Oceny widzewiaków po meczu z Resovią

24 lipca 2020, 08:35 | Autor:

Po świetnym meczu ze Stalą Stalowa Wola, w starciu z Resovią piłkarze Widzewa ponownie zaprezentowali się bardzo słabo i przegrali 0:1. Nic zatem dziwnego, że na notę powyżej wyjściowej zasłużył tylko jeden zawodnik. A jak oceniliśmy wszystkich graczy?

Wojciech Pawłowski:
Po dwóch dobrych występach przyszedł czas na nie najlepszy. Oczywiście, na tak krytyczną ocenę występu Pawłowskiego wpływ ma błąd przy wyjściu z bramki, który zakończył się zagraniem ręką i słuszną czerwoną kartką. Wcześniej golkiper miał jednak swoje momenty, w pierwszych minutach świetnie interweniował na przedpolu, wyłapał też niezbyt trudny strzał Daniela Świderskiego. Zawalił osłabiając zespół i to zostanie mu zapamiętane.
Ocena: 4,5

Łukasz Kosakiewicz (piłkarz meczu):
Po dokładnej analizie spotkania wyszło nam, że to prawy obrońca zagrał najlepiej lub najmniej źle w łódzkiej drużynie. Jako jeden z nielicznych potrafił tworzyć zagrożenie pod bramką dobrze dysponowanego Marcela Zapytowskiego. Tym razem precyzyjnie dośrodkowywał również z piłki będącej w ruchu, a po jednej z takich wrzutek Marcin Robak oddał jedyny (!!!) celny strzał dla Widzewa w tym spotkaniu. Kosakiewicz wygrywał najwięcej pojedynków, notował mało strat, celnie podawał. Pół noty zabieramy mu za ósmą w sezonie żółtą kartkę, przez którą nie zagra ze Zniczem Pruszków.
Ocena: 6,5

Sebastian Rudol:
Z szesnastu stoczonych pojedynków wygrał tylko połowę. Rzadko obierał piłki, zdarzało mu się je tracić. Rudol ma też sporo za uszami w sytuacji z 77. minuty, gdy pozwolił uciec Świderskiemu, którego Pawłowski powstrzymał dotykając futbolówki ręką. Również przy stracie gola, obrońca zostawił byłemu napastnikowi Widzewa zbyt wiele miejsce i ten swobodnie podał do Maksymiliana Hebla. To był występ poniżej oczekiwań.
Ocena: 5

Daniel Tanżyna:
Obok Kosakiewicza piłkarz, do którego można mieć najmniej pretensji. Kto wie, być może tylko dlatego, że po przerwie zamiast wrócić na murawę, pojechał na badania do szpitala. Było to efektem groźnie wyglądającego zderzenia z Sebastianem Zalepą. W pierwszej połowie Tanżyna nie popełniał większych błędów, choć z wygrywaniem pojedynków mogłoby być nieco lepiej. Zaprezentował się przeciętnie, ale i tak lepiej od zmiennika.
Ocena: 6

Kornel Kordas:
Zagrał słabiej niż w Katowicach czy w meczu ze Stalą Stalowa Wola. Nie był tak agresywny w odbiorze, rzadziej podłączał się do ataków, a gdy już to robił, nie umiał przedrzeć się przez szczelną defensywę rzeszowian. W obronie Kordas nie popełniał jakichś poważniejszych błędów. On także kończy z notą wyjściową.
Ocena: 6

Bartłomiej Poczobut:
Kolejny gracz, który obniżył loty po bardzo dobrym spotkaniu ze „Stalówką”. Za mało agresywności w grze, co przekładało się na kiepskie statystyki pojedynków. Jeden niecelny strzał czy kiepskie dośrodkowanie to za mało. Słaby występ Poczobuta, a na dodatek okraszony żółtą kartką. Oby dołożył więcej jakości w sobotnim finale sezonu.
Ocena: 5

Mateusz Możdżeń:
Nie może się odkręcić od kilku spotkań. Nawet po meczu ze Stalą chwaliliśmy go bardzo umiarkowanie, a teraz kompletnie nie ma za co. Mało widoczny, mało konkretny. Miał być reżyserem gry łodzian, ale okres po pandemii ma naprawdę kiepski. Dość powiedzieć, że zanotował w nim jedną asystę i nie strzelił żadnego gola. W starciu z Resovią nie było z Możdżenia wielkie pożytku ani w kwestii budowy akcji, jak i w defensywie. A przecież 2020 miał należeć do niego…
Ocena: 5

Henrik Ojamaa:
Gdy już zagra dobrze i wydaje się, że może to być przełomowy występ, obniża loty i ponownie irytuje. Tak było w niedzielę, gdy Ojamaa sprawiał wrażenie nieobecnego. Rzeszowskie powietrze chyba mu nie służy, bo podobnie prezentował się w meczu ze Stalą. Co z tego, że miał 82% celnych podań, skoro niczego konkretnego one nie dawały. Podobnie jak fakt, że oddał dwa strzały, ale oba były niecelne. Został zmieniony w 75. minucie, gdy zespół grał jeszcze w komplecie.
Ocena: 5,5

Adam Radwański:
Jeden z najlepszych piłkarzy pojedynku ze Stalą także wyraźnie obniżył jakość. Radwański nie kreował akcji, nie przyspieszał gry. Stracił piłkę czternastokrotnie, wygrywał raptem co trzeci pojedynek. Również dwukrotnie strzelał na bramkę gospodarzy, ale ani razu w nią nie trafił. Pomocnikowi zabrakło pomysłowości, szybkości i zadziorności. Miejmy nadzieję, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa, bo liczymy na niego w starciu ze Zniczem.
Ocena: 5

Konrad Gutowski:
Jeżeli skrzydłowy zalicza w całym spotkaniu jeden niecelny strzał i jedno niecelne dośrodkowanie, to co jest wyraźnie nie tak. Broni się teoria, która mówi, że Gutowski będzie miał problem z zachowaniem miejsca w składzie w przyszłym sezonie, gdy straci przywilej bycia młodzieżowcem. W Rzeszowie wyglądał jak większość kolegów – bez ikry, bez pomysłu na robicie obrony przeciwnika, bez wiary w swoje umiejętności.
Ocena: 5

Marcin Robak:
Piłkarz meczu ze Stalą, jeden z najsłabszych graczy Widzewa w Rzeszowie. Fakt, że po jego główce padł jedyny celny strzał w tym spotkaniu, nie ratuje niskiej oceny pracy Robaka. Notorycznie przegrywał starcia z rywalami, znów zanotował najwięcej strat w drużynie, nic nie wychodziło z kombinacyjnych akcji czy uderzeń z rzutu wolnego. Kapitan nie miał swojego dnia, co przełożyło się na grę całego zespołu lub odwrotnie. Fakt jest taki, że najlepszy strzelec w niedzielę zawiódł.
Ocena: 5

REZERWOWI

Hubert Wołąkiewicz:
Wyszedł do gry na drugą połowę za kontuzjowanego Tanżynę i niestety był głównym sprawcą nieszczęścia, jakie spotkało łodzian w 64. minucie. Wołąkiewicz nie trafił w piłkę w prostej sytuacji w polu karnym, ta trafiła do Hebla, a po jego strzale do siatki. Co ciekawe, ostatni kwadrans stoper spędził między słupkami, bo po czerwonej kartce dla Pawłowskiego goście nie mogli przeprowadzić już czwartej zmiany. Zachował czyste konto, ale nie będziemy go za to nosić na rękach.
Ocena: 4,5

Rafał Wolsztyński:
Spędził na murawie pół godziny i w tym czasie dał się zapamiętać tylko z niezłej, choć niecelnej próby z rzutu wolnego. W pozostałych momentach Wolsztyński był zbyt statyczny, ale warto podkreślić, że to po jego wrzutce bliski samobójczego trafienia był Jakub Persak. Piłka trafiła jednak w słupek.
Ocena: 6

Christopher Mandiangu:
Obraz nędzy i rozpaczy. Jeżeli ktokolwiek miał jeszcze złudzenia, że Mandiangu może coś dać drużynie zanim ją opuści (Marcin Kaczmarek chyba miał, skoro wpuścił go na boisko), to po meczu w Rzeszowie wyzbył się ostatnich resztek. Skrzydłowy zagrał na alibi, nie dał od siebie niczego konkretnego poza niecelnym strzałem i jeszcze zdążył obejrzeć kartkę. Panu już dziękujemy.
Ocena: 5

Skala ocen: 1-10 (wyjściowa 6)

Metodologia oceniania:

Każdy zawodnik zaczyna mecz z wyjściową oceną 6. Po udanym zagraniu otrzymuje pół punktu, a jeśli jest to kluczowe dla przebiegu meczu (np. gol, asysta, ważne podanie lub istotna interwencja obronna), cały punkt. Analogicznie punkty są odejmowane po nieudanym zagraniu. Na koniec spotkania punkty są zliczane, tworząc finalną ocenę zawodnika. Pod uwagę bierzemy tylko graczy, którzy spędzili minimum 15 minut regulaminowego czasu gry.