K. Walczak: „Wszyscy musieliśmy się czegoś nauczyć”

2 marca 2017, 20:09 | Autor:

konrad_walczak

W burzliwej dyskusji w środowym programie „Piłka Meczowa” udział brał także przedstawiciel Widzewa. W przeciwieństwie do reprezentujących Miasto Tomasza Treli i Krzysztofa Maciaszczyka członek zarządu RTS zachowywał klasę i ze spokojem odnosił się do zarzutów.

W trakcie dyskusji nieoczekiwanie wiceprezydent Łodzi zakwestionował sportową stronę działalności klubu. Członek zarządu zapewnił jednak, że nie ma powodów do obaw. „Zarząd zrobił wszystko, by zespół był silniejszy sportowo. Jesteśmy przekonani, że ci zawodnicy stanowią zupełnie inny poziom od tych, którzy odeszli. Gra będzie wyglądała inaczej i będzie skuteczniejsza. Wiadomo, mamy dwanaście punktów straty, ale Widzew pokazywał wielokrotnie w swojej historii, że jest w stanie odrobić nie takie straty. Wierzmy w awans w tym roku” – przyznał dr Konrad Walczak.

Gość tłumaczył też, skąd wola zarządu, by porozumienia z Miejską Areną Kultury i Sportu zostało zawarte na wcześniej ustalonych zasadach. „Intencją klubu jest podpisanie umowy jak najszybciej. Inwestorzy zainteresowani powierzchniami komercyjnymi też są zaniepokojeni i chcą wiedzieć, co dalej. Nie wszystko okazało się być takie, jak się umawialiśmy. Warunki są inne niż te, zapisane w listopadzie przy udziale spółki. Nie możemy teraz zaakceptować zmiany, bo nasi inwestorzy mogliby się wycofać” – wyjaśniał jeden z szefów Widzewa.

Walczak jako jedyny zachowywał spokój i starał się tonować atmosferę. Dostrzegał też pewne błędy po własnej stronie, czego Miasto nie potrafi. „Jesteśmy tu po to, żeby odpowiednio finiszować. Spotykamy się znów w piątek i myślę, że dojdziemy do kolejnego porozumienia. Oczywiście, mogło to wyglądać inaczej i być zorganizowane szybciej. Ale bądźmy realistami – to duża inwestycja i może wszyscy musieliśmy się czegoś nauczyć. Zarząd dąży do tego, żeby zrobić wszystko na czas. Może jednak potrzeba nam trochę spokoju? – skwitował członek zarządu RTS.

Rozmowy z MAKiS są bardzo trudne i trwają już naprawdę długo. W pewnym momencie klub stracił cierpliwość, stąd niedawne oświadczenie odnośnie braku możliwości uczestniczenia w imprezach masowych przez najemców miejskiej spółki. „Negocjacje są nerwowe. Być może niektóre ruchy są niepotrzebne. Każde negocjacje polegają jednak na wywieraniu pewnej presji. Kto wie, może to przyspieszyło rozmowy? Trudno mi jest dzisiaj odpowiedzieć, bo dla nas te negocjacje są pierwszymi. Uczymy się na nich” – przyznał dr Walczak.