłkarze

Piłkarze Widzewa na dwie kolejki przed końcem sezonu zrealizowali cel i wywalczyli awans do III ligi. Zwycięstwo w Strykowie nie przyszło im łatwo, bo Zjednoczeni postawili twarde warunki. Wygrana 2:0 pozwoliła jednak na pierwsze świętowanie z kibicami. Co łodzianie mówili po końcowym gwizdku?

Marcin Pluska:
„Nie ma co ukrywać. Było to bardzo ciężkie spotkanie. Z perspektywy całej rundy Zjednoczeni Stryków byli najtrudniejszym rywalem i postawili nam trudne warunki. Byli dobrze zorganizowani i na tym wąskim boisku dobrze się bronili. Nie mogliśmy przedrzeć się pod bramkę, a do tego gospodarze wyprowadzali groźne kontry. Gdyby strzelili na 1:0, mielibyśmy duży problem.

W drugiej połowie uwidoczniły się nasze cechy wolicjonalne. Przed przerwą przegrywaliśmy starcia, a po zmianie stron były one już na naszą korzyść. Poszliśmy wyżej i zmieniliśmy sposób wykonywania stałych fragmentów gry. Widzieliśmy, że złapali Przemka Rodaka i dlatego zaczęliśmy grać na krótki słupek. Udało się strzelić gola i poprawić rzutem karnym, który był zasłużony.

Chciałem podziękować zawodnikom za pracę, jaką wykonali przez te sześć miesięcy. To ludzie z wielkim charakterem. Mimo przeciwności losu nie poddawali się i starali się wygrać każde spotkanie. Jestem dumny, że mogę z nimi pracować. Dziękuję też kibicom, którzy w każdym meczu byli naszym 12 zawodnikiem!”

Michał Buchowicz:
„Na wstępie dziękuję swoim zawodnikom za to, że w pierwszej połowie realizowali założenia taktyczne. Cechy wolicjonalne i podejście do tego meczu były super i za to wyrazy szacunku. W drugiej połowie zabrakło nam koncentracji przy stałym fragmencie gry. Gratuluję trenerowi wygranego meczu i awansu do III ligi. Chciałbym, żeby ten stadion, który buduje się blisko mnie, zapełnił się kompletem widzów. Sam pewni się na nim pojawię (śmiech). Życzę powodzenia w III lidze. To inne realia, ale trener i prezesi pewnie zrobią wszystko, by wzmocnić zespół.”

Adrian Budka:
„Nie był to łatwy mecz, ale pokazaliśmy charakter i udało nam się wywalczyć trzy punkty. Świętujemy awans już na dwie kolejki przed końcem sezonu. Zrealizowaliśmy postawiony przed nami cel i bardzo się z tego cieszymy. Przed nami jeszcze dwa spotkania i oba będziemy chcieli wygrać.”

Michał Czaplarski:
„Strzelona bramka smakuje tak, jak ten szampan, którym mnie polali (śmiech). Bardzo się ciesze, że akurat w takim meczu udało się trafić do siatki. Trochę farfocel, ale wpadło. Zresztą nie ważne, kto strzela. Ważne, że jest awans! Cieszymy się, że zrobiliśmy to, o co walczyliśmy przez całą rundę. Mecz był ciężki, rywal walczył, dopóki miał siły. Ale przełamaliśmy go. W końcówce spiker podał wynik meczu Paradyża i już wiedzieliśmy, że wygrana daje nam awans. Przed nami jeszcze dwie kolejki. Będziemy chcieli oba mecze wygrać, by dać radość kibicom. 18 czerwca świętujemy na placu Wolności!”

Damian Dudała:
„W niedzielę dałem słabą zmianę, nie mogłem wejść w mecz. Dzisiaj było inaczej, dobrze mi się grało. Było naprawdę ciężko, ale daliśmy radę. Stryków postawił na walkę i dopóki miał siły, rywalizował z nami. Potem my przejęliśmy inicjatywę, zaczęli nas faulować i mieliśmy dzięki temu sporo stałych fragmentów. Po jednym z nich otworzyliśmy wynik, a potem nieprzypadkowym rzutem karnym dobiliśmy rywala. Możemy się już cieszyć, ale pamiętajmy, że mamy jeszcze Borutę i Mechanika. Chcemy podtrzymać passę meczów bez porażki!”

Robert Kowalczyk:
„W tej drużynie nie ma pewniaków do składu. Kto gra, decyduje postawa w tygodniu poprzedzającym mecz lub taktyka. Ja zacząłem na ławce, bo trener tak zadecydował i pozostało mi to zaakceptować. Po przerwie dostałem szansę i myślę, że ją wykorzystałem. Strzeliłem bramkę na 2:0, co uspokoiło grę. Przed karnym lekkie nerwy były, bo dwa ostatnie nam nie wyszły: jeden strzelony na raty, drugi zepsuty. Udało się jednak trafić na moim dawnym stadionie. Awans cieszy. Nie po to zapieprzaliśmy całą rundę, żeby się teraz nie cieszyć. Warto podkreślić, że mieliśmy dziewięć punktów straty po jesieni i mało kto dawał nam szanse, a my zrobiliśmy to na dwie kolejki przed końcem sezonu!”

Kamil Tlaga:
„Ciężkim mecz, naprawdę. Do tego małe boisko. Zjednoczeni ustawili się na kontry i kąsali nas. Nie wyglądało to tak, jak miało wyglądać. W drugiej połowie poszliśmy wyżej i odważniej. Rywale troszkę opadli z sił i dało nam to przewagę. Ja ze swojej gry nie jestem zadowolony, popełniałem błędy. To był mój najsłabszy mecz, odkąd jestem w Widzewie. Ale cieszmy się, mamy awans! Ta, jak mówiłem – zapewniliśmy go sobie na dwie kolejki przed końcem. W dwóch ostatnich meczach będziemy chcieli wygrać i zachować zero po stronie porażek. Nie podejdziemy do tych spotkań na zbytnim luzie.”

Michał Choroś:
„Cieszę się, że wywalczyłem sobie miejsce w składzie. Poprzednim meczem udowodniłem, że warto na mnie stawiać. Nie tylko dlatego, że brakuje młodzieżowców. Dziś pomogłem drużynie utrzymać zerowe konto z tyłu. To już trzeci mecz z rzędu, gdy nasza obrona jest bardzo solidna. Jestem niesamowicie zadowolony. Do tego wyniki znakomicie nam się ułożyły i mamy awans!”

Bartłomiej Gromek:
„Boisko jest takie same dla obu zespołów, ale jak się je zna, trenuje na nim i gra co drugi mecz, to zna się każdy zakamarek. Stryków w pierwszej połowie nie tyle nas zaskoczył, co postawił wysoko poprzeczkę. Nie starał się grać tylko z kontry, ale też utrzymywać przy piłce. Ale co tu dużo mówić – zrobiliśmy swoje, wygraliśmy dwa zero i mamy awans do III ligi! To był mecz walki. Wyszarpaliśmy trzy punkty, bo jesteśmy super zespołem. Teraz tylko wygrać jeszcze dwa spotkania kończymy sezon z kapitalnym bilansem.”

Mariusz Zawodziński:
„Boisko było dobrze przygotowane, tylko że malutkie. Rywale stali trzema liniami, blisko siebie i mieliśmy bardzo mało miejsca. Próbowałem się przedrzeć, ale mi się nie udawało. Dlatego zamiast środkiem, zaczęliśmy grać bokami. Potem wyszedł nam firmowy stały fragment – piłka na Rodaka i poszło. Usłyszeliśmy też wynik Paradyża i dodatkowo nas to nakręciło. Kowal potem zrobił swoje i było po meczu. Krzysiu Możdżonek zrobił fajną akcję z tym karnym, dał dobrą zmianę. Jak trener w dwóch ostatnich starciach będzie chciał postawić na tych, którzy grali mniej, to się nie pogniewam. Ostatnio mieliśmy mecze co trzy dni i czuję już lekkie zmęczenie.”

Przemysław Rodak:
„Trudne boisko do grania, mało miejsca. Drużyna przeciwna zagęściła środek pola i była dobrze zorganizowana. Gdy tylko człowiek dostawał piłkę, od razu miał dwóch rywali na plecach. Powoli, cierpliwie i strzeliliśmy pierwszą bramkę. Potem było już łatwiej. Wrzutki na mnie zadziałały kilka razy w sparingach, działają w lidze, więc nie ma co zmieniać. Awans jest wydarzeniem, choć to tylko III liga. Pracowaliśmy na to wiele miesięcy, więc dla mnie to duże wydarzenie.”