Na europejskim szlaku! #1 Frankfurt

15 kwietnia 2020, 20:00 | Autor:

Do wznowienia rozgrywek piłkarskich w Polsce wciąż daleka droga, dlatego na WTM postanowiliśmy ruszyć z kolejnym archiwalnym cyklem! Od dziś, co kilka dni, publikować będziemy archiwalne relacje z europejskich wyjazdów kibiców Widzewa w latach dziewięćdziesiątych. Na początek – Frankfurt!

Dwumecz z Eintrachtem w Pucharze UEFA był dla piłkarzy łódzkiego klubu powrotem do Europy po kilku latach przerwy. W pierwszym starciu widzewiacy zremisowali na własnym boisku z Niemcami 2:2, co przed rewanżem pozwalało z optymizmem patrzeć w przyszłość. 30 września 1992 roku do Frankfurtu wybrało się 50 fanów z Polski, którzy jednak nie spodziewali się porażki aż… 0:9. A jak wyglądał ten mecz od strony kibicowskiej?

Zapraszamy do przeczytania relacji ze wyjazdu, której autorem jest Włod.:

Opisując wyjazd do Frankfurtu, nie można nie wspomnieć o wcześniejszym meczu w Łodzi. Pierwsze spotkanie, na początku, ułożyło się bardzo dobrze dla Widzewa. Do przerwy prowadziliśmy już 2:0 i gdyby w pierwszych minutach drugiej potowy Koniar zdobył gola, byłoby już chyba po meczu. A tak Niemcy wyrównali, pod koniec turecki sędzia nie uznał bramki dla RTS (spalony). Pojedynek zakończył się wynikiem 2:2. Łódź nadal została nie zdobyta przez zespoły Bundesligi (Borussia 1:0 w 1984 r.., Bayer Uerdingen 0:0, Eintracht 2:2, potem Borussia Dortmund 2:2). Pojedynek w Łodzi dobrze powinni zapamiętać niemieccy kibice. Rozegraliśmy z nimi towarzyski mecz, potem był wspólny obiad.

Na rewanż do Frankfurtu była organizowana, przez biuro turystyczne, wycieczka autokarowa. Drugi autokar wynajął klub, kilku fanów wybrało się swoimi samochodami. Gros osób wyjechało z Łodzi po południu na jeden dzień przed rozegraniem meczu. W owym czasie prasa opisywała ekscesy skinów z byłej NRD i dlatego jechaliśmy dłuższą trasą przez ówczesną Czechosłowację i południe Niemiec. Podróż nie była zbyt emocjonująca. Tylko na granicy polsko-czechosłowackiej celnicy z ciekawością wypytywali się, gdzie jedziemy. Rozmawiali z nami o spotkaniach Galatasaray – GKS Katowice i Miedź – Monaco. Do Frankfurtu dojechaliśmy na kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania. Wylądowaliśmy pod stadionem i „warowaliśmy” tam do początku meczu, ponieważ nasz pilot wcześniej nie rozdał nam biletów. Oczywiście w międzyczasie największym zainteresowaniem cieszyły się stoiska z pamiątkami sportowymi. Chyba nie byliśmy najlepszymi klientami – wiadomo, Polak potrafi. Porobiliśmy sobie trochę fotek i udaliśmy się na stadion. Byliśmy ciekaw i jak będą odnosić się do nas gospodarze – oni jednak nas nie zauważali. Na meczu nie było kompletu widzów.

O meczu nie będę pisał. Pamiętam tylko, że mogliśmy zdobyć chociaż honorową bramkę, niestety nie udało się. Pytany po meczu o niewykorzystane sytuacje jeden z załamanych piłkarzy powiedział: „Jaka jest różnica między 0:9 a 1:9?”. Dla mnie jest, ponieważ żaden kretyn nie mógłby zaśpiewać takiej jednej przyśpieweczki, po prostu nie byłoby rymu. W czasie meczu próbowaliśmy dopingować naszych, potem już tylko patrzyliśmy. Gdy po spotkaniu oczekiwaliśmy na autokar, podszedł do nas redaktor Laskowski z TVP. Był w szoku. „Co teraz będzie z Widzewem?” – zapytał. A za trzy dni do Łodzi miała przyjechać warszawska Legia. Wiedzieliśmy tylko jedno – nie opuścimy Widzewa. Do Polski wjechaliśmy ze śpiewem na ustach. Celnicy, gdy dowiedzieli się kto przekracza ich granicę, z politowaniem kiwali głowami. Nie było żadnej kontroli. We Wrocławiu wrzeszczeliśmy co sił o swoim przywiązaniu do barw. W Łodzi, żegnając się, jednocześnie umawialiśmy się na mecz z Legią.

Przez trzy dni prasa rozpisywała się o zmianie numeru kierunkowego do Łodzi z 0-42 na 0-9. Piłkarze musieli mieć niezłego stracha, że ich wygwiżdżemy, nic z tego. Na godzinę przed meczem towarzystwo na stadionie śpiewało w najlepsze. Nikt nikogo do tego nie namawiał. Okazało się, że kibice RTS Widzew Łódź są ze swoim zespołem na dobre i złe! To właśnie wtedy po raz pierwszy w Polsce można było usłyszeć: „Kto wygra mecz? Widzew, Widzew, Widzew!!!”. I wygrał 2:0. Widzewski charakter jeszcze raz zwyciężył, na przekór wszystkim naszym wrogom.

Subskrybuj
Powiadom o
8 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
zgredek
4 lat temu

Pamiętam… TYLKO Widzew, eRTeeS !!!

vlodi
4 lat temu

Marcin ze Skierniewic w białym sempericie.

mario1910
4 lat temu

Szkoda, że brak relacji z drugiego autokaru…:-) Pozdrawiam wszystkich, którzy zaliczyli ten wyjazd

paw.
4 lat temu

http://ewidzew.pl/forum/Dodam tylko, że Niemcy obdarowali nas na drogę powrotną dużą ilością kanapek, piwa czy wody.

aleksander
4 lat temu

bylem na meczu z legla i to cwaniaczkow zabolalo przyjechala wielka legia i dostala baty oby tak do konca swiata

Zygmunt
4 lat temu

Również pamiętam, ale rewanż oglądałem w TVP. Przez kilka następnych lat znajomi nazywali mnie złośliwie „09”. Tak naprawdę to dopiero LM zamknęła im gęby. Raz na zawsze.

Krzysztofpiastòw
4 lat temu

Wszystko ładnie pięknie w pierwszym meczu szkoda okazji na 3-0(byłem)
Ale może niech mi ktoś wyjaśni,PO CO BAZGRAĆ PO POLSKIEJ FLADZE???? Dotyczy to co prawda głównie skoków na nartach.

jazz1910
4 lat temu

Byłem na obu meczach w Łodzi. Z Eintrachtem miałem bilet 000001. A legła? Miny przed meczem mieli bojowe. A tylko przed

8
0
Would love your thoughts, please comment.x