Oceny widzewiaków po meczu z Astorią

3 września 2015, 18:17 | Autor:

piłkarze

W piątym ligowym meczu Widzew odniósł czwarte zwycięstwo. Humor po wygranej psuła nieco postawa drużyny w drugiej połowie spotkania z Astorią. Słaba gra i wynik niepewny do końcowego gwizdka daje sztabowi szkoleniowemu powody do myślenia. Jak WTM ocenił piłkarzy za wczorajsze starcie?

Michał Sokołowicz:
Czwarty raz zakończył mecz bez straty gola. Nikt w całej lidzie nie notował tak często czystego konta. Co prawda w środę Sokołowicz przez większą część spotkania był bezrobotny, ale w końcówce kila piłek groźnie przelatywało przez pole karne i trzeba było do końca zachować czujność. Na szczęście golkiper nie popełnił nawet najdrobniejszego błędu.
Ocena: 7

Daniel Maczurek:
Po raz pierwszy w sezonie wystąpił nie na środku obrony, a na jej prawej stronie. W defensywie spisywał się bez zarzutu. Raz stracił piłkę w okolicach pola karnego łodzian, ale sam szybko wrócił za rywalem i ją odebrał. Nieco blado wypadł w ataku, ale możemy to zrzucić na karb mniejszego doświadczenia w grze na boku obrony. Wzrost Maczurka przydawał się przy stałych fragmentach gry.
Ocena: 6

Damian Dudała:
Znów potwierdził, że może być liderem widzewskiej obrony. Nie zanotował wczoraj żadnego błędu, świetnie radził sobie w powietrzu, a gdy było trzeba, wślizgami wyłuskiwał piłkę przy linii bocznej. Dobrze asekurował kolegów i naprawiał ich wpadki. Dudała nie ustrzegł się jednak drugiej w sezonie żółtej kartki.
Ocena: 7

Michał Polit:
Pierwszy raz wystąpił od początku w spotkaniu ligowym. Stanowił dobre uzupełnienie Dudały, nie popełniał błędów i nie dopuszczał rywali pod pole karne. Inna sprawa, że zwłaszcza w pierwszej połowie obrona Widzewa mogłaby się położyć na boisku, a i tak nie stało by się nic groźnego. Pod koniec meczu Polit wygrał kilka główek.
Ocena: 6

Mateusz Milczarek:
Zagrał lepiej, niż w Kleszczowie. Wrócił na swoją lewą stronę i często włączał się do akcji ofensywnych. W pierwszej połowie zanotował znakomitą dwójkową akcję z Kamilem Bartosem, ale później zmarnował ją Michał Czaplarski. Z meczu na mecz Milczarek powinien dawać drużynie więcej. Musi się tylko odpowiednio w niej zadomowić.
Ocena: 7

Adrian Budka (piłkarz meczu):
Zagrał tylko 45 minut, a i tak zdążył złapać od nas tytuł piłkarza meczu. Znakomicie wszedł w spotkanie i co chwila niepokoił obronę Astorii atakami ze skrzydła. Posłał kilka piekielnie groźnych podań w pole karne i tylko nieskuteczność kolegów zabrała mu ze dwie-trzy asysty. Tuż przed przerwą, przy jednym ze sprintów, Budce odnowił się uraz mięśnia dwugłowego i na drugą połowę już nie wyszedł. Kto wie, może częściowo dlatego zespół stanął na boisku po zmianie stron.
Ocena: 7

Mariusz Rachubiński:
Kapitan Widzewa zalicza okres słabszej gry. Już w Kleszczowie wypadł przeciętnie, a wczoraj tylko potwierdził lekki spadek formy. Był aktywny, ale gdy tylko miał okazję do strzału, pudłował lub trafiał w bramkarza. Zaliczył też kilka niepotrzebnych strat i niewiele pomagał Okachiemu w destrukcji. Pod koniec meczu Rachubińskiego zmienił Kamil Wielgus.
Ocena: 5

Princewill Okachi:
Środek pola we wczorajszych zawodach wyglądał gorzej niż zwykle nie tylko ze względu na słabszą grę Rachubińskiego, bo swoje trzy grosze dołożył też Okachi. Nigeryjczyk starał się rozgrywać piłkę i harować w destrukcji, ale wychodziło mu to zdecydowanie poniżej sporych przecież możliwości. Kilka niepotrzebnych strat, z których jedna mogłaby być dla zespołu zabójcza. Dopóki na boisku był Budka, wymieniał podania głównie z nim. Gdy skrzydłowego zabrakło, zgasł. W pewnym momencie dokleił się nawet do pary stoperów, przez co w ustawieniu łodzian robiła się spora dziura.
Ocena: 5

Kamil Bartos:
Zgodnie z naszymi sugestiami zaczął od początku i był to strzał w dziesiątkę. Bartos dobrze pracował na lewej stronie, wymieniał pozycję z Milczarkiem, a przede wszystkim dobrze podawał w pole karne. Ze swoją szybkością i umiejętnością gry 1 na 1, powinien na dłużej zagościć w pierwszej jedenastce Widzewa.
Ocena: 7

Michał Czaplarski:
Na początku nie mógł się wstrzelić i marnował dobre okazje po podaniach Budki. W 20 minucie zachował się już właściwie. Dobrze uwolnił się spod opieki obrońcy, nabiegł na piłkę i umieścił ją w siatce. Dużo pracował dla drużyny. W drugiej połowie Czaplarski nie mógł pogodzić się ze słabszą postawą całego zespołu i ustawiał do pionu swoich kolegów.
Ocena: 7

Nikodem Kasperczak:
Wrócił do wyjściowej jedenastki i znów miał kilka okazji do zdobycia premierowego gola w oficjalnym spotkaniu. Niestety, albo Kasperczak sam marnował świetne podania, albo trafienie zabierał mu sędzia. W 33 minucie pokonał bramkarza, ale arbiter ze Skierniewic zachował się fatalnie i zamiast zastosować korzyść, cofnął akcję do faulu przed polem karnym. Notę ratuje mu jednak asysta przy bramce. W drugiej połowie zmieniony przez Adriana Kralkowskiego.
Ocena: 7

Zmiany

Igor Świątkiewicz:
Po paru słabszych meczach usiadł na ławce, ale szybko z niej wstał. Jeszcze przed gwizdkiem zapraszającym piłkarzy na przerwę musiał wejść w miejsce kontuzjowanego Budki. Świątkiewicz potwierdził jednak, że do wysokiej formy mu daleko. Starał się, szarpał na prawym skrzydle, ale wiele pożytku z tego nie było.
Ocena: 5

Adrian Kralkowski:
Pojawił się na placu gry w 55 minucie i po chwili mógł cieszyć się z gola. Jego strzał poszedł jednak koło bramki. Parę minut później złapał głupią kartkę za zupełnie niepotrzebne przytrzymywanie rywala na połowie Astorii. Z pozoru błahe zdarzenie miało swoją konsekwencję w doliczonym czasie spotkania, gdy Kralkowski musiał już faulować, by przerwać akcję przeciwników. W efekcie obejrzał drugie „żółtko” i musiał zejść z boiska z czerwoną kartką. Był na siebie bardzo zły, ale powinien jak najszybciej zapomnieć o tym wydarzeniu. Najlepiej niech zmaże plamę już w Paradyżu. Golem.
Ocena: 4

Michał Pietras:
W 78 minucie zmienił Bartosa, by zabezpieczyć lewą stronę. Spisywał się przyzwoicie, choć zdawało się, że nie może znaleźć sobie miejsca na boisku. Jego występ był za krótki, by móc go rzetelnie oceniać.
Ocena: brak

Kamil Wielgus:
Na ostatnie minuty zastąpił Rachubińskiego i ledwie kilka razy dotknął piłki. Niemniej każde takie doświadczenie będzie wzbogacało 17-letniego Wielgusa. Liczymy, że wkrótce dostanie więcej czasu na zaprezentowanie swoich ciekawych umiejętności.
Ocena: brak