Co dalej z PPV? Na Widzewie zapowiada się bojkot!

Stowarzyszenie klubów II ligi niedawno szumnie ogłosiło uruchomienie projektu PPV, zakładającego transmisję wszystkich spotkań sezonu 2018/2019. Zasady działania nie spodobały się jednak kibicom Widzewa i to wystarczy, by pomysł upadł. Ich bojkot może wywrócić wszystko do góry nogami!

Do tej pory fani oglądali spotkania łódzkiej drużyny za pośrednictwem klubowej telewizji. Koszt był dobrze wyważony – 6 złotych dla „zwykłego” widza i darmowa transmisja dla posiadaczy karnetów, którzy zwalniają swoje miejsce. Z tej drugiej opcji masowo korzystali widzewiacy na emigracji. Widzew podwójnie zarabiał na miejscu na stadionie, a jego sympatycy za granicą mogli bez trudu śledzić spotkania.

Teraz miały zmienić się dwie rzeczy. Po pierwsze cena jednostkowej transmisji została podniesiona do aż 12 złotych, a więc dwukrotnie! Po drugie fakt realizacji przekazu przez zewnętrzny system uniemożliwiał darmowy dostęp dla posiadaczy karnetów. Po zeszłotygodniowym spotkaniu klubów II ligi, na którym zapadły te decyzje, pisaliśmy, że był to mały sukces. Gdyby w Widzewie poszli na zwarcie z resztą drużyn, zostaliby przegłosowani. Sukcesem było więc wywalczenie mniejszej stawki (pierwotnie zakładano 15 zł!) oraz powstanie specjalnego funduszu, z którego pieniądze trafią do najczęściej oglądanych zespołów. Dzięki temu przy Piłsudskiego nie ucierpieliby tak bardzo.

Ucierpiałby jednak portfel każdego kibica, dlatego po lawinie frustracji, wylanej przez fanów z Łodzi, klub zaczął odsuwać się od tego pomysłu. Transmisję z meczu z Olimpią Elbląg przeprowadzono własnymi siłami, na starych zasadach. Wszyscy byli zadowoleni, ale pamiętajmy, że już w sobotę widzewiacy zagrają spotkanie wyjazdowe. Na razie nie wiadomo, kto je pokaże.

Obecnie sytuacja wygląda tak, że II-ligowe stowarzyszenie próbuje operować prawami do transmisji, których nie posiada. Z naszej wiedzy wynika, że w Polskim Związku Piłki Nożnej nie zamierzają ich oddawać. PZPN nie chce firmować projektu, który drenuje kieszeń kibiców. Bardzo wysoka cena przekazu i niejednomyślność klubów (po stronie widzewiaków stoi kilka innych ekip) sprawia, że związek nie kwapi się do podpisania umowy ze stowarzyszeniem.

Póki co projekt PPV funkcjonuje nie w pełni, choć w premierowej kolejce pokazano wszystkie dziewięć spotkań, bo Widzew przekazał sygnał ze swojej transmisji. WTM udało się dotrzeć do danych, które pokazują, że zainteresowanie audycjami zewnętrznego podmiotu było na bardzo niskim poziomie. Jeśli się to utrzyma, kluby zarabiać będą… po kilkaset złotych za mecz.

W II lidze mają jednak inne spojrzenie. Nastawiają się na zysk głównie przy okazji meczów z Widzewem i Ruchem Chorzów, który wygenerują im fani tych drużyn. Takie „podpięcie się” pod cudzą popularność może jednak wyjść im bokiem. Wystarczy, że łódzcy kibice zbojkotują sobotnią transmisję z Katowic, by projekt stał się nieopłacany.

Jeżeli kibice RTS będą konsekwentnie omijać wyjazdowe relacje od zewnętrznego podmiotu, gospodarzy łatwiej będzie namówić do współpracy poza ogólnym systemem PPV. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Widzew chce zaproponować rywalom stałą stawkę za możliwość wejścia ze swoim sprzętem i zrealizowania przekazu. Zbojkotowanie najbliższej transmisji bardzo to ułatwi, ponieważ Rozwój Katowice przekona się, ile pieniędzy stracił.

Nie chcemy namawiać nikogo do rezygnacji z płacenia 12 złotych za sobotni mecz, ale… nie mamy wyjścia. Dla dobra klubu i jego kibiców, fani Widzewa powinni jasno pokazać, że nie będą zasilać budżetów innych drużyn. Jeżeli ktoś chciał żerować na widzewiakach, nie powinien zarobić NIC!