D. Kostkowski: „Nie przyszedłem do Widzewa, by siedzieć na ławce”

26 września 2017, 08:53 | Autor:

Jego piłkarska kariera to istna sinusoida, a droga do Widzewa była długa i kręta. Mógł być gwiazdą Lechii Gdańsk u Tomasza Kafarskiego, a wylądował na Łotwie. Jak wyglądała piłkarska ścieżka Damiana Kostkowskiego?

Urodził się w Malborku i tam też stawiał pierwsze piłkarskie kroki. Jako, że mieszkał w pobliżu stadionu Pomezanii, ojciec zaprowadził go na zajęcia. Nie był wyróżniającym się graczem, lecz później szło mu co raz lepiej. Trafił do kadry województwa, a następnie przeszedł do juniorów Arki Gdynia. Tam zaczęły się pierwsze problemy.

Przed wyjazdem na finały mistrzostw Polski juniorów do Mielca, wraz z kolegą z drużyny poszedł na imprezę. Mocno zmęczeni, stawili się na zbiórce przed wyjazdem. Po dojechaniu do miejsca docelowego, trener odsunął obu graczy od składu. Kostkowski odszedł z klubu i trafił do Lechii Gdańsk.

W Lechii był brany pod uwagę przy ustalaniu składu pierwszego zespołu, którego trenerem był Tomasz Kafarski. Niestety, po raz drugi popełnił ten sam błąd. Po transferze do Gdańska na jego konto zaczęły spływać większe środki. Ponownie zaczęły się imprezy, po pół roku odszedł z drużyny.

Ratunkiem dla młodego zawodnika miał być wyjazd na Łotwę. Trafił do klubu FB Gulbene. Rozegrał tam jeden mecz, w kolejnym zawalił gola. W związku z przedłużającą się procedurą załatwienia dokumentów, nie zdążył nawet podpisać umowy. Szefowie klubu zrezygnowali z jego usług i wrócił do kraju.

Wrócił do kraju i trafił do IV-ligowego klubu Barkas Tolkmicko. W wyniku kłopotów finansowych klubu, musiał zrezygnować z gry w piłkę i zająć się normalną pracą. Po pół roku pracy przy paletach, dostał ofertę z Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie. Zmienił swoje nawyki i stał się ważną postacią zespołu.

W czerwcu 2017 roku trafił do Widzewa. Do tej pory rozegrał tylko dwa mecze w czerwono-biało-czerwonych barwach. Trener Franciszek Smuda widzi go w roli defensywnego pomocnika, stąd jego boiskowy pseudonim – Busquets. Jedno jest pewne. Kostkowski nie ma zamiaru odpuścić i powielić swoich błędów.



Na podstawie tekstu w „Przeglądzie Sportowym”. 

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x