Boruta – Widzew (wypowiedzi)

11 listopada 2015, 16:26 | Autor:

Marcin_Płuska

Remis, jak porażka. Po meczu w Zgierzu, który zakończył się podziałem punktów, widzewiacy mieli smutne miny. Szkoda takiego obrotu spraw, bo najgroźniejsi rywale w walce o awans też potracili punkty. Co po spotkaniu mówili trenerzy i piłkarze obu ekip?

Marcin Płuska:
„Jesteśmy bardzo niezadowoleni z tego, jak graliśmy i z tego, jakim wynikiem skończył się mecz. Wszystko dobrze się dla nas zaczęło. Znów po stałym fragmencie gry strzeliliśmy bramkę i pozostało nam tylko kontrolować przebieg zdarzeń.  Tak się jednak nie stało. Bezsensowny faul w środku pola, wrzutka i wyrównanie.

W drugiej połowie chcieliśmy wyjść agresywniej i nadawać ton wydarzeniom. Nie wyglądało to jednak dzisiaj zbyt dobrze. Szkoda sytuacji Kamila Zielińskiego z końcówki meczu. Gdyby lepiej się zachował, mielibyśmy trzy punkty. Ta kolejka okazała się dla nas łaskawa, bo nasi główni przeciwnicy stracili punkty. My musimy jednak patrzeć na siebie, a nie na wyniki Paradyża czy Bełchatowa.”

Tomasz Kmiecik:
„Ten wynik, to nie jest mój wynik, tylko drużyny i poprzedniego trenera. Ja mogłem tylko trochę coś pozmieniać i odświeżyć. Z tego miejsca jednak dziękuje poprzednikowi. Zawsze jest taki moment, że ktoś musi kogoś zastąpić.

Wiedzieliśmy, jak zagra Widzew. Oglądałem kilka jego spotkań z różnych powodów, m.in. pod kątem tego, jak grają poszczególni zawodnicy. Rywal niczym nas nie zaskoczył, grał schematycznie. Mieliśmy swoje okazje, ale nie twierdzę, że mogłyby one dać nam zwycięstwo. Mogłyby natomiast przybliżyć nas do niego.

Nie miałem zamiaru niczego dziś udowadniać. Ja w Widzewie przeszedłem wszystkie szczeble trenerskiej kariery i wiele mu zawdzięczam. Podpatrywałem trenerów: Janasa, Zuba, Michniewicza czy Mroczkowskiego i wiele się przy nich nauczyłem. Dostałem propozycję pracy w Widzewie, ale z różnych powodów do niczego nie doszło. Nie chcę już jednak do tego wracać. Podkreślam jeszcze raz – nie chciałem nikomu nic udowadniać, choć to na pewno dla mnie wyjątkowe spotkanie.”

Adrian Budka:
„Zeszliśmy do szatni z remisem, ale jakoś nie podziałał na nas ten stracony gol zbyt mobilizująco. Mówiłem chłopakom w szatni, że musimy się mocniej zaangażować. A tymczasem wyszliśmy na drugą połowę tak, jakbyśmy byli przekonani, że przecież i tak wygramy. To nas zgubiło. To nie był nasz dobry mecz. Zamiast bawić się w koronkowe akcje na swojej połowie, trzeba było szybko rozrzucać piłkę do boków i centrować ją w pole karne. Szkoda, bo wyniki były dziś pod nas, ale i tak jest nieźle. Jeszcze niedawno było dwanaście punktów różnicy. Teraz jest sześć. Damy radę ich złapać.”

Michał Polit:
„Bardzo cieszę się ze strzelonej bramki, ale chętnie oddałbym ją za zwycięstwo. Szkoda, że zawiedliśmy tym wynikiem kibiców. Przepraszamy ich za zepsute święto. Fajnie, że moja gra jest dobrze oceniona, ale co z tego, skoro nie mamy trzech punktów? W drugiej połowie mieliśmy siąść na rywalu, a tego nie zrobiliśmy. Nieco zbliżyliśmy się do lidera, ale i tak uważam, że zawiedliśmy. W sobotę musimy zmazać plamę i zakończy rundę zwycięstwem.”

Damian Dudała:
„Nie mam już sił. Tworzymy sytuacje, ale je marnujemy. Natomiast przeciwnik robi pół akcji, ma jeden stały fragment gry i strzela nam bramkę. Nie można zrzucać winy na Michała Sokołowicza, trzeba było tę piłkę wybić wcześniej. W pewnym momencie poczułem kłucie w nodze, dlatego poprosiłem trenera o zmianę. Chcę po prostu zagrać w ostatnim spotkaniu. Chcemy zrobić wszystko, by wygrać z Radomskiem.”

Princewill Okachi:
„To nie był dobry mecz w naszym wykonaniu. Mamy punkt, a powinniśmy mieć trzy. Szkoda, bo kibice stworzyli dzisiaj fantastyczną atmosferę, a my nie dostosowaliśmy się do niej wynikiem. Został nam ostatni mecz w tym roku. Trzeba go wygrać, a potem w spokoju przygotować się do rudy rewanżowej. Musimy myśleć pozytywnie, nie możemy załamywać się jednym remisem, bo to nas zgubi.”

Kamil Zieliński:
„Pierwsza połowa jeszcze jakoś wyglądała, realizowaliśmy te założenia. Wyszliśmy wysoko na rywali i pressingiem odbieraliśmy piłkę. Mieliśmy sytuacje bramkowe, choć nie były to jakieś 100% okazje. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Szkoda straconej bramki do szatni. Po przerwie przeciwnik głęboko się cofnął, nie umieliśmy sforsować jego obrony. W końcówce miałem okazję, ale nie strzeliłem. Nie byłem do końca zorientowany, gdzie jest piłka. Chcemy się udanie pożegnać z kibicami w sobotę. Chciałbym strzelić, bo coś się zacięło z tą moją skutecznością. Ale czy strzeli Zieliński, Okachi czy Budka nie ma znaczenia. Wygrywamy i przegrywamy w jedenastu.”