J. Kmita: „Chcę pokazać trenerowi, że można na mnie stawiać”
22 października 2020, 18:37 | Autor: Kamil
Przez dwa miesiące z powodu kontuzji pauzować musiał Jakub Kmita. Młody napastnik Widzewa Łódź wrócił już jednak do pełni zdrowia, a pierwszy raz na boisku pojawił się podczas wczorajszego meczu drugiej drużyny z LKS Różyca. Na razie grał tylko przez kwadrans.
Po końcowym gwizdku środowego spotkania młody widzewiak przyznał, że nie mógł się doczekać powrotu do regularnej gry. „Bardzo się cieszę z tego, że mogę już grać. To była dla mnie bardzo długa przerwa, bo nigdy wcześniej nie doznałem tak poważniej kontuzji. Ciężko jednak pracowałem, żeby wrócić jak najszybciej” – powiedział w rozmowie z Arkadiuszem Stolarkiem, wyemitowanej na antenie Widzew.FM.
Kmita pojawił się na boisku dopiero w 76. minucie, ale wkrótce powinien móc prezentować się w większym wymiarze. „Decyzja sztabu medycznego była taka, że pierwsze występy muszą być krótkie, żebym zgrał się z drużyną i wrócił do pełnej dyspozycji. Z czasem minut będzie coraz więcej. (…) Przeciwnicy grali twardo, wiec trochę bałem się o nogę, ale gdy piłka była kierowana do mnie, to starałem się ją przyjąć oraz coś z nią zrobić” – stwierdził napastnik.
Do momentu kontuzji 19-latek regularnie trenował z pierwszą drużyną. Teraz zamierza powalczyć o to, by jak najszybciej do niej wrócić i przekonać do swoich umiejętności Enkeleida Dobiego. „Analizuję grę pierwszej drużyny, z wujkiem oglądamy wszystkie mecze w telewizji, a jeżeli jest taka możliwość, to również na stadionie. Staram się wrócić do najwyższej formy, żeby pokazać trenerowi, że jestem zdolny, potrafię grać w piłkę i można na mnie stawiać również na wyższym poziomie rozgrywkowym” – zdradził zawodnik.
W środę widzewiacy przegrali z zespołem Różycy i odpadli z okręgowego Pucharu Polski. Dlaczego? „Zabrakło nam trochę więcej dokładności i twardszej gry. Przeciwnik zawiesił poprzeczkę wysoko, więc my też powinniśmy grać dużo mocniej. Muszę jednak pochwalić kolegów, bo zaangażowania im nie brakowało. Każdy dawał z siebie maksimum. Zaważyły detale, takie jak złe krycie przy rzucie rożnym. W końcówce staraliśmy się wyrównać, ale Różyca się cofnęła i już nam się to nie udało” – ocenił na zakończenie Kmita.





Górnik Zabrze
Jagiellonia Białystok
Wisła Płock
Raków Częstochowa
Radomiak Radom
Cracovia
Lech Poznań
Korona Kielce
Zagłębie Lubin
Widzew Łódź
Pogoń Szczecin
GKS Katowice
Motor Lublin
Legia Warszawa
Arka Gdynia
Lechia Gdańsk
Termalica Nieciecza
Piast Gliwice
Legia II Warszawa
Warta Sieradz
ŁKS Łomża
Ząbkovia Ząbki
Wigry Suwałki
Wisła II Płock
Świt Nowy Dwór Maz.
Broń Radom
KS CK Troszyn
Lechia Tomaszów Maz.
Olimpia Elbląg
Widzew II Łódź
Jagiellonia II Białystok
GKS Bełchatów
Mławianka Mława
GKS Wikielec
KS Wasilków
Znicz Biała Piska
Bardzo pompujecie tego chłopaka chociaż do tej pory pilkarze z rezerw nie wnieśli praktycznie żadnego wkładu w grę Widzewa od czasów reaktywacji. W sumie to gra tylko Becht, bo Pięczek osuwa się po równi pochyłej. Niech zagra 5 dobrych spotkań, strzeli 2 gole i dopiero róbcie z nim wywiady.
Nie wnieśli bo nie dostają szansy a jak już to na krótko
Wolałbym Kmicie dać szanse, aniżeli Ameyaw, który nic się nie nauczył pomimo tego że grał w drugoligowej Bytovii i nadal jest włączany do 18stki meczowej gdzie nie widać rozwoju tego zawodnika, on blokuje miejsce dla naszych wychowanków
jeszcze Przemek wyzdrowieje to będzie bajka:) Jakub walcz o 1 skład
Trzymam kciuki, w rezerwach pokazazywal się z dobrej strony
No pokazał… tylko większość kibiców na krzesełkach chyba tyłem siedziała, bo nie zauważyła. Jest paru fajnych graczy w Dwójce tylko nie mają Tego menagera lub żadnego, a nie wszyscy mają dostęp do dojarki