Oceny widzewiaków po meczu z Zagłębiem

2 czerwca 2014, 10:06 | Autor:

piłkarze_lubin

Koniec sezonu 2013/2014. Ostatnim jego akcentem była wyjazdowa potyczka z Zagłębiem. Najprawdopodobniej wygrana, choć po walkowerze. Mecz nie został dograny do końca z powodu rac wrzucanych na murawę przez kibiców gospodarzy. Poniżej nasza subiektywna ocena zawodników, trenera i drużyny.

Patryk Wolański:
On sam zarzeka się, że przy golach Miłosza Przybeckiego nie miał szans, że skrzydłowy uderzył nie do obrony. O ile przy pierwszym golu możemy go usprawiedliwić, o tyle przy drugim chyba mniej. Poza bramkami Przybeckiego bronił pewnie, jak np. kozłujące uderzenie Krzysztofa Piątka. Szkoda, że nie udało mu się zachować czystego konta w być może ostatnim występie w Widzewie.
Ocena: 6

Patryk Stępiński:
Przybecki szalał na lewym skrzydle mocno absorbując Stępińskiego. Widzewiak pozwolił rywalowi na wiele dośrodkowań w pole karne i powinien mu dziękować, że większość była niedokładna. Sporo pracy musiał wykonać w sobotę Patryk, widać było momentami brak pewności siebie, wynikający chyba z dłuższej przerwy w grze.
Ocena: 5

Rafał Augustyniak:
Jeśli drużyna traci trzy gole, to formacja obronna nie może nie zostać skrytykowana. Choć Augustyniak wyraźnych baboli nie popełniał, to jednak jako element linii defensywnej przyczynił się do bramek strzelanych przez Zagłębie. Na plus dla Rafała odwaga przy wyprowadzaniu piłki i ciąg na bramkę a’la Tomasz Łapiński sprzed lat. No i nieustępliwość, napastnicy w pojedynkach fizycznych nie mają z nim szans.
Ocena: 5

Krystian Nowak:
Komentarz co do jego gry jest zbieżny z oceną Augustyniaka. Nowak to jednak inni rodzaj defensora. Jeśli „August” przypominam stylem gry Łapińskiego, to Nowak jest Maldinim – interweniuje nie siłowo, a techniczne, ze spokojem i elegancją. Obu młodych stoperów dzielą oczywiście lata świetlne do ww. legend futbolu, ale przy sumiennej pracy na treningach i zbieranym doświadczeniu mogą tę różnicę zniwelować. Oby tylko mieli się od kogo uczyć…
Ocena: 5

Marek Wasiluk:
Najlepszy z całej obrony, bo dobrze spisał się… w ataku. Kilka groźnych rajdów, popisy techniczne, asysta przy golu Mateusza Cetnarskiego – takiego Wasiluka chcemy oglądać, a nie wysokiego jak dąb stopera, którego o dwie głowy niżsi napastnicy przeskakują w polu karnym. „Wasyl” mówił po meczu z Piastem, że chciałby zostać w Widzewie. Sobotnim występem mógł dać szefom klubu do myślenia, czy nie zostawić go na następny sezon.
Ocena: 7

Bartłomiej Kasprzak:
Słabszy mecz Bartka. O ile nie można odmówić mu mrówczej, często niedocenianej pracy w środku pola, o tyle niewiele dawał drużynie w ofensywie. Jeśli chce wskoczyć na kolejny poziom, musi poprawić rozegranie piłki, strzał z dystansu. W sobotę miał okazję ku temu, żeby dobrze przymierzyć zza pola karnego, ale wolał podawać do kolegów.
Ocena: 6

Princewill Okachi:
Również popranie z tyłu i przeciętnie z przodu. Tym bardziej dziwi fakt, że przychodził do Widzewa jako napastnik, a więc zawodnik o mentalności ofensywnej. Nie za bardzo widać to w grze Okachiego, Nigeryjczyk  jest typowym przecinakiem, który ma odzyskać piłkę i by jej szybko nie stracić, podać do najbliższego partnera.
Ocena: 6

Mariusz Rybicki (piłkarz meczu):
Wrócił do jedenastki w meczu z Piastem, ale dopiero z Zagłębiem pokazał, że na to zasłużył. Strzelił bramkę po indywidualnej akcji, szarpał, jako jeden z niewielu potrafił przytrzymać piłkę na połowie lubinian. Wciąż razi delikatność w kontaktach z rywalami i częste pady na boisko i tu Rybicki musi nad sobą popracować. Na zachętę -może trochę na wyrost, ale co tam –  tytuł piłkarza meczu.
Ocena: 8

Mateusz Cetnarski:
Strzelił bramkę, a mógł dwie. Jego techniczny sposób wykonania rzut karnego jednak zawiódł, bo piłka trafiła w poprzeczkę. Na boisku był aktywniejszy niż zwykle, ale mamy do Cetnarskiego pretensje o widoczny brak chęci wzięcia na siebie odpowiedzialności za rozegranie. Kilka razy aż prosiło się o odważniejsze podanie przy kontrataku, podczas gdy Mateusz wybierał najprostsze rozwiązania, czytelne dla przeciwników.
Ocena: 7

Marcin Kaczmarek:
Swój być może ostatni występ w Widzewie zaakcentował ładną bramką. Na uwagę zasługuje fakt, że zrobił to prawą nogą. Jak zwykle był boiskowym liderem i tym, który robił różnicę w mądrym rozegraniu, cwaniactwie. Wynika to z ogromnego doświadczenia Kaczmarka, którego strasznie brakowałoby, gdyby pomocnik opuścił drużynę.
Ocena: 8

Eduards Visnakovs:
Ostatnie mecze „Wiśnia” gra w kratkę. Słabiej ze Śląskiem i udział przy bramce z Jagiellonią, fatalnie w Bielsku-Białej i gol z Piastem. Teraz znów przyszedł słaby występ, którego podsumowaniem jest zmarnowana sytuacja sam na sam pod koniec pierwszej połowy. Visnakovs tym razem miał okazję, więc nie można mieć pretensji do widzewiaków, że nie dostawał piłek. Na plus ciężka walka w powietrzu, w której nie pękał.
Ocena: 5

Zmiany

Piotr Mroziński:
Wszedł dopiero na ostatnie 10 minut, ale w końcu wrócił na swoją pozycję, czyli defensywnego pomocnika. Zagrał tak sobie, o ile można zagrać wyraźnie lepiej w tak krótkim czasie. Oddał nawet celny strzał na bramkę Ptaka, ale zbyt łatwy. Z braku co najmniej kwadransa na boisku nie sklasyfikowany.
Ocena: brak

Povilas Leimonas:
Zagrał końcówkę i jedyne, co w kila minut zdążył wnieść, to wzrost w polu karnym przy mnożących się wrzutkach Zagłębia. Na rzetelną ocenę oczywiście nie ma szans.
Ocena: brak

Trener

Artur Skowronek:
Pod koniec sezonu wykrystalizował mu się skład, na który stawiał. W sobotę zawiódł go ten, który ratował mu skórę przez całą rundę. Gdyby Patryk Wolański nie puścił gola „za kołnierz”, to ocena Skowronka, który wygrał wreszcie na wyjeździe, byłaby wyższa. Zwycięstwo walkowerem już tak nie smakuje.
Można było mieć pretensje do trenera o tak późne zmiany, ale pytanie kogo bardziej wartościowego trener miał na ławce rezerwowych?
Ocena: 6

Drużyna:
Nie udało się łodzianom wygrać na boisku ani jednego meczu na wyjeździe w tym sezonie. Wynik wstydliwy tym bardziej, że Zagłębie było totalnie bez formy, a jednak zdołało uniknąć porażki. Choć wynik zostanie najprawdopodobniej zweryfikowany jako walkower na korzyść Widzewa, to niewiele ten fakt zmienia. Goście prowadzili dwiema bramkami, potem jedną, ale gdzieś brakowało im tej kropki na i. Tak, jak w Kielcach, gdzie można było losy meczu rozstrzygnąć w pierwszej połowie.
Ocena: 6