ŁKS Łódź – Widzew Łódź 0:1 (0:0)
3 maja 2022, 20:04 | Autor: Kamil68. Derby Łodzi dla Widzewa! Dzisiejsze spotkanie z ŁKS zupełnie nie zachwyciło, zwłaszcza w pierwszej połowie. W drugiej kilka dogodnych sytuacji stworzyli sobie gospodarze… lecz odpowiedź podopiecznych Janusza Niedźwiedzia była zabójcza! Bramkę na wagę trzech punktów oraz powrotu na drugie miejsce w tabeli I ligi zdobył Bartłomiej Pawłowski, a dzięki temu mógł celebrować z niespełna tysiącem kibiców czerwono-biało-czerwonych, zajmujących dzisiaj sektor gości przy al. Unii.
W porównaniu do meczu z Koroną Kielce, w składzie zaszła tylko jedna zmiana personalna. Do jedenastki wrócił Pawłowski, który formalnie zastąpił Patryka Lipskiego, gdyż ten nie zdołał wrócić do pełni zdrowia po urazie doznanym jeszcze w Jastrzębiu-Zdroju. Roszada ta spowodowała jednak szereg korekt taktycznych. W ataku rozpoczął właśnie Pawłowski, za to na prawe wahadło przesunięty został Karol Danielak. Do trójki obrońców cofnięto, bardzo niespodziewanie, Pawła Zielińskiego! Duet środkowych pomocników, wraz z Dominikiem Kunem, tworzył zaś, po raz pierwszy w tej rundzie, będący też kapitanem Patryk Stępiński.
Od początku więcej z gry mieli widzewiacy. Pierwszą dobrą okazję mogli sobie stworzyć już w piątej minucie, gdy, ładnym podaniem na wolne pole, Danielaka wypuścił Marek Hanousek. Niestety, wahadłowy nie opanował futbolówki. Po chwili, i faulu na Erneście Terpiłowskim, piłkę na dwudziestym piątym metrze ustawił Pawłowski. Jego strzał minął natomiast słupek bramki strzeżonej przez Marka Kozioła. Później inicjatywę zaczął stopniowo zdobywać ŁKS. Najpierw z prawego skrzydła uderzył Maciej Wolski, po chwili tym samym chciał się popisać Pirulo – na szczęście w obu tych sytuacjach czujny był Henrich Ravas i sparował obie próby.
Po kwadransie, przyspieszyli podopieczni trenera Niedźwiedzia. W siedemnastej minucie błąd przy przyjęciu piłki popełnił Kozioł – skończyło się tylko na rzucie rożnym, który nie przyniósł większego zagrożenia. Do dogodnej pozycji strzeleckiej doszedł też Kristoffer Normann Hansen, lecz jego uderzenie z trudem na róg wybił bramkarz. W następnej akcji, Danielak dograł w pole karne, jednak w ostatniej chwili jego intencje odczytał Maciej Dąbrowski. Okazje mieli także Kun czy Pawłowski, niestety – wynik ani myślał drgnąć. Samo spotkanie było meczem walki. Dużo było fauli czy ostrej gry, a żadna ze stron nie zamierzała odpuszczać.
W 35. minucie, po dobrym dośrodkowaniu z rzutu rożnego, do strzału głową doszedł Maciej Janczukowicz, na szczęście wyraźnie spudłował. Ten sam zawodnik miał szansę kilka chwil później, po nieporozumieniu w defensywie czerwono-biało-czerwonych. Skończyło się na tym, że strzał z szesnastego metra powędrował ewidentnie nad bramką. W końcowych fragmentach pierwszej połowy, goście próbowali wyjść z jakimś groźniejszym atakiem. Niestety, ale niczego dobrego to nie przyniosło. Po czterdziestu pięciu minutach gry, pan Tomasz Kwiatkowski zaprosił więc oba zespoły do szatni. 68. Derby Łodzi na razie bardzo mocno rozczarowywały.
Do drugiej połowy i Widzew, i ŁKS przystąpiły w takich samych składach. Doping rozpoczęli kibice czerwono-biało-czerwonych, którzy już w komplecie pojawili się w sektorze gości. I to chyba napędziło piłkarzy z al. Piłsudskiego, bo ci bardzo ofensywnie ruszyli na rywali. W 47. minucie mogli zaś prowadzić 1:0! Po stracie Pirulo, futbolówkę odzyskał Stępiński i podał ją do Kuna. Pomocnik dograł do Terpiłowskiego – a ten uderzył. Od powodzenia powstrzymał go jedynie słupek! Niewiele do szczęścia brakowało też główkującemu Kunowi. Po minutach przewagi gości, do ataku rzucili się gospodarze. Najpierw czujność Ravasa sprawdził Oskar Koprowski, za to w kolejnej akcji Pirulo. Słowacki golkiper poradził sobie świetnie i uchronił swój zespół od utraty gola. Obok słupka przymierzył również Pirulo i skończyło się na strachu.
Coraz bardziej gubiącym się widzewiakom pomogli chyba… fanatycy ŁKS, którzy zdecydowali się obrzucić sektor gości pirotechniką, co poskutkowało kilkuminutową przerwą w grze. Tuż po niej, jeszcze przez chwilę lepiej dysponowani byli gracze z al. Unii, jednak później kilka razy groźniej zaatakowali czerwono-biało-czerwoni. W polu karnym był Nunes, lecz jego wrzutkę zablokował jeden z obrońców. Niestety, przewaga Widzewa nie potrwała długo, gdyż w 78. minucie stuprocentową sytuację stworzył sobie rezerwowy, Samu Corral. Po fatalnym błędzie Hanouska, Hiszpan wyszedł sam na sam z Ravasem i na szczęście przegrał ten pojedynek.
Zemściło się to na ełkaesiakach bardzo boleśnie! W 80. minucie spotkania, do Pawłowskiego zagrał Normann Hansen, skrzydłowy utrzymał linię ofsajdu, minął Kozioła i wpakował piłkę prosto do bramki! Po chwili samemu skierował się zaś w stronę sektora gości, celebrując swoją radość wraz z kibicami. Czerwono-biało-czerwoni osiągnęli to, po co tu przyjechali, teraz trzeba było to tylko utrzymać. Aby uspokoić grę oraz ukraść jak najwięcej czasu, na boisko wchodzili więc kolejni rezerwowi: Daniel Villanueva, Krystian Nowak oraz Bartosz Guzdek Pomimo aż dziesięciu doliczonych minut, gospodarze niczego już nie wskórali. I to podopieczni trenera Niedźwiedzia mogli się radować z triumfu i powrotu na drugą pozycję w tabeli I ligi!
ŁKS Łódź – Widzew Łódź 0:1 (0:0)
80′ Pawłowski
ŁKS:
Kozioł – Bąkowicz (90+1′ Kowalczyk), Dąbrowski, Koprowski, Szeliga – Rozwandowicz, Trąbka, Pirulo – Wolski (90+1′ Dankowski), Radaszkiewicz (75’ Ricardinho), Janczukowicz (69′ Corral)
Rezerwowi: Arndt – Nacho, Ibe-Torti, Kuźma, Marciniak
Widzew:
Ravas – Zieliński, Hanousek, Kreuzriegler – Danielak (85′ Nowak), Stępiński, Kun, Nunes – Terpiłowski, Normann Hansen (82′ Villanueva) – Pawłowski (90′ Guzdek)
Rezerwowi: Łytwynenko – Dejewski, Gołębiowski, Letniowski, Mucha, Karasek
Żółte kartki: Wolski, Corral, Koprowski, Rozwandowicz – Pawłowski, Nunes
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Widzów: 15 998