Oceny widzewiaków po meczu z Lechią

29 sierpnia 2016, 18:32 | Autor:

piłkarze

Po raz pierwszy w tym sezonie Widzew stracił punkty. Po ciężkim meczu z Lechią Tomaszów Mazowiecki z wyjazdu do Łodzi udało się przywieźć tylko remis. Kilku zawodników zagrało poniżej oczekiwań, dlatego dobrze może zrobić im dwutygodniowa przerwa.

Michał Choroś (piłkarz meczu):
Zdecydowanie najlepszy zawodnik w zespole Widzewa. Gdyby nie jego wyśmienite interwencje, do przerwy łodzianie schodziliby z bagażem trzech bramek. Doskonale spisał się w dwóch pojedynkach sam na sam z Mateuszem Broziem, a także przytomnie, nogami obronił strzał w krótki róg Marcina Mireckiego. Po przerwie znów zatrzymał Mireckiego, gdy ten huknął z woleja pod poprzeczkę i pewnie na linii wyłapał płaski strzał rezerwowego Jardela. Kontrowersja pojawia się dopiero przy golu straconym przez widzewiaków bezpośrednio po rzucie rożnym. Zdaniem Chorosia był on ewidentnie faulowany, co widać na meczowym skrócie. Bramkarz nie miał też w tej sytuacji należytego wsparcia swoich kolegów.
Ocena: 8

Marcin Kozłowski:
Odkąd wskoczył do pierwszej jedenastki prezentuje niezłą formę. Co prawda w Tomaszowie zagrał nieco słabiej, niż przeciwko Concordii, to i tak był chyba najlepszym graczem z całej formacji obronnej. Jak zwykle Kozłowski nie bał się pójść do przodu i pokazał kilka ciekawych akcji, jak chociażby ta, gdy po minięciu dryblingiem dwóch rywali został sfaulowany na 20. metrze. Harował też w obronie, m.in. wybijając piłkę z linii bramkowej. Gdy do zdrowia wróci Kamil Tlaga rywalizacja pomiędzy tą dwójkę będzie bardzo zacięta i interesująca!
Ocena: 7

Norbert Jędrzejczyk:
W pierwszej połowie para środkowych obrońców dostosowała się do poziomu środka pola i w tej strefie boiska w zespole Widzewa panował jeden wielki chaos. Później Jędrzejczyk z Michałem Czaplarskim i zmieniającym go Sebastianem Zielenieckim zaczęli bronić lepiej i rywalom trudniej było przedrzeć się w pole karne.
Ocena: 6

Michał Czaplarski:
Podobnie, jak Jędrzejczyk kiepsko wszedł w mecz i dwie akcje Brozia sam na sam z Chorosiem, to częściowo także wina pary stoperów. W drugiej połowie Czaplarski prezentował się już lepiej, ale meczu nie dokończył. Przy walce o górną piłkę doznał urazu barku, który wyeliminuje go z gry aż na sześć tygodni.
Ocena: 6

Bartłomiej Gromek:
Trwa fatalna seria występów lewego obrońcy. Gromek był niemiłosiernie ogrywany przez Mireckiego, który dostawał wiele długich za plecy zbyt wysuniętego widzewiaka. Nic nie wnosił też do gry ofensywnej. Na domiar złego 20-latek obejrzał czwartą żółtą kartkę w sezonie i w Łomży nie zagra. Będzie miał czas, na dojście do odpowiedniej formy, a konkurenci do miejsca w składzie, na wykorzystanie tej szansy.
Ocena: 5

Przemysław Rodak:
Koszmarny początek meczu w wykonaniu dwójki środkowych pomocników. Seria niecelnych podań wszerz boiska pozawalała lechistom uruchamiać szybkie ataki, co skończyłoby się utratą kilku goli, gdyby nie postawa Chorosia. Później Rodak trochę się ogarnął i zaczął wygrywać pojedynki. Rywale przeszli więc na ataki bokami, głównie prawym skrzydłem.
Ocena: 6,5

Princewill Okachi:
Nie tylko Rodak zaliczył poważny błąd w środku pola, dzięki któremu Lechia miała świetną sytuację bramkową. Zdarzyło się to także Okachiemu, któremu w dziecinny sposób rywale zabrali piłkę. Niger[/quote]yjczyk z czasem także złapał rytm i zaczął robić to, co umie najlepiej, czyli notować masę przechwytów. Przez to gospodarze całkowicie odpuścili sobie ataki środkiem boiska.
Ocena: 6,5

Adrian Budka:
W pierwszej połowie był aktywny i dobrze współpracował z Kozłowskim, kilkukrotnie zmieniając się z nim pozycjami. W kluczowych momentach brakowało mu jednak dokładności, jak np. przy strzale z woleja jeszcze przy wyniku 0:0. Po przerwie był mniej widoczny, ale słabiej w ofensywie prezentowała się w zasadzie cała drużyna. Liczyliśmy, że po środowym odpoczynku Budka da więcej, ale nie udało się.
Ocena: 6,5

Mariusz Zawodziński:
Daleko mu do formy chociażby z początku poprzedniej rundy, ale nawet mimo to miał okazję do zaliczenia asysty. Jego przytomnie podanie wślizgiem zmarnował jednak Piotr Burski. Zawodziński zatracił gdzieś luz w grze i smykałkę do kreowania okazji swoim kolegom. Musi szybko złapać formę, bo jego asysty są Widzewowi bardzo potrzebne.
Ocena: 6

Daniel Mąka:
Znów jeden z najlepszych piłkarzy łódzkiej drużyny. Miał spory wkład w zdobytego gola, bo to po jego zagraniu z pierwszej piłki i kiksie Pawła Magdonia Burski znalazł się przed szansą na bramkę. W drugiej połowie starał się jeszcze ciągnąć grę do przodu, ale wychodziło mu to tak sobie. Najlepszą okazję miał w 52. minucie, ale jego strzał przy słupku Patryk Grejber sparował na róg. Mąka kiepsko zniósł tropikalne warunki do gry i opuścił boisko przed czasem.
Ocena: 7

Piotr Burski:
W ostatnich meczach imponuje formą strzelecką, notując bardzo ważne trafienia. W ostatnich dwóch spotkaniach Burski wykorzystuje jednak mniej okazji, niż ma. W Tomaszowie też mógł otworzyć wynik już wcześniej, ale po dobrym podaniu Zawodzińskiego za długo zwlekał z oddaniem strzału. Miał też szansę na gola dającego prowadzenie 2:1, ale uderzył zbyt lekko. Chyba lepszym rozwiązaniem byłoby zagranie do wbiegającego w pole karne Mąki.
Ocena: 7

Rezerwowi

Mateusz Michalski:
Po meczu z Concordią, który zaczął w pierwszym składzie, wrócił na ławkę. Na boisko wszedł po godzinie gry, ale występu nie zapisze do udanych. Piłkarsko nie wniósł zbyt wiele, a do tego został mocno poobijany przez rywali. Do tego stopnia, że Michalski po 20 minutach zszedł z murawy, a po końcowym gwizdku w towarzystwie Czaplarskiego karetką pojechał do szpitala na badania.
Ocena: 5,5

Sebastian Zieleniecki:
Z konieczności zastąpił kontuzjowanego Czaplarskiego i zaliczył kilka minut dobrej gry. Nie popełniał błędów, co dobrze wróży. Zieleniecki powinien na dłużej wskoczyć teraz do składu.
Ocena: brak

Kamil Sabiłło:
Zmienił zmęczonego Mąkę i starał się ożywić grę Widzewa w przednich formacjach. Poza walecznością i obejrzeniem drugiej żółtej kartki w sezonie Sabiłło niewiele jednak pokazał.
Ocena: brak

Patryk Strus:
Wszedł na boisko jako ostatni z rezerwowych, ale zdążył stanąć przed świetną szansą na zadanie decydującego ciosu. Strusowi piłka jednak trochę odskoczyła i w zasadzie podał ją bramkarzowi.
Ocena: brak