J. Kowalski: „To spotkanie ma dla mnie duże znaczenie”

13 września 2019, 13:35 | Autor:

Jakub Kowalski to w ostatnim czasie „dyżurny” rozmówca, gdy zbliża się mecz jego drużyny przeciwko Widzewowi. Nie może być inaczej, skoro to były piłkarz łodzian, a także kibic RTS. W sobotę wystąpi przy Piłsudskiego w barwach Garbarni Kraków.

– W sobotę spotkają się nie tylko dwa zespoły z czołówki tabeli, ale także dwaj byli mistrzowie Polski. Będzie ciekawie?

– Te mistrzostwa to już odległa sprawa, ale niewiele zespołów w tej lidze może się pochwalić takim tytułem na koncie. Co do meczu, to myślę, że będzie ciekawie. I my, i Widzew, jesteśmy na górze tabeli i choć nie jedziemy do Łodzi w roli faworyta, będziemy chcieli sprawić niespodziankę i wygrać. Nie przestraszymy się.

– Przed meczem z wami Widzew zaczyna łapać formę. To wpłynie jakoś na Garbarnię?

– Ciężko powiedzieć. Wiemy, że w ostatnim starciu Legionovia miała wiele sytuacji, ale ich nie wykorzystała. Gdyby nie skuteczność, wynik mógłby być inny. Oczywiście dla Widzewa dobrze, że wygrał dwa razy z rzędu i przed własną publicznością będzie chciał podtrzymać tą passę. Nie chcemy jednak patrzeć na rywala, tylko na siebie. Jeżeli zagramy to, co potrafimy i to, co wytrenowaliśmy, jestem spokojny o wynik.

– Możemy więc spodziewać się gości grających do przodu, a nie broniących się w dziesięciu?

– Wiadomo, że mogą być takie momenty w meczu, że trzeba będzie przejść do głębszej defensywy. Tak naprawdę, takiej szczegółowej analizy gry Widzewa jeszcze nie mieliśmy. Dopiero dowiemy się, jak mamy grać. Będziemy mieli swój plan i jeżeli będziemy go realizować, to będzie dobrze.

– Jesteś emocjonalnie związany z Widzewem, pierwszy raz przyjedziesz na nowy stadion. To chyba też będzie dla ciebie dodatkowy bodziec, żeby się dobrze zaprezentować?

– Z pewnością. Jestem przecież byłym zawodnikiem Widzewa, choć nie trwało to długo. Moje plany popsuła wówczas kontuzja, którą bardzo długo leczyłem. Dlatego mój pobyt w łódzkiej szatni był tak krótki. Żałuję, że po powrocie nie dostałem dłuższej szansy, ale takie jest życie. Moje losy cały czas kręcą się jednak wokół Widzewa. Grałem przecież później w Ruchu Chorzów, a na stadionie w Łodzi będą moi koledzy i przyjaciele z fan clubu z Żyrardowa. Są na każdym meczu, u siebie i na wyjeździe. Na pewno po meczu sobie porozmawiamy. To spotkanie na pewno ma dla mnie duże znaczenie.

– Nie uważasz, że trochę za wcześnie zostałeś wpuszczony do gry po kontuzji?

– Dużo za wcześnie. Byłem jeszcze młodym zawodnikiem, przerwa w treningach trwała przeszło trzy miesiące. W końcu dostałem zgodę od lekarza na zajęcia z piłką, popracowałem tydzień, jeszcze nie miałem czucia piłki, a wrzucono mnie na godzinę gry przeciwko Polonii Warszawa. Ten mecz mi nie wyszedł, później niepotrzebnie zacząłem czytać na swój temat jakieś komentarze w Internecie i zostawiło mi to w głowie ślad. Byłem przybity i nie potrafiłem pokazać pełni swoich umiejętności. Chciałem odbudować się w przerwie zimowej, wrócić na właściwe tory, ale mi podziękowano. O to mam żal do trenera Mroczkowskiego.

– Kibice zastanawiali się potem, co by było, gdybyś dostał czas na spokojne odbudowanie się po urazie. Przecież zapłacono za ciebie pieniądze Arce Gdynia, więc decyzja o rezygnacji z ciebie była dziwna. Nie miałeś podobnych myśli?

– To prawda, zapłacono za mój transfer, a do tego podpisaliśmy dwuletni kontrakt. Nie ma co gdybać, zastanawiać się, co by było jakbym dostał czas po kontuzji. Tak się los potoczył, choć muszę przyznać, że żal o to, że jako kibic Widzewa byłem w klubie tylko pół roku, siedzi we mnie do dzisiaj.

– Twoje nazwisko przewijało się także wśród fanów także po twoim odejściu tego lata z Ruchu. Nie było telefonów z Łodzi?

– Miałem propozycję powrotu do Widzewa, ale to było jeszcze w czasach, gdy zespół grał w III lidze. Nie pamiętam tylko, który to był sezon. Czy trenerem był już Franciszek Smuda, czy jeszcze Przemysław Cecherz. Jakiś temat był, ale bez większych konkretów. Szkoda, bo nie byłoby dla mnie problemem zejście do III ligi do Widzewa. Wiedziałem przecież, że marsz do wyższych rozgrywek to tylko kwestia czasu. Podpisano jednak kontrakt z Bartkiem Niedzielą, nie poczekano na mnie. Chyba wtedy temat upadł. Jakiś czas później też były jakieś zapytania z Łodzi, ale też bez konkretów.

– Nie wróciłeś do Widzewa, nie wróciłeś też do Ruchu. Wylądowałeś w Krakowie.

– I cieszę się z tego. Ciekawie ruszyliśmy w tym sezonie i zobaczymy, co czas przyniesie.

– Wzorem Wojciecha Grzyba, który w meczach przeciwko „Niebieskim” zakładał pod meczowy trykot koszulkę Ruchu, też coś szykujesz?

– (śmiech) Jak strzelę bramkę, to każdy będzie mógł się przekonać!

Rozmawiał Karpiu

Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Seba
4 lat temu

Mam propozycję ogarnij się czlowieku

ChaosClub
Odpowiedź do  Seba
4 lat temu

po co w ogóle moderator puszcza takie denne komentarze patologii (możliwe że zza torów)?

2
0
Would love your thoughts, please comment.x