H. Wołąkiewicz: „Będę miło wspominał ten okres”

7 sierpnia 2020, 10:24 | Autor:

Do Widzewa Łódź trafił z Chojniczanki Chojnice, sprowadzony awaryjnie w miejsce kontuzjowanego Krystiana Nowaka. Zagrał w dziewięciu spotkaniach, w tym w jednym na… bramce, ale jego kontrakt nie został przedłużony. Co jeszcze w rozmowie z RadioWidzew.pl powiedział Hubert Wołąkiewicz?

O ostatnich chwilach w Chojniczance

„Po przyjściu Zbigniewa Smółki wszystko się posypało. Miałem do rozegrania dwa mecze, żeby mój kontrakt się automatycznie przedłużył. Nie wystąpiłem jednak w ostatnich czterech spotkaniach rundy – resztę można dopowiedzieć. Gdybym nie odszedł, grałbym w rezerwach Chojniczanki. Miałem chęć, żeby wrócić do Poznania. Chciałem pograć, dopóki zdrowie na to pozwoli. Mam plan na życie, w przyszłosci chciałbym pracować z młodzieżą. Co do przyjścia do Widzewa – nie zastanawiałem się.”

O przyjściu do Widzewa

„Przyjeżdżając do Łodzi w trybie awaryjnym, nie było tematu z mojej strony, że po awansie kontrakt zostanie automatycznie przedłużony. Sam chciałem sprawdzić, czy mam jeszcze w sobie bakcyla do gry w piłkę i wygrywania. Końcówka nie była w moim wykonaniu dobra. Nie mam żalu, spędziłem w Widzewie fajny okres. Osiągnęliśmy cel, niedługo wszyscy zapomną o stylu, a Widzew zagra w pierwszej lidze.”

O przerwie spowodowanej koronawirusem

„Dla mnie to nie był dobry moment. Wskoczyłem do składu i po dwóch meczach rozgrywki zostały wstrzymane. Trzeba było poukładać się pod tę przerwę, zaplanować treningi. Ta sytuacja miała duży wpływ na to, że nasza gra się nie kleiła. Ja na pewno nie byłem w pełni przygotowany pod względem fizycznym po pobycie w Chojnicach. Jeżeli chodzi o Widzew – rozpiski treningowe mieliśmy mocne. Wydawało nam się, że rozgrywki nie zostaną wznowione.”

O meczu z Resovią

„Nie trenowałem nigdy na bramce. Miałem krótkie epizody, gdy pracowałem z bramkarzami. W Rzeszowie stwierdziłem, że mogę założyć rękawice i stanąć między słupkami. Było wtedy bardzo nerwowo. Wszyscy się konsultowali, jakie są przepisy. Za linią końcową stanął Mariusz Jabłoński, który bardzo mi podpowiadał. Trener stał i mówił mi, żebym nie wybiegał za daleko za pole bramkowe.”

O odejściu z klubu

„Pół roku zleciało dość szybko. Będzie przykro, poznałem fajnych ludzi, fajną ekipę. Na pewno będę miło wspominał ten okres. Wracam do Poznania, do domu. Telefon dzwoni, są zapytania. Na razie muszę wrócić do siebie i poukładać sobie wszystko.”

Całą rozmowę z Hubertem Wołąkiewiczem w audycji „Rozmowy Totalnie Swobodne” na antenie RadioWidzew.pl odsłuchać można TUTAJ.