M. Mielcarz: „Wyjątkowo było grać przy takich kibicach”

16 kwietnia 2020, 11:08 | Autor:

Pierwszym członkiem „Drużyny Dekady” został wybrany Maciej Mielcarz. Golkiper, który przy al. Piłsudskiego spędził sześć lat, zajął oczywiście miejsce między słupkami. W niedzielny wieczór na antenie Radia Widzew wyemitowany został wywiad z nim. O czym mówił?

O przyjściu do Widzewa

Przyszedłem do Widzewa wraz z Marcinem Robakiem, za namową Andrzeja Krzyształowicza, który wówczas pełnił w klubie rolę trenera bramkarzy. Miałem przyjemność trenować z nim jeszcze w Koronie i to właśnie stamtąd mnie zapamiętał. Wtedy dostałem też ofertę od trenera Janasa z GKS Bełchatów, ale wszystko potoczyło się tak, że trafiłem do Widzewa.

O świetnym początku sezonu 2012/2013

Wtedy została mocna ekipa po trenerze Michniewiczu. Trener Mroczkowski nie miał problemów z dobraniem taktyki czy podejściem do meczów. Mieliśmy na tyle dobrych zawodników, że wygraliśmy cztery spotkania i byliśmy liderem. Być może przeciwnicy nas trochę lekceważyli, bo wiedzieli, jakie są u nas zawirowania, ale tak czy inaczej zdobyliśmy trzynaście punktów w pierwszych pięciu kolejkach.

O jesieni 2013 roku

Drużyna co pół roku była systematycznie osłabiana, a apogeum nastąpiło właśnie jesienią 2013 roku. Wszystko się wtedy nawarstwiło. Ja byłem w słabej dyspozycji, niektórym zawodnikom również brakowało umiejętności na Ekstraklasę. Motywacja zawsze była. Często jednak głowa chciała, ale nic nie wychodziło.

O kłamstwach Sylwestra Cacka

Byliśmy na rozmowach z Łukaszem Broziem, podczas których Cacek oszukał nas w żywe oczy. Było wtedy mnóstwo zaległości, ale za chwilę miała przyjść transza z Canal+, a po kilku miesiącach kolejna. Zgodziłem się na wzięcie tylko połowy należnej mi sumy, resztę miałem dostać po wpływie kolejnej transzy. Łukasz postąpił podobnie. Dziesięć dni później okazało się, że Widzew ogłosił upadłość układową, w której znalazły się nasze pieniądze. Wiedzieliśmy, że na pewno ich już nie odzyskamy. To był cały Sylwester Cacek.

O odejściu z klubu

Złożyło się na to wiele czynników. Jako kapitan cały czas chodziłem na górę i namawiałem chłopaków, żeby ratowali Widzew poprzez podpisanie papierów związanych z upadłością układową. Większość drużyny to zrobiła, początkowo więc myślałem, że wszystko pójdzie w dobrą stronę. Jak się skończyło, każdy jednak wie. Wszystko się wtedy nawarstwiło. Miałem słabą jesień, na wiosnę nie grałem, nie chciałem też dłużej uczestniczyć w tym, co Cacek robił z klubem.

O bliskim powrocie do Widzewa

Byłem na rozmowach z ówczesnym zarządem, negocjowałem z trenerem Cecherzem i prezesem Klementowskim. Praktycznie się dogadaliśmy i nie wiem, dlaczego transfer nie wypalił. Być może nie dogadały się kluby, bo w pewnym momencie wszystko ucichło. Wtedy do Widzewa przyszedł chyba Maciek Humerski.

O związkach z Łodzią

Osiedliłem się w Łodzi i na pewno Widzew jest w moim sercu na pierwszym miejscu. W tym klubie spędziłem najwięcej czasu, tu najwięcej przeżyłem. Mieszkam w Nowosolnej, niedaleko stadionu, tu jest moje miejsce na ziemi.

O atmosferze na meczach

To jest chyba jedyne miejsce w Polsce, gdzie kibice dopingują przez cały mecz. Kiedyś robił to głównie „Zegar”, a teraz, na nowym stadionie, zaangażowani są już wszyscy. Wyjątkowo było grać przy takich kibicach.

Całą rozmowę z Maciejem Mielcarzem odsłuchać można w Radiu Widzew TUTAJ.

Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Ciapaty
4 lat temu

Cacek później się jakoś tłumaczył na temat tego dlaczego zatopił klub? Czy nabrał wody w usta?

1
0
Would love your thoughts, please comment.x