M. Czaplarski: „Żałuję, że nie mogłem zagrać”

24 marca 2017, 17:06 | Autor:

Michał_Czaplarski

W poprzednim sezonie Michał Czaplarski przeszedł drogę z piekła do nieba. Po nieudanej jesieni dostał drugą szansę i wiosną należał do najlepszych w Widzewie. Ten sezon też nie idzie po jego myśli, ale znając 32-latka, łatwo się nie podda.

Na razie Czaplarski nie może nawet trenować z kolegami. Rozłożyła go grypa. „Powoli już staję na nogi. W czwartek wybrałem ostatnią porcję antybiotyku i powinno być już lepiej. Planuję nawet pojawić się w sobotę na stadionie. Nie wysiedzę w domu. Od poniedziałku zamierzam już wrócić do treningów” – mówił WTM.

Obrońca był pod wielkim wrażeniem ceremonii otwarcia nowego stadionu, jak i samego meczu z Motorem Lubawa. „Stadion mamy przepiękny! Atmosfera na nim też była niesamowita. Ilość kibiców, głośny doping i cała oprawa tego spotkania to coś, co tak naprawdę ciężko opisać słowami. To po prostu trzeba poczuć na własnej skórze” – chwalił kibiców oraz projektantów obiektu przy Piłsudskiego.

Niestety Czaplarski mógł oglądać starcie z Motorem jedynie z perspektywy trybun, ponieważ drugi raz w rundzie wiosennej nie został powołany nawet do meczowej osiemnastki. „Żałuję, że nie mogłem zagrać i przeżywać tego z perspektywy murawy albo nawet ławki rezerwowych. Bardzo mi na tym zależało, bo to było szczególne, historyczne wydarzenie. Drugiej szansy już nie będzie” – smucił się widzewiak, który zdaniem Przemysława Cecherza na razie przegrywa rywalizację z kolegami z szatni.

Piłkarz podkreśla jednak, że nie rzuca ręcznika. „Nie mam pretensji do trenera Cecherza, bo to on podejmuje decyzje. Ja muszę robić wszystko, żeby przekonać go do swojej osoby. Na razie Marcin Nowak i Sebastian Zieleniecki wyglądają dobrze, ale muszę być cały czas w gazie, żeby w razie czego być gotowym któregoś z nich zastąpić. Na razie pozostaje mi dopingować ich i resztę drużyny z trybun i ściskać kciuki za to, żeby wywalczyli trzy punkty” – przyznał Michał Czaplarski.