Oceny widzewiaków po meczu z Wisłą

2 maja 2015, 11:48 | Autor:

piłkarze

Cel, postawiony przed widzewiakami, oddala się. Znów po dobrym meczu drużyna zaprezentowała się zupełnie inaczej na wyjeździe. W Płocku zawiedli przede wszystkim zawodnicy ofensywni. Poniżej oceny wszystkich graczy RTS oraz ich trenera.

Maciej Krakowiak:
Tym razem szczęście go opuściło, bo przy obu straconych golach niewiele zabrakło mu do skutecznej obrony – piłka przechodziła między nogami, kilka centymetrów w bok i Krakowiak odbiłby ją. Poza tym bronił poprawnie, skutecznie interweniował na przedpolu, udanie wyprowadzał piłkę do gry. Co miał obronić – obronił, co miało wpaść – wpadło. Dlatego nota taka sobie.
Ocena: 6

Konrad Wrzesiński:
Zaczął na prawej obronie, ale grał bardzo wysoko, jak ofensywny skrzydłowy. W pierwszej połowie brakowało mu dokładności przy przyjęciu piłki, czy precyzji przy strzale, gdy dostał świetne podanie po ziemi od Lisowskiego. Po stracie gola całkowicie Wrzesiński przestawił się na atak, co pozwoliło mu strzelić drugiego gola w tym sezonie. Jak sam mówił po meczu, bramka jednak nie cieszy, bo nie daje nawet punktu. Występ na plus.
Ocena: 7

Arkadiusz Kasperkiewicz:
Poprawny występ Arka, który w końcu ustrzegł się poważniejszych błędów w wyprowadzaniu piłki. Wygrywał pojedynki główkowe i nie dał się ogrywać na ziemi. Z Nowakiem tworzyli parę pewnych obrońców, która nie dała rozpędzić się rywalom środkiem pola. Próbował znów odważnego wyjścia z piłką i omal nie powtórzyła się bramkowa akcja z meczu z Chojniczanką. Niestety Osmanaj był na spalonym.
Ocena: 6

Krystian Nowak:
Drugi ze środkowych defensorów także zaliczył nie najgorsze zawody. Niczego nie zawalił, a momentami ratował skórę kolegom, jak choćby w 82 minucie, gdy w ostatniej chwili wybił piłkę spod nóg strzelającego Krzywickiego. Nowak mało angażował się jednak w grę do przodu, nie rzucał długich crossów, niewidoczny przy stałych fragmentach gry.
Ocena: 6

Tomasz Lisowski (piłkarz meczu):
Dużo bardziej aktywny w pierwszej, niż w drugiej połowie. Po jego dobrym zagraniu gola na 1:0 mógł zdobyć Wrzesiński. W kilku moment Lisowskiemu brakowało precyzji, by lepiej zachować się w pobliżu pola karnego Wisły. W drugiej części meczu większość akcji szła prawą stroną, więc miał mniej roboty, ale nie przeszkodziło mu to w zaliczeniu ładnej asysty. Notę obniża jednak brak krycia Jabłońskiego przy golu na 1:2, choć pamiętać trzeba, że w tamtej chwili źle zachowało się kilku łodzian.
Ocena: 7

Szymon Zgarda:
Kolejny słaby występ Zgardy. O ile jeszcze w pierwszej połowie potrafił trzymać środek i fajnie zbierać piłki, o tyle w drugiej całkowicie zgasł. Często wchodził do linii obrony, gdy boczni defensorzy szli wysoko do przodu, i przez to nie nadążał z pressingiem, tworząc dziurę w środku pola. Tak właśnie padł decydujący gol w meczu, gdy pomocnik nie zdążył doskoczyć do podającego. Przy pierwszym trafieniu, również on źle zachował się, odpuszczając krycie strzelca. Złapał kartkę, gdy przy jednej z licznych kontr Wisły przeciwnik omal nie wkręcił go w ziemię. Z tym obciążeniem Zgarda do końca grał już „na bezpieczniku”.
Ocena: 3

Tsubasa Nishi:
Bezbarwny występ Nishiego, który był dużo mniej aktywny, niż w poprzednich spotkaniach. Przed przerwą pomagał drużynie dłużej utrzymywać się z piłką na połowie Wisły, ale brakowało przyspieszenia, podania penetrującego pole karne płocczan. Po zmianie stron długo nie opuszczał okolic własnego pola karnego – zresztą, jak cała drużyna. Dopiero w końcówce meczu Widzewowi udało się przełamać dominację rywala, ale Japończyk nadal był zbyt stateczny.
Ocena: 5

Edgar Bernhardt:
Jeden ze słabszych meczów Bernhardta w tej rundzie. Zbyt mało widoczny, nie angażował się w walkę tak, jak robił to w poprzednich spotkaniach. Niewidoczny w ataku, nie brał udziału w kombinacyjnym rozgrywaniu piłki z kolegami. W drugiej połowie sztab szkoleniowy stracił do niego cierpliwość i zdjął go z boiska.
Ocena: 5

Rok Straus:
Do 79 minuty grał tak, jak zwykle – nie kreował gry, nie szukał odważnych podań, tylko zagrywał piłkę w najłatwiejszy sposób. Stracił kilka piłek, które uruchamiały groźne kontry Wisły. Jednym zagraniem podniósł sobie jednak notę, bowiem do Straus rozpoczął atak, po którym Lisowski celnie dośrodkował na głowę Wrzesińskiego.
Ocena: 6

Veljko Batrovic:
Najlepszy i najbardziej aktywny zawodnik Widzewa w pierwszej połowie. Był wszędzie, rozgrywał, podawał i strzelał. Gdyby Kwiek lepiej wyczuwał intencję Czarnogórca, ten mógłby mieć na koncie ze dwie asysty. Szkoda, że w przewie został zmieniony, bo łodzianie stracili swoją najgroźniejszą broń w piątkowy wieczór. Wojciech Stawowy tłumaczył roszadę kontuzją zawodnika, choć sam Batrovic o zmianę nie prosił. Gdyby zagrał na takim poziomie cały mecz, pewnie zgarnąłby tytuł MVP.
Ocena: 7

David Kwiek:
Dużo słabszy występ, jak przed tygodniem. Słabo rozumiał się z kolegami, a zwłaszcza z Batrovicem, który zagrywał mu dobre, prostopadłe piłki, ale Kwiek nie umiał wejść na nie w odpowiednim tempie. Niewiele pokazał, mało widoczny w ofensywie, nie walczył i dlatego nie dokończył meczu.
Ocena: 5

Zmiany

Liridon Osmanaj:
„Zamienił stryjek siekierkę na kijek” – za aktywnego i kreującego akcje Batrovica wszedł niewidoczny i lakoniczny Osmanaj. Słoweniec dał słabą zmianę, nie powalczył, nie pociągnął zespołu w trudnym momencie. Nie trzymał linii spalonego i dał się wyprzedzać obrońcom.
Ocena: 5

Kosuke Kimura:
Tylko o nim można powiedzieć, że opłaciło mu się opuszczać ławkę rezerwowych. Kimura zajął miejsce na prawej obronie, ale ciągnął akcje do przodu, nie tracił piłek i starał się je rozgrywać. Nie wniósł żadnej rewolucji do gry łodzian, ale z pewnością jego występ można ocenić na mały plus.
Ocena: 6

Mariusz Rybicki:
Fatalny mecz Rybickiego, który przez kwadrans z hakiem swojego pobytu na boisku ani razu nie pokazał się z dobrej strony. Tracił każdą piłkę, jaką otrzymywał, nie potrafił dryblować, dośrodkować czy choćby w tempo podać do kolegi. Zanim oddał futbolówkę, musiał się chwile zastanowić, co ma zrobić i było po zabawie. Z taką grą, jak wczoraj, „Ryba” nie ma prawa powąchać murawy.
Ocena: 3

Trener 

Wojciech Stawowy:
Szkoleniowiec konsekwentnie trzyma się swojej taktyki i kibice mogą być już pewni, że się to nie zmieni. Koronkowe rozgrywanie piłki przez niemających do tego technicznych predyspozycji zawodników musiało skończyć się tak, jak w Legnicy czy Świnoujściu – stratami dającymi rywalom mnóstwo okazji w szybkich kontratakach. Nie rozumiemy zmiany Batrovica, który twierdził, że może dalej grać. Jeśli faktycznie jego zejście podyktowane było troską o zdrowie Czarnogórca, to w porządku. Jeśli nie, to Stawowy strzelił sobie samobója pozbawiając się najlepszego zawodnika. Ogólnie Widzew wczoraj jakoś mocno nie zawiódł. Jeśli do wicelidera przyjeżdża ostatnia drużyna w tabeli i zamyka rywala na długie minuty, to znaczy, że w piłkę grać potrafi. Szkoda, że nie daje to jednak regularnych punktów.
Ocena: 6