F. Smuda: „W Widzewie wydali na mnie wyrok”

Franciszek Smuda po odejściu z Widzewa nie pojawiał się w mediach. Dopiero we wtorek w „Wyborczej” ukazała się krótka rozmowa z 70-letnim trenerem. Nie jesteśmy jednak pewni, czy decyzja o udzieleniu wywiadu była dla niego korzystna…

Szkoleniowiec wypowiada się w dokładnie takim samym tonie, do jakiego przyzwyczailiśmy się przez cały ostatni sezon. Przede wszystkim, Smuda ma duży żal do władz klubu o zwolnienie go na kilka dni przed decydującym meczem. „Takiego czegoś jeszcze mi nikt nie zrobił przez całe życie. Ja zrobiłem dla Widzewa bardzo dużo. Nie wiadomo, jak potoczyłyby się jego losy, gdybyśmy w sierpniu ubiegłego roku nie przyszli do klubu z całym sztabem” – powiedział na łamach „GW”.

Według Smudy, nagonka na niego trwała w klubie już od dłuższego czasu, a członkowie zarządu Widzewa tylko czekali na potknięcie byłego selekcjonera. „Oprócz prezesa Przemysława Klementowskiego, do którego nie mam żalu, to do wszystkich innych tak. Tylko chodzili, jątrzyli, wydali na mnie wyrok. Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem w całej karierze”– żalił się 70-latek.

„Franz” w swoim stylu broni swojej pracy w Widzewie. Według niego, drużyna wygrywała, zwłaszcza na wyjazdach i w Ostródzie pod jego wodzą byłoby zapewne tak samo. „Zawsze mówiłem, że Widzew robi wyniki na wyjazdach. Ten cel osiągaliśmy. A teraz, kto wie, czy drużyna pod moimi skrzydłami nie wygrałaby 5:0 z Sokołem Ostróda? Zostałem zwolniony trzy dni przed ostatnim meczem” – zakończył rozmowę Franciszek Smuda.

Inne zdanie na temat zmiany szkoleniowca mają jednak kibice. W sondzie, którą uruchomiliśmy jeszcze przed meczem z Sokołem Ostróda, większość czytelników poparła zatrudnienie Radosława Mroczkowskiego.