E. Bućko: „Kontuzji nam już wystarczy”

2 czerwca 2020, 17:15 | Autor:

Najbliższe dwa miesiące będą dla piłkarzy Widzewa bardzo intensywnym czasem. Ważną rolę do odegrania będą więc mieli klubowi fizjoterapeuci, którzy postarają się zadbać o zdrowie i regenerację zawodników. O tym, jak będzie wyglądać ich praca, porozmawialiśmy z Eweliną Bućko.

– W końcu! Jutro wreszcie wracacie do jako takiej normalności. Nie powiesz, że się nie cieszysz.

– Oczywiście, że się cieszę! Co prawda podczas izolacji ciągle mieliśmy kontakt on-line z całą drużyną, a gdy już można było się spotykać, to widywaliśmy się z kontuzjowanymi Przemkiem Kitą i Krystianem Nowakiem, ale to była tylko delikatna namiastka tego, co dzieje się w szatni. Dopiero gdy zawodnicy wrócili do treningów, to ta atmosfera zaczęła być taka jak wcześniej. Pracuje się w niej dużo lepiej.

– Jak wyglądała wasza praca przed powrotem do treningów? 

– Mieliśmy wirtualny kontakt ze wszystkimi zawodnikami, wiedzieliśmy, jak czują się podczas treningów indywidualnych. Później, gdy  można było zacząć trenować w małych grupkach, to zaczęliśmy widywać się z graczami kontuzjowanymi, ale tylko z nimi, bo takie rekomendacje dla fizjoterapeutów wydał Polski Związek Piłki Nożnej. Mogliśmy pracować wyłącznie z piłkarzami tego wymagającymi i w nagłych przypadkach. Inny rodzaj współpracy nie był zalecany, więc raz ja, a raz Hubert spotykaliśmy się z Przemkiem oraz Krystianem.

– Czy rehabilitacja Kity i Nowaka nie była mniej efektywna przez to, że musieli pracować samemu?

– Na pewno było im pod tym względem trudniej, bo musieli się sami motywować, a zawsze łatwiej to zrobić, mając kogoś nad sobą. Przemek i Krystian są jednak na tyle świadomymi zawodnikami, że zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Wiedzą, że ten czas jest im darowany, a przez wirusa stracą go mniej, bo cała drużyna zacznie przygotowania później. Obaj wykonywali nasze plany treningowe, prosiliśmy o zdjęcia i filmy z ich chodu, a oni ze wszystkiego się wywiązywali. Gdyby nie wykonywali tych ćwiczeń, to opóźniłyby się kolejne etapy powrotu do zdrowia, na razie jednak wszystko idzie zgodnie z planem.

– Kiedy możemy spodziewać się ich powrotu do treningów na pełnym obciążeniu?

– Wszystko się okaże. Na razie mogę powiedzieć, że jest dobrze. Na bieżąco monitorujemy stan ich stawów kolanowych oraz ogólne samopoczucie. Reagujemy, gdy tego trzeba, dostosowujemy plany treningowe. Jeżeli Krystian albo Przemek przyjdą i powiedzą, że danego dnia czują się gorzej, to zmienimy obciążenia, aby nie zrobić im krzywdy, a przez to nie musieć się cofać. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Oby tak zostało.

– Jak wy sobie radzicie w tym okresie izolacji? Na co dzień macie też inne zajęcia, musieliście je porzucić?

– Początkowo wszystko było odgórnie zamknięte, więc nawet nie mieliśmy możliwości pracy. Później otwarto gabinety fizjoterapeutyczne, ale my ze względu na izolację sportową i tak nie możemy wykonywać żadnych dodatkowych zajęć. Cały czas musimy uważać, żeby się gdzieś przypadkiem nie zarazić.

– W jaki sposób teraz wygląda wasza codzienna praca z drużyną? Są jakieś ograniczenia?

– Według wytycznych Polskiego Związku Piłki Nożnej, z pomocy fizjoterapeutów można korzystać tylko w nagłych potrzebach i tego się trzymamy. Mamy ograniczone możliwości odnowy, wszelkie sanitariaty czy hydromasaże są niezalecane. Musimy więc radzić sobie w inny sposób – zawodnicy biorą udział w grupowych stretchingach. Oni sami są zresztą świadomi tego, jak ważna jest regeneracja w takim natłoku meczów. W takiej codziennej pracy piłkarz – fizjoterapeuta niewiele się jednak zmieniło. Musimy być oczywiście w maseczkach, w rękawiczkach, stosować zasady dezynfekcji, chociaż ona i tak zawsze obowiązywała. Muszą zostać zachowane wszelkie wymagane odległości, dlatego widzimy się rzadziej, bo stoły do rehabilitacji nie mogą stać tak blisko siebie. Trzeba się dostosować do wytycznych i przetrwać ten czas.

– Macie jakieś dodatkowe obowiązki związane z izolacją sportową? Wiemy, że doktor Grabowski jest koordynatorem i wysyła wszelkie dane do Polskiego Związku Piłki Nożnej.

– Myślę, że wszyscy w sztabie medycznym za to odpowiadamy. Doktor Grabowski ma oczywiście najwięcej pracy, ale my też staramy się mu w jakiś sposób pomóc. Przypominamy piłkarzom, że muszą regularnie wysyłać formularze, informujemy ich o zasadach bezpieczeństwa. Mieliśmy zresztą mnóstwo pogadanek na ten temat, więc każdy w drużynie ma już sporą wiedzę. Najważniejsze, żeby trener miał do dyspozycji każdego zawodnika, zdrowego nie tylko pod względem kontuzji, ale również koronawirusa. O to nam wszystkim chodzi.

– A czy coś w waszej pracy zmieni się w trakcie meczów?

– Wbrew pozorom aż tak wielu zmian organizacyjnych nie będzie. Wiadomo, podczas siedzenia na ławce musimy mieć maseczki i rękawiczki, inaczej wchodzimy na murawę, inaczej też z niej schodzimy. Tak na dobrą sprawę, jedyny przepis, który zmienia coś w naszej pracy, to kwestia związana z odżywkami. Teraz nie możemy ich przygotowywać sami, tak jak robiliśmy to do tej pory, musimy korzystać z gotowców dostarczanych przez firmę zewnętrzną.

– Co się stanie, jeżeli podczas meczu piłkarz dozna poważnej kontuzji? Będzie mógł pojechać do szpitala?

– Myślę, że wszystko wyjdzie w praniu, a te plany będą jeszcze dopracowywane. Na ten moment jest tak, że piłkarz zostanie odwieziony do szpitala karetką, która musi być dostępna podczas meczu. Później wszystko zależeć będzie od szpitala. Tam mają swoje wytyczne, muszą zapewnić zawodnikom środki ochrony w trakcie badań. Miejmy jednak nadzieję, że takie sytuacje nie będą się u nas zdarzać. Nam już kontuzji wystarczy.

– Kontuzje to kolejny temat naszej rozmowy. Podczas tych trzech tygodni treningów zdarzały się sytuacje, że niektórym piłkarzom coś dolegało i musieli przez jakiś czas ćwiczyć indywidualnie.

– To zupełnie normalna sytuacja. Piłkarze w domach wykonywali wszystkie rozpiski indywidualne, ale to jest zupełnie inny rodzaj pracy niż treningi typowo piłkarskie na boisku. Już na samym początku każdy został poinformowany, że jeżeli poczuje cokolwiek niepokojącego, to ma się nie bać i nie walczyć sam ze sobą, tylko zgłosić problem. My wtedy szybko zareagujemy i zmniejszymy obciążenia. Lepiej, żeby zawodnik nie wykonał jednego treningu z drużyną i popracował indywidualnie z nami, niż miałby wypaść na dłuższy czas.

– Czyli nie ma się czym martwić?

– Nie ma. To są środki zapobiegawcze, dmuchamy po prostu na zimne.

– Piłkarze przez długi czas nie trenowali, a teraz czeka ich spore natężenie meczów w dwa miesiące. Nie obawiasz się, że skończy się to dużą liczbą urazów?

– Oczywiście, czasu na odpoczynek i regenerację między meczami będzie mniej. Tak jak wcześniej mówiłam, zawodnicy są jednak bardzo świadomi tego, w jaki sposób mają postępować. Wszyscy staramy się robić tak, żeby tych kontuzji było jak najmniej, chociaż musimy mieć na uwadze, że faktycznie ta przerwa była bardzo długa. Jak będzie, zobaczymy. Rozgrywki są na szczęście tak skonstruowane, że nie gramy bez przerwy co trzy dni, takich sytuacji jest tylko kilka. Raz na jakiś czas możemy sobie pozwolić na dłuższy mikrocykl, w którym zwrócimy większą uwagę na regenerację.

– Zawsze podkreślałaś dużą wagę kibiców podczas meczów. Bez nich na ławce będzie pewnie trochę smutno.

– Bardzo smutno! Liczymy, że te luzowania i dostęp kibiców będzie z czasem coraz większy. Ja zawsze najbardziej czekałam na mecze domowe, bo to one wyzwalały najwięcej emocji nie tylko dla piłkarzy, ale również dla ludzi siedzących na ławce. Miejmy nadzieję, że wszystko wróci do normy, a awans do I ligi będziemy już świętować wspólnie.

Rozmawiał Kamil

Subskrybuj
Powiadom o
5 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Michi
3 lat temu

Nie jest dobrze, jak klub z takim budzetem jak WIDZEW,zatrudnia żółtodziobów na tak ważnym stanowisku…Pani Bućko i Pan Gołąbek uczą się zawodu na żywym organizmie.A ŚLEPEGO się ot tak pozbyto z klubu,choć fachu uczył się i bardzo dobrze go posiadł,od Pana Wojtka Waldy…Obyśmy się nie obudzili z ręką w nocniku,gdy się zaczną zapowiadane z powodu tak długiej przerwy kontuzje…

Tomson
Odpowiedź do  Michi
3 lat temu

Pełna zgoda z tym, że Marcina pozbyto się z klubu w sposób skandaliczny. Ale pamiętaj, że on był masażystą, a Ewelina z Hubertem to fizjoterapeuci, którzy mają dużo więcej zadań. Nie nazywałbym ich też żółtodziobami, w klubie pracują trzeci sezon i wszystkie sztaby sobie ich chwalą. Na razie wykorzystują daną im szansę i oby tak pozostało. Oby kiedyś również z Marcinem u swojego boku.

Michi
Odpowiedź do  Tomson
3 lat temu

Czyli innymi słowy,nie ma w klubie masażysty z prawdziwego zdarzenia,jakim był po Panu Wojtku Marcin…Słyszałem anegdotę,jak to HUbert ,na obozie przed sezonem, po kilku masażach nie miał siły dalej masować…Kaczorowski mu wtedy powiedział,że JAK NIE MASZ SIŁY W RĘKACH,TO POWINIENEŚ ZMIENIĆ ZAWÓD…

Widzewole
Odpowiedź do  Michi
3 lat temu

Obserwujac sklad szkoleniowych to z funkcją masażysty dawno sie nie apotkałem

Widzewek
Odpowiedź do  Michi
3 lat temu

Cos jakby w XXI wieku napisac ze brakuje nam specjalisty od silnikow parowych

5
0
Would love your thoughts, please comment.x