D. Kostkowski: „Nie zamierzam siedzieć na ławce”
27 czerwca 2017, 18:15 | Autor: RyanTrzecim letnim wzmocnieniem Widzewa został Damian Kostkowski. Młody środkowy obrońca odrzucił oferty innych klubów, by móc występować przy Piłsudskiego. Zapowiada, że chce walczyć o miejsce w pierwszym składzie.
– Szybko poszło.
– Fakt, Widzew był bardzo konkretny i zdecydowany. Szybko się dogadaliśmy.
– Kiedy dostałeś pierwszy sygnał o zainteresowaniu?
– Jakoś tydzień później. Dostałem oficjalny telefon od prezesa z pytaniem, czy byłbym zainteresowany reprezentowaniem barw Widzewa. Byłem trochę zaskoczony, ale taka wizja od razu mi się spodobała. Wyjeżdżałem jednak na wakacje zaraz po sezonie, a wcześniej trwała walka o awans, więc nie było czasu. Spotkaliśmy się dopiero w piątek.
– W specyficznych okolicznościach (śmiech).
– Tak, nie niech to będzie naszą tajemnicą (śmiech). Podałem swoje oczekiwania, prezes od razu je zaakceptował i mogliśmy sobie podać ręce. Byliśmy po słowie. Drugie spotkanie miało miejsce w poniedziałek, w Łodzi. Przeszedłem badania i podpisałem umowę. To była już tylko formalność. Mówiłem już, że byłem dogadany z Lechią Tomaszów Mazowiecki, ale zastrzegłem z góry, że Widzew ma pierwszeństwo. Udało mi się związać z łódzkim klubem, więc tamten temat nie zaistniał. Poza tym interesował się mną Sokół.
– Dlaczego Widzew?
– To klub mający dużo lepsze warunki rozwoju, a ja jestem bardzo ambitnym zawodnikiem. Widzew to wielka historia i rzesze kibiców. Każdy zawodnik ma marzenie, by trafić do takiej drużyny. Gra dla piętnastu tysięcy widzów robi ogromne wrażenie. Wiem, że to także duża presja.
– Poradzisz sobie z nią?
– To rzecz, która motywuje do dalszej pracy. Wszystko zależy oczywiście od człowieka i jego charakteru. Niektórych doping fanów Widzewa może sparaliżować. Wielu waszych rywali wiosną się o tym przekonało. Są jednak i tacy, których to napędza. Czas pokaże, jak będzie ze mną, ale nie martwię tym. Wręcz przeciwnie.
– Jak to się stało, że wylądowałeś pewnego czasu na Łotwie i tak szybko stamtąd wróciłeś?
– Miałem takiego znajomego menedżera, któremu ufałem. To było w czasach mojego pobytu w Szczecinie. Zaproponował taki wyjazd za granicę i pomyślałem: „Czemu nie?”. Lubię ryzyko, więc postanowiłem spróbować. Trafiłem do klubu, który bronił się przed spadkiem z łotewskiej ekstraklasy. W pierwszym meczu popełniłem dwa błędy, po czym odstawili mnie od składu. Chyba byłem jeszcze za mało doświadczony. Brakowało mi ogrania w seniorskiej piłce.
– Mówisz, że jesteś ambitny, więc nie spodziewam się innego podejścia, jak walki o pierwszy skład.
– Oczywiście. Nie wyobrażam sobie, że będę siedział na ławce rezerwowych. Nie mam zamiaru być uzupełnieniem, tylko wzmocnieniem składu. Bez zaangażowania jednak nic z tego nie będzie. Zdaję sobie z tego sprawę.
– Czujesz już lekką ekscytację, że założysz koszulkę z herbem Widzewa?
– Szczerze mówiąc, jeszcze nie. Pewnie wszystko się zacznie, jak na sparing przyjdzie więcej kibiców, niż na nasze mecze w Nowym Mieście Lubawskim (śmiech).
– Jak już jesteśmy przy Drwęcy. Trochę to wyglądało dziwnie. Wygrywacie ligę, a trzech czołowych graczy szuka klubów. Można było dodać dwa do dwóch.
– To prawda, znamy pana Zbyszka od dawna i trochę przeczuwaliśmy, że tak będzie. Chciałem znaleźć silniejszy klub i zrobiłem to. Czas pokazał, że mieliśmy rację, bo Drwęca nie dostała przecież licencji na grę w II lidze. Nie było to dla mnie jakimś szczególnie dużym zaskoczeniem…
– Przemysław Cecherz, opisując twoje walory, wskazywał na umiejętność wyprowadzenia piłki i grę w powietrzu. Co ty na to?
– Z tym pierwszym to trochę mi dodał (śmiech). Ale kopnąć prosto piłkę potrafię. Natomiast rzeczywiście, potrafię znaleźć się przy stałym fragmencie i wygrać pojedynek główkowy, czy to w obronie, czy w ataku. Wczoraj udało mi się spotkać z trenerem, bo akurat był w klubie, więc chwilę porozmawialiśmy. Od środy do pracy.
– Liga będzie silna, być może silniejsza niż rok temu. Nastawiasz się na to, że Widzew będzie od początku liderował czy czeka was ciężka walka?
– Myślę, że walka będzie bardzo ciężka. Jest wiele silnych drużyn: Legia II, Lechia, z II ligi spadły Polonia i Olimpia. Mocny może być też Sokół czy Świt, który miał udaną wiosnę. Wiem, że Widzew miał w tamtej rundzie trochę problemów z punktowaniem na wyjazdach. To trzeba będzie zmienić. Musimy być od początku bardzo skoncentrowani i konsekwentni.
– Tak jak Drwęca?
– Dużo dało nam przyjście trenera Majaka. On potrafił nauczyć nas gry w piłkę w trochę inny sposób, bardziej taktyczny. Bardzo dobrze to wszystko funkcjonowało w naszej drużynie i dzięki temu udało nam się osiągnąć cel.
– Przeprowadzka do Łodzi nie będzie kłopotem?
– Na początku tak, bo jest mało czasu. Na razie zatrzymałem się u Michała Millera, który wcześniej podpisał kontrakt i zdążył się już wstępnie urządzić. Jak najszybciej muszę zrobić to samo.
Rozmawiał Ryan
Foto: widzew.com






Górnik Zabrze
Jagiellonia Białystok
Wisła Płock
Cracovia
Lech Poznań
Korona Kielce
Zagłębie Lubin
Raków Częstochowa
Pogoń Szczecin
Legia Warszawa
Radomiak Radom
Widzew Łódź
Arka Gdynia
Motor Lublin
GKS Katowice
Lechia Gdańsk
Termalica Nieciecza
Piast Gliwice 
Ząbkovia Ząbki
Legia II Warszawa
Warta Sieradz
ŁKS Łomża
Wigry Suwałki
Broń Radom
Wisła II Płock
Świt Nowy Dwór Maz.
Widzew II Łódź
Lechia Tomaszów Maz.
GKS Bełchatów
KS CK Troszyn
Olimpia Elbląg
GKS Wikielec
Jagiellonia II Białystok
KS Wasilków
Mławianka Mława
Znicz Biała Piska