D. Kwiek: „Cieszę się, że Widzew się odrodził”

25 sierpnia 2018, 10:59 | Autor:

Dwóch piłkarzy Resovii w przeszłości występowało w Widzewie. Jednym z nich jest David Kwiek. Pomocnik grał w Łodzi przez półtora roku, w najgorszych czasach dla klubu. Porozmawialiśmy z nim przed dzisiejszym spotkaniem.



– Serce bije mocniej przed meczem z Widzewem?

– Na pewno jest dreszczyk emocji i radość, że wracam do Łodzi, że mogę ponownie być na tym stadionie, choć nowego jeszcze na żywo nie widziałem. Myślę, że serce bije jednak normalnie, jak przed każdym spotkaniem.

– Śledzisz jeszcze, co się dzieje w klubie?

– Staram się śledzić. Rozmawiamy na ten temat ze znajomymi i w miarę wszystko sprawdzam na bieżąco.

– Zagrasz przeciwko trenerowi Mroczkowskiemu, który sprowadził cię do klubu.

– Pracę z każdym trenerem wspominam w jakimś stopniu pozytywnie. Z trenerem Mroczkowskim długo ona nie trwała, bo złapałem poważną kontuzję i dość długo się leczyłem. Na pewno jestem mu wdzięczny, że dostałem szansę. Fajnie będzie się z nim zmierzyć.

– W Ekstraklasie zaliczyłeś tylko jeden mecz. Pewnie trochę żal, że tak to się wszystko potoczyło?

– Mam duży niedosyt. Akurat miałem taką plagę kontuzji, taki okres. Szkoda, że działo się to akurat wtedy. Tak to jednak bywa, nie ma co rozpamiętywać. Mogło być dużo lepiej, ale było jak było.

– Do pierwszego składu wskoczyłeś już w I lidze, ale dla Widzewa to nie był najlepszy okres.

– Bardzo dobrze wspominam współpracę z trenerem Stawowym, bo wiele można było się od niego nauczyć. Mieliśmy fajna drużynę i szkoda, że skończyło się to spadkiem. To jednak nie był ten klub, który jest teraz – i organizacyjnie, i finansowo, i infrastrukturalnie. Cieszę się, że Widzew się odrodził. Widocznie tak musiało być.

– Po odejściu z Widzewa trafiłeś do Radomiaka, ale po przegranych barażach o I ligę poszedłeś do III-ligowej Resovii. Dlaczego tak nisko?

– W Radomiaku była walka o awans i po nieudanych barażach i kolejnym braku sukcesu w klubie chcieli przewietrzyć szatnię. Dlatego zdecydowałem się na powrót do domu, do Rzeszowa. Tutaj mam żonę i dziecko, chciałem być bliżej nich.

– Podobnie jak Widzew, awansowaliście z bardzo ciężkiej III ligi. Wy jednak nie byliście faworytami. Utarcie nosa Motorowi pewnie smakowało podwójnie?

– Na pewno nie byliśmy faworytami i do samego końca nikt na nas nie stawiał. O awans walczył nie tylko Motor, ale też Stal Rzeszów i kilka innych drużyn, które otwarcie mówiły o swoich celach. My jednak konsekwentnie i solidnie robiliśmy swoją robotę krok po kroku i się udało. Bardzo się z tego cieszę!



– W Łodzi dużo mówi się o tym, że II liga wcale nie jest o wiele mocniejsza od III. Też to tak odczuwasz?

– W III lidze jest dużo ogranych i doświadczonych zawodników, wystarczy popatrzeć, jak wzmacniają się niektóre zespoły walczące o awans, na przykład teraz Motor. Wielu jest klasowych graczy i można powiedzieć, że jest trudniej, bo tylko jedna drużyna może awansować, a nie trzy. Co więcej, jak pokazują wyniki, II liga jest bardzo wyrównana i wszystko w niej jest możliwe.

Po pierwszej kolejce z powodu kontuzji wyleciałeś ze składu. Wróciłeś na kilka minut w środę. Ze zdrowiem już wszystko w porządku?

– Tak, nawet w środę w ostatniej chwili wskoczyłem do meczowej osiemnastki, a później wszedłem na boisko i się przetarłem. Myślę, że teraz dostanę trochę więcej minut. Będzie fajnie zagrać przy takiej publiczności!

– Resovia nie zaczęła najlepiej sezonu. Przyjeżdżacie do Łodzi po trzy punkty, czy jednak będziecie starali się bronić korzystnego remisu?

– Grając w piłkę, na każdy mecz wychodzi się po zwycięstwo. Nikt nie kalkuluje, by nie stracić bramki. Szukamy pierwszej wygranej w lidze, bo początek mieliśmy słaby. Jak każda drużyna, mamy swoje problemy, ale z tych przegranych meczów, w żadnym nikt nas nie dominował, jedynie brakowało szczęścia i popełnialiśmy zbyt dużo głupich błędów. Myślę, że będzie dobrze, musimy tylko złapać odpowiedni rytm, choćby taki, jak mieliśmy w III lidze.

– Wczoraj piłkarzem Resovii został znany kibic Widzewa, Sebastian Zalepa. Śpiewał już jakieś widzewskie piosenki w szatni?

– Jeszcze nie! (śmiech) Jest z nami dwa dni, więc musi wejść w szatnię i w drużynę. Dołączył do nas i z tego się bardzo cieszymy.

Rozmawiał Kamil



Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x